Wczoraj obudziłam się z wysoką gorączką 38,6 która potem dochodziła do 39,8 i strasznym bólem w lewej piersi. Po moczeniach w mydlinach, masażach, okładach, kapustach i przystawianiu młodego dzisiaj nie mam już gorączki, ale za to jakieś mega cztery zastoje mi zostały. Z piersi nie leci prawie nic (mały dzielnie z niej ciągnie, ale tam nic nie ma (wiem bo nie przełyka, a laktator nie wydusza ani kropli)
Nastraszyli mnie właśnie, że będzie trzeba mnie ciąć, żeby się cholerstwa pozbyć, a ja już zaczęłam panikować
Co robić? Jutro pojadę do lekarza, ale co dzisiaj jeszcze mogę zrobić?