Powiem jedno wkurza mnie takie podejście: chciałaś to masz, uwiąż się do dziecka, karm bo to obowiązek, znoś ból porodowy jak nie to po co chciałaś rodzić itp. Jeśli chodzi o karmienie to przywiąż dziecko do piersi do roku, bo tak jest zdrowo. Marchewkę myj tysiąc razy żeby dziecko przypadkiem ziemi nie dostało, cycki ciśnij ile wlezie, bo nie możesz dać mleka zmodyfikowanego a no i absolutnie nie idź do pracy do 3. roku życia dziecka siedź i zajmuj się maluchem bo to twój zasr*ny obowiązek. Do przedszkola też niech dziecko nie chodzi bo to stado zarazków.
Podsumowanie: każda robi jak chce, jak uważa daje dziecku to co jest dla niego najlepsze. To nie czasy gdzie każda z nas ma siedmioro dzieci, mąż zarabia na całą rodzinę, przed domem jest ogródek i stado kur a w oborze dojna krowa. Teraz trzeba chodzić do pracy, zarabiać na kredyty i niestety czasem bez sentymentu oddać dziecko do żłobka.
Madie piszesz, że mieszkacie w piątkę, czyli Tomaszek, Ty i mąż i ktoś jeszcze? Czyli masz alternatywę, że ktoś się zaopiekuje Tomaszkiem?
Większość z nas musi sama zadbać o dom i wychowanie dziecka. Gdyby każda z nas miała tak się bawić to nie było by czasu nawet na puszczenie bąka (przepraszam za dosadność).
A dzieciaków nie można chować pod kloszem.
Uciekam synkowi maruda się uruchomiła