Hej
...
niedawno wróciłam z zakupów... nie były to zwykłe zakupy ale najzwyczajniej w świecie postanowiłam
już teraz przygotować dzieci do szkoły (przecież ostatnie 18 dni wakacji spędzimy gdzieś tam nad Jadranem)... Na pierwszy rzut posły podręczniki. Owszem dostałam wszystkie z przygotowanych przez nauczycieli rozpisek... ale zapłaciłam prawie
900 złotych!!!!!!!!!
Å‚ooo Matko!
A jeszcze obuwie sportowe, dresy, przybory szkolne, zeszyty, Ola wyrosła ze swojego stroju galowego ... Jestem w szoku...
Aż boję się podsumowania gdy skończę kompletować to wszystko!
Musimy sobie poradzić...
JakoÅ› ...
Wiecie co... teraz zupełnie oczym innym...
Otóż niedawno byliśmy zaproszeni na ślub naszego znajomego. Oboje są już po przejściach... i dlatego też mogli wziąć ślub wyłącznie cywilny. Było to dla mnie niecodzienne wydarzenie. Zupełnie inne emocje. Zamiast totalnej radości jak to bywa przy ślubie prawdziwych nowożeńców... Większość zaproszonych (a była to - oprócz nas - wyłącznie najbliższa rodzina) miała w oczach lęk i niepokój... Uda się im stworzyć dobrą rodzinę? Czy właściwie postępują? Wiadomo oboje wcześniej już słyszeli :"Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza"... Jednak zdradzę Wam co ja zaobserwowałam... otóż zobaczyłam miłość, szacunek, troskę i namiętność w ich związku... On już daleko po 40-tce ona zaledwie we wrześniu skończy 33 lata. On ma 2 synów (jeden 20 letni, drugi 13 letni). Ona ma 7 letniego syna.
Świetnie sobie radzą, dogadują się, dzieci o dziwo pomimo dużej rozbieżności w wieku również!
Ale chciałam Wam napisać, że naszym prezentem dla nich była przepiękna fotografia maków polnych wydrukowana na specjalnym ogromnym płótnie CANVAS umocowana na blejtramie. Miałam takie przeświadczenie, że na taki prezent czekają... I okazało się że wręcz nie mogą w to uwierzyć w jaki sposób z tylu możliwości udało mi się tak trafić z obrazem. A to wszystko jeszcze nie koniec... Znamy się z Pawłem (to ten znajomy właśnie) od zeszłego roku. Razem własnie spędzaliśmy wakacje na Chorwacji. Tyle, że wtedy nic nie zapowiadało, że rozejdzie się ze swoją żoną... z jego nową żoną poznalismy się na miesiąc przed ich ślubem! Zaproszenie na ich ślub dostalismy - bagatela na 1,5 tygodnia przed uroczystością! Zrobiłam burzę mózgu... wymyslając właściwy prezent... A ścislej to 3 prezenty. O pierwszym już napisałam... Drugi to była Fotoksiążka, którą wykonałam z ich zdjęć... Wycyganiłam od Pawła ich zdjęcia na płycie z wycieczki do Kopenhagi... Przyjrzałam się im niemalże jak rentgen... Przeswietliłam je wszystkie! Odkryłam (czego wcześniej nie wiedziałam!) że własnie podczas rejsu promem do Kopenhagi zaręczyli się a On się Jej oświadczył. Zdjęcia nie były tego oczywistym dowodem. Tu coś dojrzałam, tam jeszcze coś innego, oczywiście nie byłam do końca pewna ale poszłam na całość. Ze wszystkich zdjęć wyłuskałam najważniejsze detale. Powiększyłam je. Obrobiłam zdjęcia. Wyszukałam w googlach zdjęcia widoków samej Kopenhagi które nadawały się idealnie na tła dla fotoksiążki. Wyszukałam słowa-wiersze oddające ich emocje, uczucia i splot doswiadczeń życiowych.
Wyszła cudna sentymentalna fotoksiążka. To nic, że nie zdążyła dotrzeć przesyłka przed ślubem. Pojechalismy do nich w odwiedziny 5 dni później - oboje byli pod ogromnym wrażeniem. Zaskoczeni, wzruszeni a ja szczęśliwa że moja niespodzianka się udała...
Teraz z tak wielkim opóźnieniem... bo miesięcznym
wykonałam dla nich 3 prezent niespodziankę... który zamierzamy im wręczyć w przyszłym tygodniu przy okazji naszych odwiedzin u nich w domu.
Otóż tymrazem wykonałam prezentację multimedialną z ich zdjęciami ślubnymi z przecudnym podkładem muzycznym (piosenka Shania Twain "On this moment" - koniecznie posłuchajcie jej chociażby na youtubie)... Cieszę się efektem... bo wyszedł tak jak to sobie umysliłam... bardzo mi się podoba i mam cichą nadzieję, że im spodoba się jeszcze bardziej... Polubiłam ich i to bardzo... Oddałam w te prezenty swoje serce, szczere życzenia wszelkiej pomyslności... bo czemu nie?? Widziałam ilu ludzi czeka na piękne zakończenie kłopotów każdej ze stron tej pary... ile dobrego wniosa promienie szczęścia bijące od nich wszędzie gdzie się pojawiają!
A ja cieszę się tym jak dziecko... Sama się zaskoczyłam...
Jakos tak - wiem, że nie na miejscu w naszym wątku o tym pisać ale chciałam się z Wami podzielić swoimi emocjami, które tak bardzo potrzebowały się uzewnętrznić zwłaszcza po zakończeniu tej prezentacji...