A ja uwazam, ze szkola uczy
prawidlowych kosntrukcji gramatycznych i slowek, slowek, slowek.
Szkola nie uczy jak sie porozumiec, nie uczy uzywania jezyka, improwizacji.
Na lekcji ma byc wszystko poprawnie: koncowki, derdiedasy, czasy, zaimki.
Z zyciorysu:
Moje dziecko starsze na urlopie, po 4 byle jakich latach podstawowki i 1 roku gimnazjum nie chcial sobie kupic loda. Bal sie, ze cos zle powie.
Dopiero jak mu zagrozilam, ze nie dostanie, pomyslal i rzucil idealna, ksiazkowa konstrukcja.
To byla moja zemsta, za kazdym razem gdy ja probowalam sie dogadac, to mnie krytykowal i wypominal bledy
A mlodsze dogadywalo sie jak umialo. Z rowiesnikami na kampingu, w lodziarni, w sklepie. Jest po 4 latach podstawowki, gdzie bylo jeszcze fajnie i milo.
A pisze o angielskim.