Widzę, że burzliwa dyskusja...
Chciałabym dołączyć, ale ostatnie dni mam wielkie zamieszanie w pracy - zaległości, nie mam znowu czasu pisać. Widziałam, że kilka z Was pytało o Michałka. Niestety, opornie idzie mu przyzwyczajanie do żłobka. Mija drugi tydzień, a tak naprawdę pierwszy taki regularny, bo od wtorku dopiero zostaje po 8 godzin. Rano już jak otworzy oczy to krzyczy, że on nie chce do dzieci, czyt. do żłobka. Tata jest "be", bo go zawozi. Nie je i nie pije kompletnie NIC, dopiero w domu rzuca się na jedzenie. Popłakuje, marudzi, buntuje się. Co mnie bardzo martwi to to, że stroni od wspólnych zabaw - dziwne to, bo uwielbia zabawy z dziećmi i na placu zabaw jak jest ze mną to zaczepia dzieci radośnie i ładnie się z nimi bawi. Z pozytywów - śpi z dziećmi, czyli przestawił się ładnie, nie histeryzuje już strasznie, trochę tylko popłakuje, a tak to się bawi, siada na nocnik widząc jak inne dzieci siadają, widzę, że ma większe skłonności do samodzielnego jedzenia i jakoś tak inaczej, sprawniej, je (widocznie się napatrzył jednak - inni jedzą, a on obserwuje
Zdarzyło się, że zjadł obiadek w żłobku czy kromkę chleba, ale raczej trudno go przekonać. Ogólnie popołudniami, jak z nim rozmawiamy to mówi, że pani jest fajna, nie krzyczy
śpiewa im, bawi się z nimi, dzieci są fajne, zabawki są fajne. No ale jednak tęskni za mamą i tatą i na razie ciężko przeżywa. Nie muszę dodawać, że my również... W tamtym tygodniu w piątek już cały dzień grzecznie się bawił, jadł, zadowolony był. A w poniedziałek znowu to samo... Sama nie wiem. Panie opiekunki pocieszają, że mamy wytrwać miesiąc, bo niektóre dzieci tak mają, ale też mówią, że Michałek i jeszcze jeden chłopczyk najgorzej przeżywają pobyt w żłobku. Więc same wiecie, serce mi się kraje, a jednocześnie jestem coraz bardziej pewna, że żłobek to dobry wybór i niechętnie zrezygnuję. Na razie czekamy do miesiąca.
Odezwę się wkrótce, dzisiaj wyjeżdżamy, mam chrzest mojego siostrzeńca