U nas też strasznie zimno; już mam dość.
Dziewczyny, cierpię na brak pieniędzy!!! Jak tu wykombinować ze 200 zł? Zarobić, nie pożyczyć, bo w przyszłym m-cu i tak mam kupę wydatków.
Jestem głupia, jak but. Kupiłam sobie sukieneczkę, choć nie powinnam.
Wcześniej byłam w H&M i kupiłam spodnie i bluzkę (ciążowe, na lato).
Wczoraj pojechaliśmy do Galerii Mokotów; na chwilę, z kuzynem, który miał tam do odebrania spodnie. Zobaczyłam w Jackpocie na manekinie fajną bluzkę, która świetnie nadaje się również na ciążę. Przymierzyłam. Pasowała. Jednak nie mieliśmy przy sobie kasy, więc babka mi tę bluzkę odłożyła. Niestety, jak to w Jackpocie, cena dość wysoka, nawet bardzo.
Wczoraj Rafał zostawił mi pieniądze na paszporty. Nie wiedzieliśmy, czy zdążymy wyrobić w normalnym terminie, czy trzeba będzie zapłacić za usługę expresową, więc dał mi trochę więcej kasy. Dał też na tę bluzkę. Stwierdziłam jednak, że bluzki nie kupię, bo już nie będzie na życie.
Dzisiaj okazało się, ze wyrobią nam paszporty na 21.06, czyli że nie musiałam dopłacać. Oczywiście postanowiłam pojechać po bluzkę. Reszta - na życie. Niestety zobaczyłam w sklepie fajną sukienkę, którą również z powodzeniem mogłabym nosić w ciąży, bo materiał baaardzo się rozciąga. Kupiłam.
Droga, ale wg mnie opłaca się, bo nie wywalam forsy na 4 m-ce ciąży, ale w sukience pochodzę jeszcze kolejne lata.
Przed blokiem przypomniało mi się, ze skończyły mi się witaminy "ciążowe" - nie miałam wyjścia, kupiłam. Potem okazało się, że została jedna pielucha. Na dodatek przysłali mi książkę, którą jakiś czas temu zamawiałam przez internet.
Nie mam ani grosza. Rafałowi nie potrafię tego powiedzieć, bo się pewnie w głowę postuka.
Skąd tu wytrzasnąć kasę?
Aha, w ciagu 5 dni mogę oddać bluzkę lub/ i sukienkę. Pewnie tak będę musiała zrobić... ale mi szkoda. A poza tym co oddać?
Niezła jestem, co?