Melduję się i ja choć z niezbyt dobrymi wieściami.
Marcia we wtorek po południu dostała temperatury, która szybko urosła do 40 stopni, po podaniu środka przeciwbólowego temperatura wróciłą do normalnego stanu i taka utrzymywała się przez noc. W środę w zasadzie bez gorączki, czasem jakieś niewielkie stany podgorączkowe, które samoistnie znikały, poza tym innych objawów chorobowych nie było.
Martwię sie bo nie jest to normalne a u Marci taka sytuacja powtórzyła się.
Dziś byłyśmy na pobraniu krwi, rety jak Ona krzyczała
jak wyszłam z gabinetu to ludzie mnie zaczepiali co moje dziecko miało robione, nawet lekarka wyszła z gabinetu zainteresowana co się dzieje, tak mi jej było żal a musiałam ją trzymać siłą z dwoma pielęgniarkami bo za pierwszym razem wyrwała rączkę i igła wypadła.
Marcia niewiele mówi ale "
pani kłuj kłuj nie" to ostatnio njczęście powtarzane zdanie.
Jutro będą wyniki, jeszcze muszę dziś mocz zawieżć do badania bo rano czekałam 5 godzin aż Marcia nasiusia i nic (miała założony woreczek ale oczywiście zrobiła siusiu jak tylko jej zdjęłam w celu wymiany na nowy, bo już za długo miała tamten).
Dziś ma znów jakieś skoki temperatury do 38,5, innych objawów brak.
Oj to czekanie mnie wykończy
.
Ten post edytował agarad czw, 21 cze 2007 - 12:38