Witojcie po przerwie !
Od czego mam zacząć? Może od początku...
W Zakopanym byliśmy od 13.09. do 20.09. i było naprawdę super! Bardzo jesteśmy szczęśliwi, że w końcu mogliśmy tam pojechać ponownie i odwiedzić piękne miejsca. Pogodę mieliśmy piękną, wprost wymarzoną na spacery po górach i dolinach.
Natanielek bardzo dobrze zniósł podróż pociągiem, której tak się obawiałam. Spał całą noc i w jedną i w drugą stronę.
W górach bardzo mu siÄ™ podobaÅ‚o. KarmiÅ‚ kozy, biegaÅ‚ , skakaÅ‚, ale także marudziÅ‚. A to z powodu wyrzynajÄ…cych siÄ™ zÄ…bków – kłów. JakoÅ› tak siÄ™ uparÅ‚y wyrzynać wszystkie na raz . DziÄ…seÅ‚ka miaÅ‚ caÅ‚e czerwone, opuchniÄ™te, przez ten tydzieÅ„ w górach bardzo maÅ‚o jadÅ‚. Praktycznie same serki i jogurty.
Acha, w górach nie chciał jeździć w wózku (mieliśmy zwykłą spacerówkę tzn parasolkę ), przyzwyczaił się do siedzenia na barana u tatusia. Chodził za rączkę albo na rękach także u nas. Bu... Czasami było ciężko, ale nie ciągaliśmy go gdzieś strasznie wysoko. Odwiedzaliśmy raczej bardziej dostępne dla nas miejsca. Nie mieliśmy bowiem nosidła, więc jakoś musieliśmy sobie radzić. Byliśmy z moim bratem oraz z przyjaciółmi, często oni chodzili w inne miejsca niż my. My jednak już nie pierwszy raz byliśmy w Zakopanym więc w wielu miejscach byliśmy już wcześniej, a nowych (tzn takich którychy byśmy nie widzieli, oni nie odwiedzali).
Ten pobyt był bardzo , bardzo udany i dla nas i dla Natusia pomimo wyrzynających się ząbków.
To może jeszcze napiszę gdzie byliśmy:
*Pierwszy dzień (sobota) - przyjazd około 9:30, oczywiście Gubałówka, wjazd kolejką (bo wczesniej nigdy nie wjezdzalismy), zejście na własnych nóżkach
*Niedziela - Morskie Oko, pięknie tam, jak zawsze. Sporo ludzi . My poprzestalismy z małym na Morskim, ale reszta poszła nad Czarny Staw. Tam także już byliśmy (3 lata temu, kiedy to wchodzilismy równiez na Rysy, nie dotarlismy tam jednak na sam wierzcholek, poniewaz była lawina kamieni, ludzie dostawali kamieniami w głowy, przyelcial helikopter, strasznie było, normalnie - życie przed oczami przeleciało całe. Do szczytu samego zabrakło nam może 200metrów. No,ale to było w 2000r. Wspominam to, bo nie pisałam o tym tu jeszcze. Myślę,że kiedys jeszcze wejdziemy na sam szczyt Rysów. Na pewno!
)
*Poniedziałek - Dolina Kościeliska, przyjaciele chodzą po Jaskiniach, my idziemy nad Staw Smreczyński (gdzie juz takze byliśmy )
*Wtorek - my nigdzie nie wychodzimy, bo Nati strasznie marudzi, niewyspany, dajemy mu sie wyspac, górki oglądamy siedząc na ławce przed domem (a tam tak pieknie), karmimy kozy z synkiem!
Przyjaciele zaÅ› byli na Giewoncie i pieknÄ… trasa poszli z Giewontu na Kasprowy (2 lata temu my tez tak szlismy)
*Środa - Czas na wyprawe do Krakowa, cudnie było
Uwielbiam to miasto. Natanielek karmił gołąbki, które wchodziły mu na rączki; zbierał kasztany na Plantach.
*Czwartek - ja zostaję z synkiem i koleżanką, a mąż z resztą idzie na Słowację po .. piwko...
oczywiście. A my karmimy kozy niedaleko domu gdzie mieszkaliśmy.
*Piątek - tym razem mąż z małym zostaje, a ja z przyjaciółmi idę do DolinyPięciu Stawow, gdzie równiez już byłam (ale 3 lata temu). I tam pięknie jest, jak wtedy.
*Sobota - zakupy na Krupówkach, pakowanie sie, wyjazd o 18:55. Żal wyjeżdżać. Górale byli super, jak zawsze. Ta atmosfera, te widoki. !
Cudnie, wprost cudnie!!!
W skrócie tak przedstawiał sie nasz pobyt w górach.
A czas tak szybko minął, zawsze co dobre szybko się kończy. Dobrze, że jeszcze mamy urlop.
Acha, mały zasypiał tam bardzo dobrze, nie było problemów ze spaniem. Góry mu się podobały, pokazywał nawet gdzie są.
Cudnie było!
A chwalę się tak, bo po prostu szczęśliwa jestem ! Kochamy te góry baardzo, mysle,ze Nati tez je pokocha. Na razie jest za mały, aby to zrozumieć, ale mam nadzieje,.ze jeszcze pojedziemy w góry.
Pozdrawiam cieplutko.
Madzia z rodzinkÄ…
Ps. I już mam część zdjęć
. I już wspominam i baaardzo tęsknię za GÓRAMI!!!