Informuję że leciałam ostatnio już z moim roczniakiem i dało radę, chociaż teraz atrakcji trzeba było więcej. Udało mi się w obie strony mieć wolne miejsce obok siebie i przyznam, że bez tego byłoby ciężko. Lot 3h
Tam: po jedzonku na lotnisku, Młody zasnął zaraz po starcie. Akurat była pora drzemki i usnął na kolanach w pasach a potem go odłożyłam obok. Przerwa na jedzonko, tuptanie po korytarzu.
Powrót: już spanie nie wchodziło w grę, super zabawką okazały się pasy dla dziecka (te które dają do przypięcia malucha) zozbrajał je jakiś czas, mają superaśną, wielką klamerkę
po za tym, "przegląd" prasy - podarł pół gazety
, byliśmy na etapie wyrzucania zabawek, więc miałam co zbierać.
Nie wiem na jakim etapie masz malucha ale może warto zabrać takie pudełeczko do którego można wrzucać jakieś małe klocki/elementy - to wykorzystywałam na rejsie jak była zła pogoda i nie mogliśmy się ruszać z miejsca albo mamy np takie beczułki jedna w drugą do chowania i zamykania. Generalnie coś co wymaga kombinowania, odpadają proste zabawki które nic nie robią a i takie z muzyczką to też nie najlepszy pomysł.
Dacie radÄ™, zobaczysz jak szybko zleci