CYTAT(Magda EZ @ Wed, 09 Mar 2011 - 13:24)
. Z. na przerwach siedzi w klasie i czyta książki
.
Magda, to w kontekście tego, o czym w innych wątkach wspominałaś, nie wygląda na wybór Zosi, czy zwyczajne, wrodzone trudności w kontaktach
Wydaje mi się, ze bliźniaki w szczególny sposób są wrażliwe na rozróżnianie, szczególnie starannie odczytują oznaki rodzicielskich uczuć. W wątku o chińskich matkach napisałaś, że wizerunek Zosi "ucierpiał" w oczach taty, rozumiem, że w tym samym czasie wizerunek Eweliny przynajmniej nie ucierpiał...?
Dałabyś radę przekonać męża, że rodzicowi (nie tylko bliźniaków) nie wolno mieć wizerunku dziecka, że to najprawdopodobniej jest przyczyna kłopotów Zosi jej braku wiary w siebie?
Korzystając z metafory użytej przez sira, którego wystąpienie w tamtym wątku linkowałaś
należy traktować dziecko jak roślinę, którą się opiekujemy. Prawidłowe warunki do rozwoju zapewniamy jej jeśli jesteśmy pełni oczekiwania i nadziei, że rozkwitnie pięknie, choć jak konkretnie, nie wiemy. Wtedy nie zapominamy o codziennej pielęgnacji.
Roślina rozwija się, możemy oczywiście uchwycić ją i opisać w każdym momencie jej rozwoju ale nie ma sensu wyciągać statycznych wniosków, tworzyć sobie jej wizerunku. Bo roślina każdego następnego dnia będzie inna - łodyga prosta zacznie się wić lub odwrotnie, kolce pozostaną miękkie lub stwardnieją itd, itd Nic nie jest pewne statycznie, pewna jest tylko zmiana.
Jeżeli ktoś nie potrafi nie wytworzyć sobie wizerunku dziecka, to przynajmniej powinien dwie rzeczy:
-zdawać sobie sprawę, ze to jest jego słabość i nieumiejętność, ograniczenie jego wyobraźni, a nie stan faktyczny po stronie dziecka,
-być przygotowanym w każdej chwili na zmianę, na zaprzeczające wizerunkowi zdarzenie tak, żeby nie reagować na nią zawodem, ani, co może trudniej zrozumieć, wybuchem entuzjazmu.
Coś zmusza rodzica do zmiany wizerunku? Powinien skoncentrować się w tym momencie na sobie na zasadzie "o ja głupi, znowu sobie coś wyobraziłem, choć nie miało to sensu, dostałem nauczkę".
Dziecko nie powinno zauważać, że rodzic ma wizerunek, ani że coś się w nim zmienia. Jemu potrzeba "podlewania", nawożenia" i "oświetlania" niezależnie od jakichkolwiek okoliczności. Inaczej miłość jest warunkowa, ze znanymi tego konsekwencjami, odpowiadającymi subiektywnie w oczach dziecka brakom w zakresie tej podstawowej pielęgnacji.