Chodzi za mna taki wątek już od dawna. Celowo zakładam go tu, a nie na jeziorach bo chodzi mi o sprawy dotyczące osób zeglujacych. O całą infrastrukturę - gdzie zjeść, gdzie można spedzić noc, gdzie skorzystać z toalety etc.
Wróciliśmy na Mazury po pięcioletniej nieobecności, a na południe poplyneliśmy w tym roku pierwszy raz od kilkunastu lat. Po tej kampanii o Mazurach jako cudzie świata, spodziewałam się tam wielu zmian na lepsze, ale rozczarowałam się.
I tak:
Piękna Góra - bierzemy łódki z Sailora od poczatku ich istnienia. Katalogi przysyłają piękne i miałam nadzieję, że ich port dorównuje katalogom. Toalet nie zbudowali do dzić, dalej stoją kontenery, ale umyć się można. Nie lubię tylko takich szczegółowych cenników w sanitariatach, że człowiek sie obawia, że jak umyje o jedna nogę więcej, to go dodatkowo skasują.
Niestety - miejsce do opróżniania toalet chemicznych nadal jest poniżej krytyki
Sztynort - za każdym razem serce mi sie kraje, jak widzę postepującą ruinę pałacu, ale port rozwiją sie obiecująco. Najlepsze toalety ze wszystkich przystani, które odwiedziliśmy.
WC bezpłatne i ciepła woda w umywalkach bez ograniczeń
Sklep też dobrze zaopatrzony.
Szkoda, ze Zęza stała się pizzerią
a restauracja w dawym budynku gospodarczym, bardzo elegancka tez się ciut skiepściła chyba. Pięć lat temu zjedliśmy tam nietani, ale baardzo wypasiony obiad z okazji urodzin Ani. W tym roku było równie drogo, ale porcje jakby mniejsze, a na fachowośc kelnerki spuśćmy załonę milczenia. W smażalni ryb przy przystanku czas się zatrzymał, a do nowej knajpy u córki sołtysa nie odważyliśmy się wejść - jakoś nie wzbudziła naszego zaufania.
W Giżycku sie nie zatrzymywaliśmy, za to miłą niespodzianką była plywająca smażalnia i wędzarnia ryb
na jeziorze Szymon - przemili ludzie, ktorzy nawołują przepływających żeglarzy i zapraszają
pyszne smażone sielawy z frytkami, sieja prosto z wędzarni na wynos i... czysta toaleta z bieżącą wodą, nie żaden TOI
Jakby jeszcze poszerzyli ofertę np. o domowe ciasta, to byłoby cudownie. A nie wątpię, że coś wymyślą nowego.
Mikołajki - przedsionek piekła
W ogóle nie rozumiem, jak tam można nocować - my uciekaliśmy stamtąd jak najdalej
Samo miasto wyładniało, ale zniknęło to, co kiedyś nazywało się "wioską żeglarską" - jest jakieś koszmarne wesole miasteczko. Wyskakując na brzeg z cumą trzeba uważać, żeby nie wpaśc pod ciuchcię. Nie wyobrażam sobie, że idę się tam umyć czy też, ze ktoś w tym tłumie będzie szedł z toaletą do opróżnienia.
Wierzba - po Mikołajkach jak raj
Jedyne miejsce, gdzie mogłabym zostać na noc, bo w nocy prom nie pływa, więc nie ma ruchu samochodów. Toalety w porządku, i sklep, i knajpka - pizzerio - smażalnia.
Piaski - odwiedzilismy po raz pierwszy od 20 lat chyba. Pamiętam to miejsce z początków TKKF Korketywa - puste pole, jakiś hangar i jednen basen portowy. Teraz tam jest kurort, ale nie zwiedzałam, bo zwalnialiśmy łódkę i nie mialam czasu na turystykę.
Ale miejsce do oprózniania toalet na tej przystani było też nie najlepsze
Z tym ostatnim łączy się moja powakacyjna refleksja - mimo, że pewnie ponad 90 % łodek ma teraz toalety chemiczne, brzegi jak były zas..ne, tak są
Moim zdaniem jedną z przyczyn jest koszt i warunki oprózniania tych toalet. Doszłam do wniosku, że władze lokalne powinny opodatkowac właścicieli łodek (ktorymi w większości są wypożyczalnie, więc nie jest to trudne) i zainwestować w sieć bezplatnych ubikacji na brzegach oraz miejsc do bezpłatnego opróżniania kibelków chemicznych. Czy jestem niepoprawną optymistką sądząc, że wtedy ludzie ni załatwialiby się "pod krzaczkiem" ???
Podzielcie się doświadczeniami