CYTAT(Sam @ Tue, 08 Jan 2013 - 14:02)
W miarę upływu czasu coraz lepiej "odkrywam" naszego Dyzia. I okrutnie ciągnie na smyczy, wiem, że powinnam się zatrzymywać i czekać aż smycz będzie luźna. Zastosuję, tylko nie zawsze mam na to dużo czasu, zdarza się ,że trzeba szybko i ręka urwana
Myślałam o kantarze, nie na cały czas, doraźnie.... co radzicie?
Po pierwsze bałabym się używania kantara przy psie tak małym (i lekkim), szarpniesz i nadwyrężasz kręgi szyjne.
Po drugie kantar nie uczy chodzenia na luźnej smyczy, kantar je wymusza, ale po zdjęciu pies ciągnie, jak ciągnął.
Nie twierdzę, że to złe narzędzie szkoleniowe, ale jak każde inne powinno być dostosowane do temperamentu i wrażliwości psa, sposobu pracy człowieka z psem (i - moim zdaniem - wagi psa).
Ja chodzę czasem z Korkiem w kantarze, ale głównie dlatego, że ludzie na ulicy po prostu boją się tak dużego psa a ich strach zmniejsza się, gdy widzą, że ma on coś na pysku.
Jeśli chodzi o Dyzia to to, co piszesz (zatrzymywanie się i czekanie dopóki smycz się nie zluzuje) to jedna z metod. Jednak są też inne.
Ja zastosowałabym raczej łańcuszek zaciskowy (kantar wcale nie jest tak pozytywnym narzędziem pracy z psem, jak go się na ogół przedstawia i warto mieć tego świadomość, to nie jest tak, że zaciski i kolczatki są złe a kantary dobre
), tzn. założyłabym Dyziowi obrożę zwykłą miękką, materiałową i na to łańcuszek zaciskowy, oraz smycz z dwoma karabińczykami (jeden przypięty do obroży, drugi do łańcuszka).
Smycz wisi luźno - pies nie czuje żadnego nacisku, wyrywa do przodu, mówisz "równaj" (albo inną komendę), to oczywiście nie skutkuje, więc dajesz dłonią lekki impuls smyczą od strony karabińczyka przypiętego do łańcuszka (błyskawicznie zaciskasz i od razu luzujesz łańcuszek), pies na Ciebie zwraca uwagę.
Po dziesiątym/setnym/tysięcznym razie Dyzio zareaguje na samą komendę "równaj" (o ile będziesz konsekwentna).
Jeśli nie masz akurat czasu na spacerze na ćwiczenie wprowadziłabym i używała komendy "holuj", "ciągnij" i dawała ją w momencie gdy pies jest podbudzony spacerem a Ty się spieszysz do domu i ostatnią rzeczą jest pilnowanie by pies nie ciągnął. Wtedy pies idzie na naprężonej smyczy a Ty... ćwiczysz nową komendę ("ciągnij") a nie psujesz starą (czyli "równaj")
(oczywiście holuje Cię, gdy trzymasz za smycz po stronie karabińczyka przypiętego do obroży a nie łańcuszka).
Dlaczego zakładałabym jednocześnie łańcuszek i obrożę? Psy są cholernie kumate. Przynajmniej moje doskonale wiedzą na co sobie mogą pozwolić w kantarze, na co w łańuszku zaciskowym i na co w miękkiej obroży. Łącząc łańcuszek i obrożę pies nie rozróżnia "dziś idę w łańcuszku więc muszę być posłuszny" tylko ma na sobie obrożę, a gdy się wyrywa do przodu dostaje impuls łańcuszkiem. Uczy się więc, ze idąc w obroży powinien uważać na tempo.