Lutnio - dokładnie jak mówisz, już postanowiliśmy, że te rzeczy poczekają tam na nowego kotka. Pustka w sercu domaga się wypełnienia, a Narnia się nie pogniewałaby
Z racji mojej dziwnej odporności i tego, że wciąż staramy się o dziecko skłaniamy się ku temu, żeby zdroworozsądkowo odłożyć pieniążki, bo teraz nie dysponuję absolutnie "luźną" kwotą 1500-2000 i "kupić" za parę miesięcy znowu Norweżkę (serce każe przygarnąć dachowca już tu teraz dzisiaj), bo wiemy, że mnie w ogóle nie uczula, a dwa - znamy ogólnie charakter tej rasy i idealnie nam odpowiada.
Mi się Narnia nie przyśniła, ale mojemu Mężowi tak, kilak godzin po tym , jak odeszła. Przyśniła mu się z jego od dawna nieżyjącymi dziadkami, miauczała zapraszając do zabawy, szukał jej po domu dziadków aż znalazł dziadków i innych członków rodziny siedzących za stołem. Kicia wskoczyła mu na ręce i wtuliła się swoim zwyczajem trącając go mordką, wtedy dziadkowie powiedzieli mu, że ma się nie martwić bo zajmą się nią i poczekają z nią na nas.
Żeby nie było - jako katoliczka nie wierzę w dusze zwierząt, ale tak szczerze to nauka Kościoła nie wykluczała zdaje się istnienia zwierząt w nowym świecie
Nie wytrzymuję i oglądam ogłoszenia adopcji mruczków z domów tymczasowych i kociąt z hodowli.
Dziś wróciłam z pracy jakiś kwadrans temu i odruchowo czekałam aż wybiegnie na spotkanie z sypialni udając że tak naprawdę to wybiega z kuchni, przecież to nieprawda, że spała z naszym łóżku. I nie mogę się doczekać aż jej kuzyn/kuzynka powita mnie tak za kilka miesięcy.