Dziewczyny, tu chyba nie ma reguły.
Jakiś rok temu byłam u kosmetyczki i kiedy na jej pytanie o wiek powiedziałam ile mam lat, to ona stwierdziła, że to jest niemożliwe, żeby tak wyglądać w tym wieku i że na pewno się "ostrzykuję". Zrobiłam tak:
i zapytałam o co chodzi, bo nie załapałam. "No wie pani, botoks..." Powiedziałam, że w życiu czegoś takiego nie robiłam, ale nie wykluczam w przyszłości. Wszystko jest dla ludzi.
Pani chyba nie bardzo uwierzyła, że mój ryjek nie zawiera żadnych obcych substancji.
Niedawno robiłam sobie z dziećmi zdjęcie u fotografa (każda osobno), u takiego, co to trzeba czekać na wywołanie, nie tak od razu z komputera. Kiedy odbierałam zdjęcia, młoda dziewczyna wyraziła swój zachwyt nad moją cerą.
Alabaster normalnie. Powiedziałam, ile mam lat, a dziewczyna mało nie padła. Dwie pozostałe, siedzące w kantorku zareagowały podobnie.
Nie piszę o tym, żeby się chwalić, ale chodzi mi o to, że ja naprawdę nic szczególnego nie robię. Parę lat temu byłam po raz pierwszy w życiu u kosmetyczki. Stwierdziłam, że wstyd nie być.
Jak sobie przypomnę, to czasem obsmaruję się jakąś maseczką z tubki. Smaruję się na noc kremem, ale nie mam jakiegoś jednego. Teraz dwa na zmianę, bo jeden sobie kupiłam, a drugi dostałam od męża. Taki antystresowy dla cery. Powiedziałam chłopu, że jak mnie nie będzie denerwować, to i kremów antystresowych nie będę potrzebować.
Cerę mam mieszaną, ale miejscami bardzo tłustą i chyba właśnie przez to nie mam zmarszczek. Od czasu do czasu sobie coś tam powyciskam. Bez żadnych przygotowań wcześniej (Kasiu Rybko - nie bij!
), za to później smaruję się czymś tam.
Kiedyś miałam straszne problemy z cerą. Kilka lat temu - potworne przebarwienia (mocne słońce we Włoszech spowodowało, że wyglądałam jak dalmatyńczyk...), z którymi walczyłam sama, bez pomocy dermatologa czy kosmetyczki.
Oczywiście nie polecam takiego postępowania. Ale jestem żywym dowodem na to, że czasem o wyglądzie decyduje... przypadek?...
Obawiam się jednak, że u mnie kiepsko będzie wyglądać szyja. Niestety, ale i garbię się, i podpieram brodę, co wynika pewnie z problemów z kręgosłupem.
A tak w ogóle to mam skończone 41 lat. Ale i tak sama w to nie wierzę. Czuję się na połowę mniej.