Na początku zaznaczę, że jestem świadoma, że kupa tatusiów (mamusiek) którzy płaca alimenty specjalnie zaniża dochody. Wiem o tym. Jednak w kwietniu mój M usłyszał coś takiego od sędziny, że mało mu gacie z wrażenia nie spadły. W marcu Exiowa wniosła o podwyżkę. Sprawa w połowie kwietnia. My od 1.04 zarestrowaliśmy działalność. Przedtem M pracował dorywczo i zarabiał najniższa krajową. Sędzina podniosła alimenty tym razem bo "otworzył Pan działalność i ma pan możliwości". No sory... jakie kuźwa możłiwości??!! Wszyscy myślą że jak ma się firmę to kasa spada z nieba, że jak się wychodzi z prezydium miasta, z działu gdzie rejestruje się firmę to na łeb spada wielka torba z pieniędzmi i wystarczy tylko ją podnieść i się cieszyć?? -To raz. Dwa to to, że w naszym regionie jak ma się firmę to pierwsze dwa lata są prawdziwym survivalem. Po tym czasie można mówić o ew. torbie pieniędzy która juz nie tyle spada z nieba co trzeba się nadygać, żeby ją wykopać spod ziemi. Trochę mnie to wtedy zadziwło, że dwa tyg od otworzenia DG podnosi się alimenty "bo mamy możliwości" Możliwości na lepszą kasę będą najwcześniej za rok, półtorej jak się utrzymamy na rynku i zdobędziemy renomę. Póki co kombinujemy jak się da, żeby żyć jako tako i płacić zobowiązania w ZUSie i US. To tak odnośnie tylko tej naszej podwyżki w związku z DG.
Z tą możłiwością zarobkową to też nie wiem jak jest do końca. Mój M np jest budowlańcem. Wydaje się, że zawód popłacany, poszukiwany..... ale i największa rotacja tam występuje. Ciekawa jestem czy sąd przy ocenieniu możłiwości zarobkowych bierze pod uwage statystyki z PUP?? W naszym regionie gdzie bezrobocie jest dwukrotnie wyższe niż przeciętne w skali kraju (podaje za danymi naszego PUP z 30 czerwca 2010) i zarobki nie wyższe niż najniższa krajowa, przy czym najwięcej zarejestrowanych jest własnie osób z wykształceniem podstawowym i zawodowym (w tym i budowlańców) trochę niesprawiedliwym byłoby wymaganie od ojca, żeby zarabiał 3-4 tysie "bo tyle może zarobic murarz" Może we Wrocku, Poznaniu,Wawce.... No może mógłby jakby wyjechał ale obowiązku porzucania rodziny za chlebem chyba nie ma,nie? To ile osób z wykształceniem budowlanym nie ma pracy widze choćby po tym jak dostajemy telefony z zapytaniem o pracę, czy przyjmiemy. I jak to jest, że od ojca wymaga się żeby podjął pracę dobrze płatną a matkę z podwójnym wykształceniem (szkoła zawodowa- piekarz i potem kurs -sponsorowany przez PUP- stylizacji,wizaży,fryzur i paznokci) nie goni się do roboty. Ona może siedzieć w domu i nie wykazywać żadnego wkładu w utrzymanie dzieci. Argumentacja taka sama jak byłego męża- nie ma pracy. No to dla niej nie ma i ok ale dla niego jak brak to on kłamie??
Aaaa tak sobie pomarudziłam