Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
6 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 następna ostatnia   

Od kiedy TV?

, i w jakich dawkach?
> , i w jakich dawkach?
Agnieszka AZJ
czw, 29 lip 2010 - 20:57
Za późno dla mnie czy dla moich córek ??? icon_smile.gif

Julka to się chociaż na Teletubisie załapała, Zosia mniej , ale za to po angielsku, więc bardziej edukacyjnie, a ja miałam tylko Gąskę Balbinkę...

Która pólkulę stymulował mi Kurczak Ptyś z tym swoim zakatarzonym głosem ? 21.gif
Agnieszka AZJ


Grupa: Administratorzy
Postów: 12,842
Dołączył: śro, 21 sty 04 - 17:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 1,355

GG:


post czw, 29 lip 2010 - 20:57
Post #21

Za późno dla mnie czy dla moich córek ??? icon_smile.gif

Julka to się chociaż na Teletubisie załapała, Zosia mniej , ale za to po angielsku, więc bardziej edukacyjnie, a ja miałam tylko Gąskę Balbinkę...

Która pólkulę stymulował mi Kurczak Ptyś z tym swoim zakatarzonym głosem ? 21.gif

--------------------
Agnieszka, mama Ani (04.1993), Zosi (06.1996) i Julki (01.2000)
MAŁY POKÓJ Z KSIĄŻKAMI czyli o dobrych książkach dla dzieci nie tylko dla dzieci

A ty siej. A nuż coś wyrośnie.
A ty - to, co wyrośnie - zbieraj.
A ty czcij - co żyje radośnie,
A ty szanuj to, co umiera.

I pamiętaj - że dana ci pamięć:
Nie kłam sobie - a nikt ci nie skłamie.

(J. Kaczmarski)
anetadr
czw, 29 lip 2010 - 21:18
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Thu, 29 Jul 2010 - 21:57) *
Która pólkulę stymulował mi Kurczak Ptyś z tym swoim zakatarzonym głosem ? 21.gif


Właściwą Agnieszko. Właściwą icon_biggrin.gif.

Aneta
anetadr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 5,092
Dołączył: śro, 17 wrz 03 - 14:42
Skąd: Już nie Zagłębie
Nr użytkownika: 1,055




post czw, 29 lip 2010 - 21:18
Post #22

CYTAT(Agnieszka AZJ @ Thu, 29 Jul 2010 - 21:57) *
Która pólkulę stymulował mi Kurczak Ptyś z tym swoim zakatarzonym głosem ? 21.gif


Właściwą Agnieszko. Właściwą icon_biggrin.gif.

Aneta


--------------------
kasiaaaaa
czw, 29 lip 2010 - 21:35
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Thu, 29 Jul 2010 - 21:48) *
Za moich czasów to sie nazywało - książeczka

Aga mojej córce czytam około 2 godziny dziennie (pewnie dlatego mówi już całe zdania). Ale po pierwsze czasem wysiada mi gardło, a po drugie wszystkie książeczki "zna na pamięć", a kupioną nową "opanowuje" w dzień-dwa i również się jej nudzi. Myślałam, że jeśli będę jej puszczać takie płyty choć na 10 minut tygodniowo, to będzie miała jakieś nowe wrażenia i czegoś nowego się nauczy. Młoda umie nazwać z zasadzie większość warzyw, owoców, zwierząt i zna ich odgłosy, zjawisk przyrodniczych, przedmiotów codziennego użytku, dni tygodnia, liczby, itp. I nie, nie myśl, że ja mam parcie na naukę mojego półtorarocznego dziecka. Ona sama uwielbia poznawać nowe wyrazy, czynności, powtarzać je i pędzić do taty otwierającego drzwi po powrocie z pracy, żeby mu powiedzieć, czego się nauczyła.
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post czw, 29 lip 2010 - 21:35
Post #23

CYTAT(Agnieszka AZJ @ Thu, 29 Jul 2010 - 21:48) *
Za moich czasów to sie nazywało - książeczka

Aga mojej córce czytam około 2 godziny dziennie (pewnie dlatego mówi już całe zdania). Ale po pierwsze czasem wysiada mi gardło, a po drugie wszystkie książeczki "zna na pamięć", a kupioną nową "opanowuje" w dzień-dwa i również się jej nudzi. Myślałam, że jeśli będę jej puszczać takie płyty choć na 10 minut tygodniowo, to będzie miała jakieś nowe wrażenia i czegoś nowego się nauczy. Młoda umie nazwać z zasadzie większość warzyw, owoców, zwierząt i zna ich odgłosy, zjawisk przyrodniczych, przedmiotów codziennego użytku, dni tygodnia, liczby, itp. I nie, nie myśl, że ja mam parcie na naukę mojego półtorarocznego dziecka. Ona sama uwielbia poznawać nowe wyrazy, czynności, powtarzać je i pędzić do taty otwierającego drzwi po powrocie z pracy, żeby mu powiedzieć, czego się nauczyła.

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
tuLena
czw, 29 lip 2010 - 22:57
CYTAT(kasiaaaaa @ Thu, 29 Jul 2010 - 20:35) *
Młoda umie nazwać z zasadzie większość warzyw, owoców, zwierząt i zna ich odgłosy, zjawisk przyrodniczych, przedmiotów codziennego użytku, dni tygodnia, liczby, itp. I nie, nie myśl, że ja mam parcie na naukę mojego półtorarocznego dziecka. Ona sama uwielbia poznawać nowe wyrazy, czynności, powtarzać je i pędzić do taty otwierającego drzwi po powrocie z pracy, żeby mu powiedzieć, czego się nauczyła.


i to wszystko dzięki czytaniu 2 godziny dziennie ?

moje dziecko w zbliżonym wieku mówi wyłącznie " tata"

czy powinnam sie zacząć martwić ? a sprawia wrażenie normalnego malucha 08.gif
tuLena


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,192
Dołączył: pon, 27 sie 07 - 21:22
Nr użytkownika: 15,964




post czw, 29 lip 2010 - 22:57
Post #24

CYTAT(kasiaaaaa @ Thu, 29 Jul 2010 - 20:35) *
Młoda umie nazwać z zasadzie większość warzyw, owoców, zwierząt i zna ich odgłosy, zjawisk przyrodniczych, przedmiotów codziennego użytku, dni tygodnia, liczby, itp. I nie, nie myśl, że ja mam parcie na naukę mojego półtorarocznego dziecka. Ona sama uwielbia poznawać nowe wyrazy, czynności, powtarzać je i pędzić do taty otwierającego drzwi po powrocie z pracy, żeby mu powiedzieć, czego się nauczyła.


i to wszystko dzięki czytaniu 2 godziny dziennie ?

moje dziecko w zbliżonym wieku mówi wyłącznie " tata"

czy powinnam sie zacząć martwić ? a sprawia wrażenie normalnego malucha 08.gif

--------------------






literówki mi się mnożą na potęgę- poprawiam co tylko mogę, żeby dało sie przeczytać ;))
z resztą się poddaję....
kasiaaaaa
pią, 30 lip 2010 - 12:49
CYTAT(tuLena @ Thu, 29 Jul 2010 - 23:57) *
i to wszystko dzięki czytaniu 2 godziny dziennie ?
czy powinnam sie zacząć martwić ? a sprawia wrażenie normalnego malucha 08.gif

Nie tylko dzięki czytaniu. Ja bez przerwy do niej gadam. Nazywam wszystko, co weźmie do ręki, co wskaże palcem, co widzimy na spacerze. Ciągle, ale to ciągle do niej mówię. Sąsiadka zawsze się ze mnie śmieje, że odrazu wiadomo, że wyszłam z młodą na spacer bo słychać trajkotanie. Poza tym na przykład takie coś jak liczny czy dni tygodnia, to ona podłapuje od dorosłych, powtarza a ja idę za ciosem i douczam reszty. A młoda ma z tego niesamowitą frajdę. Póki co rozumie tylko co to znaczy "dwa" - jak ma w ręce dwie piłki to mówi "dwie". Rozpoznaje cyfrę "8" ale czasem się jej myli z małą literą "g".

I oczywiście, że nie powinnaś się martwić. Dzieci różnie się rozwijają. Ja mówiłam zdaniami na rok z hakiem, zanim jeszcze chodziłam. A moja siostra na dwa lata mówiła "yyy, yy...".
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post pią, 30 lip 2010 - 12:49
Post #25

CYTAT(tuLena @ Thu, 29 Jul 2010 - 23:57) *
i to wszystko dzięki czytaniu 2 godziny dziennie ?
czy powinnam sie zacząć martwić ? a sprawia wrażenie normalnego malucha 08.gif

Nie tylko dzięki czytaniu. Ja bez przerwy do niej gadam. Nazywam wszystko, co weźmie do ręki, co wskaże palcem, co widzimy na spacerze. Ciągle, ale to ciągle do niej mówię. Sąsiadka zawsze się ze mnie śmieje, że odrazu wiadomo, że wyszłam z młodą na spacer bo słychać trajkotanie. Poza tym na przykład takie coś jak liczny czy dni tygodnia, to ona podłapuje od dorosłych, powtarza a ja idę za ciosem i douczam reszty. A młoda ma z tego niesamowitą frajdę. Póki co rozumie tylko co to znaczy "dwa" - jak ma w ręce dwie piłki to mówi "dwie". Rozpoznaje cyfrę "8" ale czasem się jej myli z małą literą "g".

I oczywiście, że nie powinnaś się martwić. Dzieci różnie się rozwijają. Ja mówiłam zdaniami na rok z hakiem, zanim jeszcze chodziłam. A moja siostra na dwa lata mówiła "yyy, yy...".

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
gosiagosia
pią, 30 lip 2010 - 13:11
jak przeczytałam tytuł, to przypomniał mi się odcinek "war at home", gdzie to mama do nastoletniego syna mówiła " jak odrobisz lekcje, to będziesz mógł oglądać tv 15 minut" icon_smile.gif


Szymek jak był młodszy, to lubił tv, zwłaszcza wszelkie wiadomości go interesowały. bajek do tej pory nie lubi i nie ogląda. puszczamy mu tylko różne teledyski i szczerze mówiąc więcej jest tych dorosłych niż dla dzieci, bo młodemu właśnie takie przypadły do gustu. zamiast oglądania tv, to wolę wyjść na spacer i Szymkowi ta wersja chyba też odpowiada, bo nie protesuje icon_smile.gif
za to mój mąż w dzieciństwie podobno był maniakiem telewizyjnym i tak mu niestety zostało icon_neutral.gif


ps. przypomniało mi się coś - ostatnio mam wrażenie, że młody coś mówi i to tak podobnie do oryginalnego słowa, ale ja normalnie na wpół głucha, nie jestem w stanie zakumać o co mu chodzi w sensie słownym. zawsze sie domyślam po gestach, mimice, głosie itd. może Szymek chce się już porozumiewac a ma niewyedukowaną matkę? takie mam ostatnio wrażenie. dzisiaj w piaskownicy było przedszkole i jakieś dzieci do mnie mówiły i szczerze powiem, że co 3/4 słowo zrozumiałam i tez odpowiadałam na czuja icon_neutral.gif

Ten post edytował gosiagosia pią, 30 lip 2010 - 13:14
gosiagosia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,244
Dołączył: nie, 18 sty 09 - 21:40
Nr użytkownika: 24,823




post pią, 30 lip 2010 - 13:11
Post #26

jak przeczytałam tytuł, to przypomniał mi się odcinek "war at home", gdzie to mama do nastoletniego syna mówiła " jak odrobisz lekcje, to będziesz mógł oglądać tv 15 minut" icon_smile.gif


Szymek jak był młodszy, to lubił tv, zwłaszcza wszelkie wiadomości go interesowały. bajek do tej pory nie lubi i nie ogląda. puszczamy mu tylko różne teledyski i szczerze mówiąc więcej jest tych dorosłych niż dla dzieci, bo młodemu właśnie takie przypadły do gustu. zamiast oglądania tv, to wolę wyjść na spacer i Szymkowi ta wersja chyba też odpowiada, bo nie protesuje icon_smile.gif
za to mój mąż w dzieciństwie podobno był maniakiem telewizyjnym i tak mu niestety zostało icon_neutral.gif


ps. przypomniało mi się coś - ostatnio mam wrażenie, że młody coś mówi i to tak podobnie do oryginalnego słowa, ale ja normalnie na wpół głucha, nie jestem w stanie zakumać o co mu chodzi w sensie słownym. zawsze sie domyślam po gestach, mimice, głosie itd. może Szymek chce się już porozumiewac a ma niewyedukowaną matkę? takie mam ostatnio wrażenie. dzisiaj w piaskownicy było przedszkole i jakieś dzieci do mnie mówiły i szczerze powiem, że co 3/4 słowo zrozumiałam i tez odpowiadałam na czuja icon_neutral.gif

--------------------
Sz. marzec 2009
F. luty 2011
B.A. Aniołek 6tc [*]



...nie ma stópki zbyt małej, by nie mogła zostawić śladu...
agabr
pią, 30 lip 2010 - 13:55
CYTAT(kasiaaaaa @ Fri, 30 Jul 2010 - 13:49) *
Nie tylko dzięki czytaniu. Ja bez przerwy do niej gadam. Nazywam wszystko, co weźmie do ręki, co wskaże palcem, co widzimy na spacerze. Ciągle, ale to ciągle do niej mówię. Sąsiadka zawsze się ze mnie śmieje, że odrazu wiadomo, że wyszłam z młodą na spacer bo słychać trajkotanie. Poza tym na przykład takie coś jak liczny czy dni tygodnia, to ona podłapuje od dorosłych, powtarza a ja idę za ciosem i douczam reszty. A młoda ma z tego niesamowitą frajdę. Póki co rozumie tylko co to znaczy "dwa" - jak ma w ręce dwie piłki to mówi "dwie". Rozpoznaje cyfrę "8" ale czasem się jej myli z małą literą "g".

I oczywiście, że nie powinnaś się martwić. Dzieci różnie się rozwijają. Ja mówiłam zdaniami na rok z hakiem, zanim jeszcze chodziłam. A moja siostra na dwa lata mówiła "yyy, yy...".

Wiesz co Kasiu ja mam do Ciebie jednak slabosc jak czytam Ciebie to widze siebie przed 7 laty.Stare userki doskonale pamietaja , ze nawet szlam o krok dalej niz ty w uczeniu syna (zeby nie dac Ci asumptu do tych dzialan ,nie opisze),finalnie dochodzilam do wniosku , ze a. moje dziecko jest absolutnie genialne b.dopiero ja to jestem swietna matka . I traf chcial , ze spotkalam na swojej drodze pare madrych osob , niestety musze (choc z niechecia)przyznac madrzejszych , ktore uswiadomily mi , ze sfera intelektualna i owszem ale najwazniejsza w tym wieku jest sfera emocjonalna.Bo wcale nie o to chodzi , zeby dwulatek czy trzylatek swietnie czytal i znal miesiace po kolei (mam mega fantastyczne umiejetnosci pedagogiczne i twierdze, ze kij od szczotki naucze czytac)ale zeby na przyklad socjalnie byl dobrze rozwiniety etc. zeby emocje nie szwankowaly. Zilka pamietasz casus parzaka? No w kazdym razie ,kiedy moj syn juz byl tak cholernie wyuczony wzielam sie za emocje , socjalizacje i bylo to znacznie trudniejsze.Dlaczego to pisze? Nie dlatego zeby studzic Twoje dzialania bo doskonale wiem , ze to jest silniejsze ale dlatego , zeby uswiadomic Ci , ze czasem nie warto wywazac otwartych drzwi , czasem nie warto sie spinac .Mowi Ci to matka , ktorej drugie dziecko od godziny beznamietnie macha nogami wiszac na drabinkach i jakos nie mam watpliwosci , ze Zoska sobie swietnie poradzi intelektualnie ale moze uniknie stresow , ktore przezywa moj syn jesli w olimpiadzie zajmie drugie miejsce a nie pierwsze,b
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post pią, 30 lip 2010 - 13:55
Post #27

CYTAT(kasiaaaaa @ Fri, 30 Jul 2010 - 13:49) *
Nie tylko dzięki czytaniu. Ja bez przerwy do niej gadam. Nazywam wszystko, co weźmie do ręki, co wskaże palcem, co widzimy na spacerze. Ciągle, ale to ciągle do niej mówię. Sąsiadka zawsze się ze mnie śmieje, że odrazu wiadomo, że wyszłam z młodą na spacer bo słychać trajkotanie. Poza tym na przykład takie coś jak liczny czy dni tygodnia, to ona podłapuje od dorosłych, powtarza a ja idę za ciosem i douczam reszty. A młoda ma z tego niesamowitą frajdę. Póki co rozumie tylko co to znaczy "dwa" - jak ma w ręce dwie piłki to mówi "dwie". Rozpoznaje cyfrę "8" ale czasem się jej myli z małą literą "g".

I oczywiście, że nie powinnaś się martwić. Dzieci różnie się rozwijają. Ja mówiłam zdaniami na rok z hakiem, zanim jeszcze chodziłam. A moja siostra na dwa lata mówiła "yyy, yy...".

Wiesz co Kasiu ja mam do Ciebie jednak slabosc jak czytam Ciebie to widze siebie przed 7 laty.Stare userki doskonale pamietaja , ze nawet szlam o krok dalej niz ty w uczeniu syna (zeby nie dac Ci asumptu do tych dzialan ,nie opisze),finalnie dochodzilam do wniosku , ze a. moje dziecko jest absolutnie genialne b.dopiero ja to jestem swietna matka . I traf chcial , ze spotkalam na swojej drodze pare madrych osob , niestety musze (choc z niechecia)przyznac madrzejszych , ktore uswiadomily mi , ze sfera intelektualna i owszem ale najwazniejsza w tym wieku jest sfera emocjonalna.Bo wcale nie o to chodzi , zeby dwulatek czy trzylatek swietnie czytal i znal miesiace po kolei (mam mega fantastyczne umiejetnosci pedagogiczne i twierdze, ze kij od szczotki naucze czytac)ale zeby na przyklad socjalnie byl dobrze rozwiniety etc. zeby emocje nie szwankowaly. Zilka pamietasz casus parzaka? No w kazdym razie ,kiedy moj syn juz byl tak cholernie wyuczony wzielam sie za emocje , socjalizacje i bylo to znacznie trudniejsze.Dlaczego to pisze? Nie dlatego zeby studzic Twoje dzialania bo doskonale wiem , ze to jest silniejsze ale dlatego , zeby uswiadomic Ci , ze czasem nie warto wywazac otwartych drzwi , czasem nie warto sie spinac .Mowi Ci to matka , ktorej drugie dziecko od godziny beznamietnie macha nogami wiszac na drabinkach i jakos nie mam watpliwosci , ze Zoska sobie swietnie poradzi intelektualnie ale moze uniknie stresow , ktore przezywa moj syn jesli w olimpiadzie zajmie drugie miejsce a nie pierwsze,b

--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
kasiaaaaa
pią, 30 lip 2010 - 14:37
CYTAT(agabr @ Fri, 30 Jul 2010 - 14:55) *
finalnie dochodzilam do wniosku , ze a. moje dziecko jest absolutnie genialne

Moje dziecko nie jest genialne.
Ale co mam zrobić, kiedy jest taka sytucja: byłam z nią jakiś miesiąc temu u mojej koleżanki, która dała jej kromkę chleba. Wczoraj dzwoniłam do tej koleżanki i młoda słyszała jak mówiłam przez telefon "cześć Marzenka" i wtedy mówi do mnie "Mamuś, chodź. Marzenka da chleba". Albo na przykład młoda wie, że woda robi chlup, chlup i że rybka pływa w wodzie (pokazywałam jej to przy okazji oglądania książeczek). I młoda wczoraj znalazła gumkę do włosów, takie przezroczyste kostki w których zatopiona była rybka i mówi do mnie "Mamuś, rybka chlup chlup". Jeśli ona do mnie coś takiego mówi, to co? Mam to olać w imię ważniejszej emocjonalnej sfery? Nie. Nie oleję. "Pociągnę temat", pogadam i młoda może znów czegoś nowego się nauczy. Liczb nauczyła się przypadkiem - raz jak robiłam jej kaszę, wsypywałam kolejne miarki mleka i głośno liczyłam. Młoda to dojrzała i tak się jej to spodobało, że teraz zawsze patrzy jak jej robię kaszę i "liczy" razem ze mną. Mam jej zabronić? Ona bardzo często bawiąc się coś zobaczy albo sobie przypomni i wtedy do mnie przybiega i opowiada. Wtedy mam jej każać być cicho i przytulić ją, co by sobie za wcześnie sfery intelektualnej nie rozwijała a rozwijała emocjonalną? Dla mnie absurd. Nie uczę jej niczego na siłę. Ale jeśli jestem na spacerze a młoda zobaczy sąsiada koszącego trawę i z zaciekawieniem się mu przygląda i wskazuje paluszkiem, to samo na usta ciśnie mi się "Zobacz, pan kosi trawę, widzisz?". Ale nie zmuszam jej do tego, że potem wieczór jak przyjeżdza z pracy tata młoda leci do niego i woła "tata, pan kosi, trawa!".
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post pią, 30 lip 2010 - 14:37
Post #28

CYTAT(agabr @ Fri, 30 Jul 2010 - 14:55) *
finalnie dochodzilam do wniosku , ze a. moje dziecko jest absolutnie genialne

Moje dziecko nie jest genialne.
Ale co mam zrobić, kiedy jest taka sytucja: byłam z nią jakiś miesiąc temu u mojej koleżanki, która dała jej kromkę chleba. Wczoraj dzwoniłam do tej koleżanki i młoda słyszała jak mówiłam przez telefon "cześć Marzenka" i wtedy mówi do mnie "Mamuś, chodź. Marzenka da chleba". Albo na przykład młoda wie, że woda robi chlup, chlup i że rybka pływa w wodzie (pokazywałam jej to przy okazji oglądania książeczek). I młoda wczoraj znalazła gumkę do włosów, takie przezroczyste kostki w których zatopiona była rybka i mówi do mnie "Mamuś, rybka chlup chlup". Jeśli ona do mnie coś takiego mówi, to co? Mam to olać w imię ważniejszej emocjonalnej sfery? Nie. Nie oleję. "Pociągnę temat", pogadam i młoda może znów czegoś nowego się nauczy. Liczb nauczyła się przypadkiem - raz jak robiłam jej kaszę, wsypywałam kolejne miarki mleka i głośno liczyłam. Młoda to dojrzała i tak się jej to spodobało, że teraz zawsze patrzy jak jej robię kaszę i "liczy" razem ze mną. Mam jej zabronić? Ona bardzo często bawiąc się coś zobaczy albo sobie przypomni i wtedy do mnie przybiega i opowiada. Wtedy mam jej każać być cicho i przytulić ją, co by sobie za wcześnie sfery intelektualnej nie rozwijała a rozwijała emocjonalną? Dla mnie absurd. Nie uczę jej niczego na siłę. Ale jeśli jestem na spacerze a młoda zobaczy sąsiada koszącego trawę i z zaciekawieniem się mu przygląda i wskazuje paluszkiem, to samo na usta ciśnie mi się "Zobacz, pan kosi trawę, widzisz?". Ale nie zmuszam jej do tego, że potem wieczór jak przyjeżdza z pracy tata młoda leci do niego i woła "tata, pan kosi, trawa!".

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
joannabo
pią, 30 lip 2010 - 14:38
CYTAT(agabr @ Fri, 30 Jul 2010 - 14:55) *
.Mowi Ci to matka , ktorej drugie dziecko od godziny beznamietnie macha nogami wiszac na drabinkach i jakos nie mam watpliwosci , ze Zoska sobie swietnie poradzi intelektualnie ale moze uniknie stresow , ktore przezywa moj syn jesli w olimpiadzie zajmie drugie miejsce a nie pierwsze,b

Ale da się uczyć dziecko z entuzjazmem pierworodzicielskim i jednocześnie zabezpieczyć przed stresami. Mam obiektywne świadectwo - ostatnio nauczycieka mojego pierwszego icon_wink.gif poskarżyła mi się przy okazji olimpiady , że on się "zachowuje, jakby mu wcale nie zależało". Zależy mu, ale w sferze woli, układ nerwowy i trawienny nie są zaangażowane.

A teraz się spinajcie, żeby tak samo zrobić 08.gif
A serio, to naprawdę nie ma sprzeczności. Pisze to matka, która swoje trzecie dziecko uczy co prawda, ale z błogim spokojem i pewnością jutra.
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post pią, 30 lip 2010 - 14:38
Post #29

CYTAT(agabr @ Fri, 30 Jul 2010 - 14:55) *
.Mowi Ci to matka , ktorej drugie dziecko od godziny beznamietnie macha nogami wiszac na drabinkach i jakos nie mam watpliwosci , ze Zoska sobie swietnie poradzi intelektualnie ale moze uniknie stresow , ktore przezywa moj syn jesli w olimpiadzie zajmie drugie miejsce a nie pierwsze,b

Ale da się uczyć dziecko z entuzjazmem pierworodzicielskim i jednocześnie zabezpieczyć przed stresami. Mam obiektywne świadectwo - ostatnio nauczycieka mojego pierwszego icon_wink.gif poskarżyła mi się przy okazji olimpiady , że on się "zachowuje, jakby mu wcale nie zależało". Zależy mu, ale w sferze woli, układ nerwowy i trawienny nie są zaangażowane.

A teraz się spinajcie, żeby tak samo zrobić 08.gif
A serio, to naprawdę nie ma sprzeczności. Pisze to matka, która swoje trzecie dziecko uczy co prawda, ale z błogim spokojem i pewnością jutra.
agabr
pią, 30 lip 2010 - 14:51
Joanno ale nie twierdze , ze sie nie da , twierdze, ze istnieje ryzyko.b
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post pią, 30 lip 2010 - 14:51
Post #30

Joanno ale nie twierdze , ze sie nie da , twierdze, ze istnieje ryzyko.b

--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
agabr
pią, 30 lip 2010 - 15:00
Kasiu ale przyklady w drugim poscie sa skrajnie rozne od tych w pierwszym poscie , uczenie poltoraroczniaka(tak? nie myle?) dekodowania znakow graficznych cyfr i liter wydaje mi sie bezcelowe (I na Boga nie myl sama cyfry i liczby -raz piszesz o cyfrach drugi raz o liczbach ,jesli uczysz czegos dziecko sama musisz dobrze operowac pojeciami).To co opisujesz w drugim poscie to normalne dzialania rodzicielskie .b
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post pią, 30 lip 2010 - 15:00
Post #31

Kasiu ale przyklady w drugim poscie sa skrajnie rozne od tych w pierwszym poscie , uczenie poltoraroczniaka(tak? nie myle?) dekodowania znakow graficznych cyfr i liter wydaje mi sie bezcelowe (I na Boga nie myl sama cyfry i liczby -raz piszesz o cyfrach drugi raz o liczbach ,jesli uczysz czegos dziecko sama musisz dobrze operowac pojeciami).To co opisujesz w drugim poscie to normalne dzialania rodzicielskie .b

--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
joannabo
pią, 30 lip 2010 - 15:01
A no to w porządku icon_wink.gif.
Myślę też, że rozwój intelektualny odbywa się kosztem rozwoju społecznego (jeśli dziecko nie jest izolowane od rówieśników) nie wtedy, kiedy jest on szybki, tylko wtedy, kiedy rodzice mają do tego rozwoju niewłaściwy stosunek. Kiedy oceniają dziecko przez pryzmat tych jego "niezwykłych " możliwości, kiedy jego intelekt i wiedza zaczynają być wyznacznikiem jego wartości, kiedy dziecko za nie chwalą (lub chwalą się dzieckiem).
To oczywiście dla uspokojenia Kasiii, nie żebym myslała, że nie wiesz o tym, Agnieszko icon_wink.gif
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post pią, 30 lip 2010 - 15:01
Post #32

A no to w porządku icon_wink.gif.
Myślę też, że rozwój intelektualny odbywa się kosztem rozwoju społecznego (jeśli dziecko nie jest izolowane od rówieśników) nie wtedy, kiedy jest on szybki, tylko wtedy, kiedy rodzice mają do tego rozwoju niewłaściwy stosunek. Kiedy oceniają dziecko przez pryzmat tych jego "niezwykłych " możliwości, kiedy jego intelekt i wiedza zaczynają być wyznacznikiem jego wartości, kiedy dziecko za nie chwalą (lub chwalą się dzieckiem).
To oczywiście dla uspokojenia Kasiii, nie żebym myslała, że nie wiesz o tym, Agnieszko icon_wink.gif
agabr
pią, 30 lip 2010 - 15:03
No wiesz Joanno to jest bardzo kuszaca pulapka(ale zdaje sie bylo juz o tym ).b
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post pią, 30 lip 2010 - 15:03
Post #33

No wiesz Joanno to jest bardzo kuszaca pulapka(ale zdaje sie bylo juz o tym ).b

--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
tuLena
pią, 30 lip 2010 - 15:07
CYTAT(kasiaaaaa @ Fri, 30 Jul 2010 - 11:49) *
I oczywiście, że nie powinnaś się martwić. Dzieci różnie się rozwijają.


tak na serio to nie martwię się icon_smile.gif "rzuciło" mi się w oczy tylko przy czytaniu ile Twoje dziecko umie, podczas gdy moje niekoniecznie. Jakoś jednak patrzę na niego ze spokojem, bo mam przekonanie, że sobie poradzi ze wszystkim , tylko ma inne tempo icon_smile.gif niemniej jednak różnica jest duża icon_smile.gif

mam za to teraz zagwozdkę w sprawie wzbudzania checi nauki, czy tez motywowania do niej....
Otoż nie wiem jak się to robi, gdyż mnie nikt do niczego nie motywował, a uczyłam się sama z siebie, a moj brat sam z siebie nie ( wychowywani przez tych samych rodziców). W związku z tym - jak to zrobić, żeby było jak Joannabo opisuje ?

sorry,że to taki trochę OT, ale zainspirowały mnie Wasze wpisy o uczeniu dzieci.
dodam od razu, że trochę leniwa jestem i nie za dużo czasu poświęcam uczeniu dzieci ( być moze dlatego, ze mną się nikt w rodzinie nie zajmował, więc po pierwsze nie wiem jak to się robi,a po drugie pewnie liczę na to,ze dzieciaki same się nauczą, jako i ja się nauczyłam )
tuLena


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,192
Dołączył: pon, 27 sie 07 - 21:22
Nr użytkownika: 15,964




post pią, 30 lip 2010 - 15:07
Post #34

CYTAT(kasiaaaaa @ Fri, 30 Jul 2010 - 11:49) *
I oczywiście, że nie powinnaś się martwić. Dzieci różnie się rozwijają.


tak na serio to nie martwię się icon_smile.gif "rzuciło" mi się w oczy tylko przy czytaniu ile Twoje dziecko umie, podczas gdy moje niekoniecznie. Jakoś jednak patrzę na niego ze spokojem, bo mam przekonanie, że sobie poradzi ze wszystkim , tylko ma inne tempo icon_smile.gif niemniej jednak różnica jest duża icon_smile.gif

mam za to teraz zagwozdkę w sprawie wzbudzania checi nauki, czy tez motywowania do niej....
Otoż nie wiem jak się to robi, gdyż mnie nikt do niczego nie motywował, a uczyłam się sama z siebie, a moj brat sam z siebie nie ( wychowywani przez tych samych rodziców). W związku z tym - jak to zrobić, żeby było jak Joannabo opisuje ?

sorry,że to taki trochę OT, ale zainspirowały mnie Wasze wpisy o uczeniu dzieci.
dodam od razu, że trochę leniwa jestem i nie za dużo czasu poświęcam uczeniu dzieci ( być moze dlatego, ze mną się nikt w rodzinie nie zajmował, więc po pierwsze nie wiem jak to się robi,a po drugie pewnie liczę na to,ze dzieciaki same się nauczą, jako i ja się nauczyłam )


--------------------






literówki mi się mnożą na potęgę- poprawiam co tylko mogę, żeby dało sie przeczytać ;))
z resztą się poddaję....
kasiaaaaa
pią, 30 lip 2010 - 15:19
tuLena moja sąsiadka ma ponad dwuletniego syna, który umie powiedzieć "mama" oraz "Leo" (pies sąsiada). Jego mama powiedziała, że nie ma czasu zastanawiać się czy on mówi dużo czy nie i go uczyć. Wychodzi z założenia, że wcześniej czy później sam się nauczy. Przy pierwszym dziecku też miała takie podejście i skoro to pierwsze dziecko się w końcu nauczyło mówić to i to drugie się nauczy.

Jak byłam z młodą do szczepienia w czerwcu, to lekarka pytała, czy Oliwia już coś mówi. Kiedy zaczęłam z młodą "rozmawiać", lekarka odwóciła się na krześle w naszą stronę, zdjęła okulary i powiedziała "Rany Boskie!". Powiedziała, że gdyby nie usłyszała, to by nie uwierzyła. Generalnie młoda ze swoim mówieniem wywołuje u ludzi szok.

Ja je nie uczę na siłę. Uczę ję podczas zabawy, spacerów, wspólnych zajęć, "rozmów". Ciągle do niej mówię. Nie zmuszam jej do powtarzania, ona robi to sama i bardzo ją to cieszy. Widocznie taki typ. Ja byłam w jej wieku taka sama.
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post pią, 30 lip 2010 - 15:19
Post #35

tuLena moja sąsiadka ma ponad dwuletniego syna, który umie powiedzieć "mama" oraz "Leo" (pies sąsiada). Jego mama powiedziała, że nie ma czasu zastanawiać się czy on mówi dużo czy nie i go uczyć. Wychodzi z założenia, że wcześniej czy później sam się nauczy. Przy pierwszym dziecku też miała takie podejście i skoro to pierwsze dziecko się w końcu nauczyło mówić to i to drugie się nauczy.

Jak byłam z młodą do szczepienia w czerwcu, to lekarka pytała, czy Oliwia już coś mówi. Kiedy zaczęłam z młodą "rozmawiać", lekarka odwóciła się na krześle w naszą stronę, zdjęła okulary i powiedziała "Rany Boskie!". Powiedziała, że gdyby nie usłyszała, to by nie uwierzyła. Generalnie młoda ze swoim mówieniem wywołuje u ludzi szok.

Ja je nie uczę na siłę. Uczę ję podczas zabawy, spacerów, wspólnych zajęć, "rozmów". Ciągle do niej mówię. Nie zmuszam jej do powtarzania, ona robi to sama i bardzo ją to cieszy. Widocznie taki typ. Ja byłam w jej wieku taka sama.

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
joannabo
pią, 30 lip 2010 - 17:16
CYTAT(agabr @ Fri, 30 Jul 2010 - 16:03) *
No wiesz Joanno to jest bardzo kuszaca pulapka(ale zdaje sie bylo juz o tym ).b


Właśnie, i naprawdę trudno jest wytrwać w tym: "moje dziecko nie jest genialne".
Żeby jeszcze pociągnąć ten wątek - dziecko samo nie wpadnie na to, że jest "lepsze", bo więcej umie. Nawet jeśli to zauważy (choć problematyka nazewnictwa mięsiecy i dodawania liczb dwucyfrowych rzadko pojawia sie w piaskownicy), to z natury będzie to postrzegać jako kolejną, zwyczajną różnicę. Kolejną po płci, kolorze włosów, wzroście, ubiorze, zaintersowaniach (babki czy jama w piachu) itd.

tuLena, może jednak poucz icon_wink.gif W każdym razie ja Ci nie podpowiem jak motywować dziecko w szkole, bo tego nie robię. Z działań motywujących mogę wymienić przemawianie do rozsądku (bardzo rzadko) oraz ograniczenia w korzystaniu z komputera icon_wink.gif
Uczyłam dzieci jak były małe, kiedy nie miałam żadnego planu ani wymagań, każde osiągnięcie autentycznie cieszyło, dzięki czemu nie było presji, a teraz dałam im spokój.

Może być tak, jest to bardzo prawdopodobne, że jest odpowiedni czas, kiedy dziecko ustala, co należy do spraw ważnych i interesujących i psychika, a może nawet mózg się odpowiednio nastawia. Te właśnie sprawy nie zaczną już nigdy być nudne i męczące, a z kolei należące do innych kategorii nigdy nie staną się prawdziwą pasją.
Dziecko jest z natury zainteresowane otoczeniem, a to co tutaj nazywamy uczeniem dziecka jest faktycznie podtrzymywaniem tego zainteresowania, pomaganiem w rozumieniu świata, odkrywaniu jego nowych aspektów. Nieuczenie nie jest tylko i wyłącznie zaniechaniem, to jest działanie polegające na gaszeniu tego naturalnego zainteresowania. Dziecko tak to rozumie i odpuszcza sobię tę sferę.
Kolejny argument jest taki, że jeśli dziecko przed rozpoczęciem szkoły nie osiągnie poziomu samomotywacji w zakresie nauki, to szkoła, z jej przymusem, wyliczaniem wszystkiego w stopniach, rywalizacją, nudziarskimi podręcznikami, uśrednianiem poziomu itd będzie w tym wyłącznie przeszkadzać. Bardzo skutecznie. Czyli - zdążyć przed szkołą...
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post pią, 30 lip 2010 - 17:16
Post #36

CYTAT(agabr @ Fri, 30 Jul 2010 - 16:03) *
No wiesz Joanno to jest bardzo kuszaca pulapka(ale zdaje sie bylo juz o tym ).b


Właśnie, i naprawdę trudno jest wytrwać w tym: "moje dziecko nie jest genialne".
Żeby jeszcze pociągnąć ten wątek - dziecko samo nie wpadnie na to, że jest "lepsze", bo więcej umie. Nawet jeśli to zauważy (choć problematyka nazewnictwa mięsiecy i dodawania liczb dwucyfrowych rzadko pojawia sie w piaskownicy), to z natury będzie to postrzegać jako kolejną, zwyczajną różnicę. Kolejną po płci, kolorze włosów, wzroście, ubiorze, zaintersowaniach (babki czy jama w piachu) itd.

tuLena, może jednak poucz icon_wink.gif W każdym razie ja Ci nie podpowiem jak motywować dziecko w szkole, bo tego nie robię. Z działań motywujących mogę wymienić przemawianie do rozsądku (bardzo rzadko) oraz ograniczenia w korzystaniu z komputera icon_wink.gif
Uczyłam dzieci jak były małe, kiedy nie miałam żadnego planu ani wymagań, każde osiągnięcie autentycznie cieszyło, dzięki czemu nie było presji, a teraz dałam im spokój.

Może być tak, jest to bardzo prawdopodobne, że jest odpowiedni czas, kiedy dziecko ustala, co należy do spraw ważnych i interesujących i psychika, a może nawet mózg się odpowiednio nastawia. Te właśnie sprawy nie zaczną już nigdy być nudne i męczące, a z kolei należące do innych kategorii nigdy nie staną się prawdziwą pasją.
Dziecko jest z natury zainteresowane otoczeniem, a to co tutaj nazywamy uczeniem dziecka jest faktycznie podtrzymywaniem tego zainteresowania, pomaganiem w rozumieniu świata, odkrywaniu jego nowych aspektów. Nieuczenie nie jest tylko i wyłącznie zaniechaniem, to jest działanie polegające na gaszeniu tego naturalnego zainteresowania. Dziecko tak to rozumie i odpuszcza sobię tę sferę.
Kolejny argument jest taki, że jeśli dziecko przed rozpoczęciem szkoły nie osiągnie poziomu samomotywacji w zakresie nauki, to szkoła, z jej przymusem, wyliczaniem wszystkiego w stopniach, rywalizacją, nudziarskimi podręcznikami, uśrednianiem poziomu itd będzie w tym wyłącznie przeszkadzać. Bardzo skutecznie. Czyli - zdążyć przed szkołą...
agabr
pią, 30 lip 2010 - 17:29
Joanna pobocznie nieco -zdazylam przed szkola , efektem ubocznym mojego zdazenia byla etykietka ,ktora zostala Jedrkowi przyklejona w szkole wyjatkowo_zdolny_chlopiec .Nie chcialabym wchodzic w tematyke tu poruszana nie raz ,nie dwa odnosnie samomotywacji, braku pochwal itd.bo mniej wiecej swoje zdanie znamy , tzn ja znam Twoje :)anyway z perspektywy wydaje mi sie , ze to jest dosc grzaska sciezka i aktualnie wiecej uwagi musze poswiecac aspektowi "nie spinaj sie" ,nie zawsze warto umrzec za Nicee niz samemu procesowi edukacyjnemu chociaz i tak podtrzymuje opinie , ze do szkoly to on chodzi w zasadzie towarzysko a nie naukowo wiec nie ruszaja mnie ani nudne podreczniki ani dupny program (tak, tak slowo dupny jest wynikiem nie gwalcenia swojego wewnetrznego glosu).Chyba , ze mowisz o zdazeniu w sensie uksztaltowania mechanizmow dystansowania do szkolnych mechanizmow -imo sie nie da albo ja nie posiadam narzedzi.b
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post pią, 30 lip 2010 - 17:29
Post #37

Joanna pobocznie nieco -zdazylam przed szkola , efektem ubocznym mojego zdazenia byla etykietka ,ktora zostala Jedrkowi przyklejona w szkole wyjatkowo_zdolny_chlopiec .Nie chcialabym wchodzic w tematyke tu poruszana nie raz ,nie dwa odnosnie samomotywacji, braku pochwal itd.bo mniej wiecej swoje zdanie znamy , tzn ja znam Twoje :)anyway z perspektywy wydaje mi sie , ze to jest dosc grzaska sciezka i aktualnie wiecej uwagi musze poswiecac aspektowi "nie spinaj sie" ,nie zawsze warto umrzec za Nicee niz samemu procesowi edukacyjnemu chociaz i tak podtrzymuje opinie , ze do szkoly to on chodzi w zasadzie towarzysko a nie naukowo wiec nie ruszaja mnie ani nudne podreczniki ani dupny program (tak, tak slowo dupny jest wynikiem nie gwalcenia swojego wewnetrznego glosu).Chyba , ze mowisz o zdazeniu w sensie uksztaltowania mechanizmow dystansowania do szkolnych mechanizmow -imo sie nie da albo ja nie posiadam narzedzi.b

--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
kasiaaaaa
pią, 30 lip 2010 - 21:45
Nie zdawałam sobie sprawy, że do mówienia dziecka można dorobić takie teorie. icon_eek.gif Ciekawe jak sobie radziły nasze babki i prababki, kiedy tych teorii nie znały. icon_wink.gif

Jeśli mam być szczera, to jak dla mnie jest to dorabianie pi*dzie uszów. No serio. Dla mnie mowa jest chyba czymś bardziej przyziemnym niż dla innych. Młoda mówi, mówi dużo jak na swój wiek, cieszy ją poznawanie nowych słów. Po co miałabym do tego dorabiać jakieś historie? A już co mnie chyba bardziej rozśmieszyło niż zdziwiło - obawiać się, że przez wczesne mówienie będzie miała jakieś problemy, że tu są jakieś pułapki (!) i Bóg wie co jeszcze. A może powinnam iść z nią do logopedy żeby zapisał coś na zahamowanie mówienia? icon_wink.gif

Czasem to chyba lepiej za dużo nie czytać i nie wiedzieć. 06.gif
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post pią, 30 lip 2010 - 21:45
Post #38

Nie zdawałam sobie sprawy, że do mówienia dziecka można dorobić takie teorie. icon_eek.gif Ciekawe jak sobie radziły nasze babki i prababki, kiedy tych teorii nie znały. icon_wink.gif

Jeśli mam być szczera, to jak dla mnie jest to dorabianie pi*dzie uszów. No serio. Dla mnie mowa jest chyba czymś bardziej przyziemnym niż dla innych. Młoda mówi, mówi dużo jak na swój wiek, cieszy ją poznawanie nowych słów. Po co miałabym do tego dorabiać jakieś historie? A już co mnie chyba bardziej rozśmieszyło niż zdziwiło - obawiać się, że przez wczesne mówienie będzie miała jakieś problemy, że tu są jakieś pułapki (!) i Bóg wie co jeszcze. A może powinnam iść z nią do logopedy żeby zapisał coś na zahamowanie mówienia? icon_wink.gif

Czasem to chyba lepiej za dużo nie czytać i nie wiedzieć. 06.gif

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
joannabo
pią, 30 lip 2010 - 21:48
Agnieszko, ale nie masz gwarancji, że nie mając do przodu, Twoje dziecko by się nie stresowało. Zresztą ten wewnętrzny mechanizm decydujący o tym, że nauka jest ważna i interesująca jest wart przejściowych dolegliwości, o których piszesz.

Moje dzieci tak nie miały. Różne rzeczy mogły o tym decydować, zawsze biorę pod uwagę choćby to, że mogłam mieć łatwiej z tego powodu, że moje nie chodziły do przedszkola (nie było dorosłego z autorytetem, który by mi mącił)

Mój pakiet dystansująco-przeciwszkolny obejmował:
-tłumaczenie, że gdyby rodzice innych dzieci też je uczyli, to te dzieci umiałyby mniej więcej to samo. Tonem pewności. Tym samym tonem tłumaczyłam to nauczycielce i widocznie byłam przekonująca, bo etykietki nie nosili. Skoro Jędrek już nosi, dodałabym wykład o tym, że za parę lat on może dorównac do innych dzieci, a stać się to może szybcej z etykietką niz bez niej (niech się pani przestraszy).
-absolutny brak zainteresowania ocenami i innymi osiągami icon_wink.gif Tu trzeba radykalizmu, żeby zrównoważyć pranie mózgów zachodzące w szkole. Nie pytać, omijać wzrokiem w zeszycie, nie komentować po wywiadówkach. Ja doszłam do tego, że dzieci mnie zaczęły przekonywać, ze stopnie są jednak ważne;)
-szkoła jako sprawa dziecka a nie rodzica. Mogę pomóc, pouczyć o tym, że obowiązki typu praca domowa wykonuje się sumiennie z szacunku dla nauczyciela i żeby sie nauczyć po prostu, ale nic co się dzieje w szkole nie ma wpływu na mój stosunek do dzieci.

Wspólny mianownik jest taki, że nie oceniam, również cudze oceny płynące ze szkoły nie robią na mnie wrażenia. Absolutne poczucie bezpieczeństwa w domu = brak stresu w szkole. Kwestia czasu. No i absolutności icon_wink.gif
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post pią, 30 lip 2010 - 21:48
Post #39

Agnieszko, ale nie masz gwarancji, że nie mając do przodu, Twoje dziecko by się nie stresowało. Zresztą ten wewnętrzny mechanizm decydujący o tym, że nauka jest ważna i interesująca jest wart przejściowych dolegliwości, o których piszesz.

Moje dzieci tak nie miały. Różne rzeczy mogły o tym decydować, zawsze biorę pod uwagę choćby to, że mogłam mieć łatwiej z tego powodu, że moje nie chodziły do przedszkola (nie było dorosłego z autorytetem, który by mi mącił)

Mój pakiet dystansująco-przeciwszkolny obejmował:
-tłumaczenie, że gdyby rodzice innych dzieci też je uczyli, to te dzieci umiałyby mniej więcej to samo. Tonem pewności. Tym samym tonem tłumaczyłam to nauczycielce i widocznie byłam przekonująca, bo etykietki nie nosili. Skoro Jędrek już nosi, dodałabym wykład o tym, że za parę lat on może dorównac do innych dzieci, a stać się to może szybcej z etykietką niz bez niej (niech się pani przestraszy).
-absolutny brak zainteresowania ocenami i innymi osiągami icon_wink.gif Tu trzeba radykalizmu, żeby zrównoważyć pranie mózgów zachodzące w szkole. Nie pytać, omijać wzrokiem w zeszycie, nie komentować po wywiadówkach. Ja doszłam do tego, że dzieci mnie zaczęły przekonywać, ze stopnie są jednak ważne;)
-szkoła jako sprawa dziecka a nie rodzica. Mogę pomóc, pouczyć o tym, że obowiązki typu praca domowa wykonuje się sumiennie z szacunku dla nauczyciela i żeby sie nauczyć po prostu, ale nic co się dzieje w szkole nie ma wpływu na mój stosunek do dzieci.

Wspólny mianownik jest taki, że nie oceniam, również cudze oceny płynące ze szkoły nie robią na mnie wrażenia. Absolutne poczucie bezpieczeństwa w domu = brak stresu w szkole. Kwestia czasu. No i absolutności icon_wink.gif
Agnieszka AZJ
pią, 30 lip 2010 - 22:21
CYTAT(kasiaaaaa @ Fri, 30 Jul 2010 - 16:19) *
Jak byłam z młodą do szczepienia w czerwcu, to lekarka pytała, czy Oliwia już coś mówi. Kiedy zaczęłam z młodą "rozmawiać", lekarka odwóciła się na krześle w naszą stronę, zdjęła okulary i powiedziała "Rany Boskie!". Powiedziała, że gdyby nie usłyszała, to by nie uwierzyła. Generalnie młoda ze swoim mówieniem wywołuje u ludzi szok.

Ja jej nie uczę na siłę. Uczę ję podczas zabawy, spacerów, wspólnych zajęć, "rozmów". Ciągle do niej mówię. Nie zmuszam jej do powtarzania, ona robi to sama i bardzo ją to cieszy. Widocznie taki typ. Ja byłam w jej wieku taka sama.


I bardzo dobrze icon_smile.gif

Kasiu,
nie bierz tego, co napisałam do siebie, bo chodziło mi raczej o ogólny trend - takie parcie na to, żeby wszystko dla dzieci było edukacyjne. Gdybyś zapytała, czy warto kupować te płyty, to bym odpowiedziała, że moim zdaniem nie warto, ale jak już je macie, to ich oglądanie na pewno Twojej córeczce nie zaszkodzi icon_smile.gif

Twoje dziecko rozwija się swoim rytmem i pewne sprawy, słowa, rzeczy, które ją interesują, wynikają z siebie nawzajem. Ty w swoich działaniach podążasz za nią, odpowiadasz na jej pytania i potrzeby.
Tymczasem z tymi płytami (i innymi tego rodzaju działaniami "edukacyjnymi") jest tak, że zawieraja to, co ich twórcom wydawało sie odpowiednie, pasowało do koncepcji i dawało się naukowo nazwać - a nie to, co Oliwia (albo inny Staś czy Marysia) potrzebuje akurat w tym momencie, w którym rodzice posadzą ich przed telewizorem.

To przegięcie "edukacyjne" widzę czasami też, kiedy odruchowo "zapuszczam żurawia" w dzieciece półki z ksiązkim w odwiedzanych domach. Trudno mi w to uwierzyć, ale bywa tak, że całkiem spora biblioteczka dziecka nie zawiera żadnej książki, którą można określić mianem "literatury", są tam wyłącznie rozmaite encyklopedie dziecięce i książki popularno - naukowe. Bo to takie edukacyjne icon_rolleyes.gif
Agnieszka AZJ


Grupa: Administratorzy
Postów: 12,842
Dołączył: śro, 21 sty 04 - 17:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 1,355

GG:


post pią, 30 lip 2010 - 22:21
Post #40

CYTAT(kasiaaaaa @ Fri, 30 Jul 2010 - 16:19) *
Jak byłam z młodą do szczepienia w czerwcu, to lekarka pytała, czy Oliwia już coś mówi. Kiedy zaczęłam z młodą "rozmawiać", lekarka odwóciła się na krześle w naszą stronę, zdjęła okulary i powiedziała "Rany Boskie!". Powiedziała, że gdyby nie usłyszała, to by nie uwierzyła. Generalnie młoda ze swoim mówieniem wywołuje u ludzi szok.

Ja jej nie uczę na siłę. Uczę ję podczas zabawy, spacerów, wspólnych zajęć, "rozmów". Ciągle do niej mówię. Nie zmuszam jej do powtarzania, ona robi to sama i bardzo ją to cieszy. Widocznie taki typ. Ja byłam w jej wieku taka sama.


I bardzo dobrze icon_smile.gif

Kasiu,
nie bierz tego, co napisałam do siebie, bo chodziło mi raczej o ogólny trend - takie parcie na to, żeby wszystko dla dzieci było edukacyjne. Gdybyś zapytała, czy warto kupować te płyty, to bym odpowiedziała, że moim zdaniem nie warto, ale jak już je macie, to ich oglądanie na pewno Twojej córeczce nie zaszkodzi icon_smile.gif

Twoje dziecko rozwija się swoim rytmem i pewne sprawy, słowa, rzeczy, które ją interesują, wynikają z siebie nawzajem. Ty w swoich działaniach podążasz za nią, odpowiadasz na jej pytania i potrzeby.
Tymczasem z tymi płytami (i innymi tego rodzaju działaniami "edukacyjnymi") jest tak, że zawieraja to, co ich twórcom wydawało sie odpowiednie, pasowało do koncepcji i dawało się naukowo nazwać - a nie to, co Oliwia (albo inny Staś czy Marysia) potrzebuje akurat w tym momencie, w którym rodzice posadzą ich przed telewizorem.

To przegięcie "edukacyjne" widzę czasami też, kiedy odruchowo "zapuszczam żurawia" w dzieciece półki z ksiązkim w odwiedzanych domach. Trudno mi w to uwierzyć, ale bywa tak, że całkiem spora biblioteczka dziecka nie zawiera żadnej książki, którą można określić mianem "literatury", są tam wyłącznie rozmaite encyklopedie dziecięce i książki popularno - naukowe. Bo to takie edukacyjne icon_rolleyes.gif


--------------------
Agnieszka, mama Ani (04.1993), Zosi (06.1996) i Julki (01.2000)
MAŁY POKÓJ Z KSIĄŻKAMI czyli o dobrych książkach dla dzieci nie tylko dla dzieci

A ty siej. A nuż coś wyrośnie.
A ty - to, co wyrośnie - zbieraj.
A ty czcij - co żyje radośnie,
A ty szanuj to, co umiera.

I pamiętaj - że dana ci pamięć:
Nie kłam sobie - a nikt ci nie skłamie.

(J. Kaczmarski)
> Od kiedy TV?, i w jakich dawkach?
Start new topic
Reply to this topic
6 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 następna ostatnia 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pon, 10 cze 2024 - 15:59
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama