Ja już nie mam siły! Walczymy od ponad miesiąca z butelką... I mamy malutkie sukcesy - mała już nie drze się na widok niebieskiej butelki w której podajemy jej wodę - bardzo lubi gryźć jej smoczek, ale żeby rzeczywiście ssała to się zdarzyło może kilka razy (butelkę dostaje od dawna kilka razy dziennie...). Mleka nie wypije z butelki przez żaden smoczek, oprócz takiego kaszkowego smoczka z bardzo dużym przepływem, ale to i max wygryzie 30 ml i koniec. Zawsze towarzyszy temu płacz i krzyk - jak nie na początku, to po chwili...
Wniosek - wydaje mi się, że ona nie rozumie, że trzeba ssać smoczek w butelce i nie umie tego robić.
Smoczek taki zwykły też raczej gryzie.
Ale pierś ssie i najchętniej robiła by to cały czas
1-6 wrzesnia potrzebuje aby babcia opiekowała sie mała tak 5 godzin dziennie, czyli conajmniej jedno karmienie, realnie 2... W pazdzierniku ide do pracy i maz zostaje z małą. Niby jeszcze 1,5 miesiaca do tego ale jestem przerażona, tym co będzie. Kończą mi się pomysły... Będzia miała 5,5 miesiąca, więc chyba będziemy wprowadzać kaszki, ale trzeba nawet wtedy coś pić! A jej "picie z butelki" jest okropnie nieefektywne!
Próbowałam na głodniaka, najedzoną, spokojną, jak płacze ją przetrzymać (z bólem serca), wodę (akurat to akceptuje ale tylko wygryza te wode ze smoczka), jedzenie u mamy, taty, babci, przytuloną, na foteliku/materacu., mleko od mamy, mleko modyfikowane, rozne smoczki i butelki... Córka je łyżeczką, ale podanie 100ml mleka łyżeczką to męczarnia, jeszcze przecież tyle się wylewa...
Ratunku!
Ten post edytował Jogurciak nie, 18 sie 2013 - 08:57