Karolka przechodziła ospę z rok temu. Smarowałyśmy takim białym płynem (nazwy nie pamiętam teraz, ale mogę sprawdzić w domu). Karolę jakoś mało swędziało, nie drapała się wcale. Jak tylko ją coś zaswędziało - mówiła, a ja smarowałam i przechodziło...
My brałyśmy codziennie prysznic. Lekarka nie widziała przeciwskazań. Oby nie siedzieć w wodzie i nie moczyć tego.
Na miejsca intymne - rumianek.
Karolka była wysypana calusieńka. Krostek mniejszych i większych miała ponad 100 (w najgorszym wysypie - kiedyś smarując po wieczornym myciu bawiłam się w liczenie, po stu przestałam liczyć
... tyle, że miejsca intymne były naprawdę delikatnie wysypane, prawie wcale...).
Nie brałyśmy nic poza tym. Tyle, że od pojawienia się pierwszej krostki (największej, po której jedynej został malutki ślad) do zupełnego końca krostek - minął miesiąc. Potem bardzo nam odporność spadała niestety...
A... Karolka jako alergiczka brała wtedy coś antyhistaminowego - co mogło pomagać w swędzeniu (a raczej jego braku
)