Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
 

WojtuÅ› 25tc 850gr 23cm

, nasza historia...+link do zdjęć
> , nasza historia...+link do zdjęć
captain.jmw
pon, 21 lis 2011 - 00:38
Na początku powiem, że większą część tego posta skopiowałam z forum na którym się udzielam.
Po prawie roku, nie umiałabym opisać tych wydarzeń w taki sposób jak zrobiłam to wtedy.
Jednak to wciąż jest we mnie i będzie na zawsze.

Czemu się stało tak, że urodziłam o jakieś 3 i pół miesiąca za wcześnie?
Zbyt krótka i rozwierająca się szyjka, jeszcze założono mi szew ale to nie pomogło, później sączyły się wody, podejrzewano zakażenie... Faktycznie, było. Skąd, dlaczego, pojęcia nie mam.
Leżałam w jednym szpiatlu ok.3 tygodni, potem na szczęście przetransportowali mnie do specjalistycznego szpitala gdzie ratują takie skrajne wcześniaki. Najpierw jednak musiałam doczekać do 24 tygodnia ciąży aby podali sterydy na rozwój płucek. Gdyby urodził się wcześniej nikt by go nie ratował. Ale szczęśliwie dotrwaliśmy.
W drugim szpitalu jeszcze miałam nadzieję, że dotrwam chociaż do 28 tc. Niestety, czułam Małego coraz niżej, napierał na szyjkę i pomimo szwu akcji nie dało się powstrzymać, musieli zdjąć szew, żeby szyjki nie rozerwwało i aby nie doszło do dużego krwawienia. A dwa dni wcześniej widziałam już, że podkrwawiam i zgłaszałam to. Lekarz zdecydował wtedy o zdjęciu szwu, jeśli taka sytuacja sie powtórzy. Kolejnego dnia rano odszedł mi czop, niestety. Kilka godzin później zdjęto szew i poszłam na porodówkę. I stało się.
Wojtuś ważył 850gram po zaintubowaniu i był spuchnięty. To co mnie bardzo zdziwiło i ucieszyło, to to, że zapłakał 2 razy cichutko jak kotek. Nie mogłam w to uwierzyć.
Punktacja apgar: 3/5/8
Nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić. Zawieźli mnie zobaczyć Małego a ja płakałam cały czas. Mnóstwo lekarzy, pielęgniarki, te rurki, same wiecie... Miałam taki mętlik w głowie.... Cały czas się bałam, że wkrótce umrze. Dzwonek telefonu przyprawiał mnie o zawał i ludzie, którzy przechodzili koło moich drzwi na położnictwie, również. Miałam autentyczne omamy słuchowe.
Wojtuś urodził się z paskudną bakterią, candidą. Wtedy nie miałam pojęcia czym to grozi. Rozmawiał z nami szef oddziału, jak przez szybę docierało do mnie co on mówi. Był przypadkiem z candidą jakiego nie mieli od kilku ładnych lat. Krótko mówiąc mógł odejść w kilka dni. Ale candida zaostała pokonana. Potem były ciągłe infekcje. A to w moczu 2 bakterie, a to jakaś z respiratora i na każdą inny antybiotyk. A na candidę to dostawał "domestos", to jest lek jak przy nowotworze, chemia praktycznie. Masakra.
Potem czekano aby zwalczył infekcję żeby można było podać sterydy na poprawę płucek i odpiąć od respi i przejść na cpap. Kolejne oczekiwanie, antybiotyk, który jak zobaczyłam to ścięło mnie z nóg (jestem pielęgniarką)
W końcu uff podają sterydy, bo Wojtuś bez infekcji w końcu. Ulga i czekanie co będzie teraz? i oby w trakcie sterydów nie złapał żadnej infekcji bo to bardzo niebezpieczne.
Po 32 dniach respi udaje się Wojtusia podpiąć do cepapu i wtedy po raz pierwszy, 5 lutego słyszę jego płacz, właściwie skrzek taki ale jakie to uczucie... Oczywiście płaczę razem z nim. Po dwóch dniach przechodzimy w końcu do innego pokoju, to duży krok naprzód, tam już przypada 1 pielęgniarka na 3 dzieci, a nie 1 do 1 dziecka jak przez te 35 dni. Ten pokój to było moje marzenie.
Co się okazuje, po kilku dniach Wojtuś słabiej sobie radzi, spada saturacja, tlen trzeba podkręcać i na dodatek ma cały czas otwartą buzię a smoka nie chce, wypluwa, krzywi się. Robią mu gazometrię, niby w miarę, sprawdzają, mówią, czekać i czas. Że płucka ciut, ciut lepiej ale wciąż mało się rozprężają i to jest powód, że słabo pracują i natleniają. Czas i czekać aż wszystko urośnie.
Czasem dostaję go do kangurowania, czasem nie, wszystko zależy jaki dzień ma mój Książę.
Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby nie wrócić już do respi. Jak sterydy jeszcze działały to nawet na chwilę miał zdemowany cepap a rurka dmuchała tlen koło jego buzi. Wtedy pierwszy raz widziałam go bez rurek, czapeczek, itd... niesamowite uczucie.

24 luty
Warunki są bardzo ludzkie, kangurowanie wręcz konieczne, zalecane od początku, jeśli tylko było to możliwe. Dostep do informacji bez ograniczeń, pielęgniarki zazwyczaj bardzo do rzeczy, pomocne, lekarze też. Do pielęgnacji maluszków personel zachęca od urodzenia, pomaga, uczy i wspiera od momentu od kiedy mama może dotykać maluszka a zazwyczaj jest to bardzo szybko jeśli sytuacja nie jest krytyczna.
Mój Wojtuś po urodzeniu a raczej jego stan, określano jako "ciężki ale dość stabilny", jednak dotknąć mogłam go już na drugi na dzień, a na trzeci mogłam go potrzymać w inkubatorze jak pielęgniarka zmieniała mu prześcieradełko i chyba już na 3 dzień zmieniałam z pielęgniarką pieluszkę, potem pod nadzorem, i sama.
O każdej porze dnia i nocy można zadzwonić na oddział i zapytać o dziecko.
Dzisiaj zawiozłam mu pierwsze ubranka, spociłam się jak nie wiem ubierając mojego Królika, ale jak zaraz inaczej wygląda taki dzidziuś jak ma ubranko icon_smile.gif I jak go myłam to się tak fajnie rozglądał i mam wrażenie, że słuchał mojego głosu świadomie, ale może sobie wymyślam.

6 marca po raz pierwszy kąpałam Wojtusia.

19 marzec
Najważniejsza wiadomość jest taka, że Wojtuś jest od wczoraj w szpitalu blisko domku! A bałam się tego transportu jak nie wiem. Ale wszystko wygląda ok na tym oddziale choć napewno będę potrzebowała czasu żeby się przyzwyczaić i zaufać.
Jak Mały wyjeżdżał, możecie mi nie wierzyć ale wszystkie pielęgniarki i lekarka, którzy zajmowali się Wojtusiem, płakali. A ja o sobie nie wspomnę... Dwa razy dawali mi po paczce chusteczek. Toż to są ludzie, którzy wyrwali moje dziecko pazurami ze szponów śmierci, spędziliśmy tam dwa i pół miesiąca...całe dotychczasowe życie Wojtusia. Nigdy ich nie zapomnę.

30 marzec
Na początku po transporcie jak pierwszy raz poszliśmy na oddział to Wojtuś leżał ciągle w inkubatorze, temperatura 34 st, SZOK.
Biedny, ugotowany był icon_sad.gif Po mojej interwencji znalazło się łóżeczko. Zastanawiałam się czemu wciąż jest na wąsach tlenowych, bo była już pora podłączenia go na Cpap. Otóż jedna mądra :/ :/ :/ piguła stwierdziła, że oni tutaj mają inny system i od razu zdejmują go z Cepapu na wąsy tylko. Ja takie gały, bo Wojtuś wtedy był 4godziny na Cepapie i stopniowo wydłużano te bez Cepapu, najdłuższa próba to było 12 godzin i w zaleceniu miał napisane żeby próbować 14godzin następnym razem.
Myślałam, że mnie trafi. Poza tym babsko widziało mnie pierwszy raz w życiu na oczy i nagadywała na tamten szpital w którym uratowali mi dziecko, normalnie szczęka mi opadła. Powiedziała, że tam to pielęgniarki nie mają czasu na dbanie o dzieci i dlatego tak długo trzymają na Cepapie. Myślałam, że babie normalnie w pysk strzelę, zagotowało się we mnie, idiotka jedna.
Tak mi Wojtusia zmęczyli, że Mały po jakichś 40godzinach (!!!) bez Cepapu był tak wykończony, że leciał przez ręce a płucka to mu prawie było widać, tak ciężko pracowały icon_sad.gif Jeszcze się debilka jedna darła na mnie, że koloru nie traci więc ok, normalnie jeszcze tego by brakowało! Musiałam je uświadomić, że może jednak jest różnica między dziećmi, z którymi na codzień mają do czynienia a takimi jak Wojtuś-z dyspalzją oskrzelową-płucną, i urodzonymi z infekcją w stanie ciężkim (a nawet bardzo)
Milcząco musiały przyznać mi rację. Nie wiedziały nic o jego przypadłościach i historii, NIC nie wyczytały z dokumentacji!!!
Jak już lekarz przyszedł i zgodził się ze mną co do Cepapu to o zgrozo ON pytał MNIE jak Wojtuś był tam na Cepapie!!! A ta durna piguła jeszcze sugerowała do lekarza, że może zwiększyć przepływ na wąsach, myślałam, że ją serio rąbnę. Ale okazało się czemu kurde ta idiotka tak chciała, po pierwsze nie umiała podłączyć dziecka do Cepapu, który zresztą się psuł, wołała inne pielęgniarki, poza tym nie wiedziała gdzie są czapeczki i sznureczkki do tego Cepapu!!! I nie umiała tego połączyć ze sobą na buzi Wojtusia!!! Nie wytrzymałam i wyszłam ze szpitala. Wróciłam po pół godzinie. Cepap okazał się psującym się trupem, Wojtuś był wycieńczony. Wtedy okazało się, że może by spróbować JAKIŚ NOWY cepap!?! Oczywiście niektóre nie miały pojęcia jak go obsługiwać i ciągle tego trupa uzywały, ja pierniczę, poza tym zamiast dać mu odpocząć to dali mu 3 w cepapie i 9 bez, szok, któregoś dnia po prostu nie pozwoliłam pielęgniarce odpiąć Małego od cepapu z hasłem, że to na moją odpowiedzialność, widziałam jak jego płucka strasznie ciężko pracują znowu. I tak Wojtuś się cofnął. Do dnia dzisiejszego miał cepapu 4 na 4godziny a dzisiaj jest próba 3 z cepapem i 5 bez. Brak słów. Ogólnie polityka jest taka, żeby walnąć dziecku full tlenu i iść w chol.erę pie.rdoły pociskać i w d.upie mieć, że dziecko przecież powinno schodzić z tlenu jak saturacja jest dobra.
Tam Wojtuś był na cepapie między 24-27% a low flow (wąsy) między 012-008 a tu niestety, cepap ok 30 a wąsy zazwyczaj 012 lub 02 niestety. Jak przychodzę to zniżają bo już trochę mnie poznały, zresztą low flow kręcę sobie sama, mam to gdzieś i nawet maseczkę tlenową sobie podłącząm na wypadek wszelki i wisi sobie w pogotowiu.
Ogólnie muszę mysleć za wszystkie, szkoda gadać, czasem to są tak proste sprawy, że mnie zatyka. Np. miał podejrzenie infekcji (był troszkę przeziębiony jak się okazało) i był słabszy a piguła proponuje, że powie lekarzowi żeby zmniejszył ilość godzin na cepapie. Gały mi wyszły i musiałam ją naprostować, jak i inną, która proponowała kąpiel wtedy. Zmniejszyli też ilość karmień na co 4 godziny a nie co 3 a on jest po tym taki chory bidoczek. Ileś razy mówiłam, że może lepiej by mu było jak wcześniej ale bez echa. A potem mówią na wizycie, że miał bradykarię i gubił saturację, czemu je to dziwi to jasnej anielki?!?
Jak się go pomału nakrami to jeszcze nie jest tak źle ale bywa często tragicznie.
Poza tym karmię go piersią o 11 i 19, one tylko dolewają wtedy mleka, ja z reguły mówię, że wypił więcej niż faktycznie, żeby znowu nie był taki chory.
A dzisiaj :/ Wojtuś był zmęczony, rozdrażniony, płakał... a one zdziwione. Jak mogą być zdziwione skoro w nocy próbowano mu założyć wenflon i miał pokłute rączki przynajmniej w 5 miejscach?!?! (miał dostać ostatnie dawki antybiotyku, który dostawał na to podejrzenie infekcji ale nic nie wyrosło w posiewie więc wenflon i antybiotyk mu darowano na wizycie i bardzo dobrze)
Wczoraj przyjechały na oddział bliźniaczki, leżeliśmy razem w tamtym fajnym szpitalu, przyjechała z nimi pielęgniarka, super babka, uściskała mnie, przyszła do mnie do pokoju, zamknęłam drzwi, beczałam jak nie wiem i powiedziałam jej wszystko, to co mówią tutaj o nich, i generalnie wszystko co mnie boli. Ona tylko wzdychała i tak serdecznie mnie uściskała, normalnie ukochała.
Jestem chora przez ten szpital i chociaż jest blisko to ja mam się gorzej. A Wojtuś ma katar bo z okna piździ. Już powiedziałam, że zaciągam zasłonkę bo wieje i tego będę się trzymać.
Ja pitole, im jestem starsza tym bardziej widzę jak niektórzy absolutnie nie nadają się pielęgniarstwa.
A będąc w szkole pięlegnierskiej bardzooo nas śmieszyło jak u nas na roku było kilka takich osób, teraz wiem, że to wcale nie jest śmieszne.
Uff, troszkÄ™ mi lepiej.
edit: i wtedy jak go ugotowanego położyli do łóżeczka do idiotka otworzyła okno, uwierzycie?

1 kwiecień
Szczerze powiem, że tutaj robię jak mi pasuje, mówię co myślę choć bardzo delikatnie, podpowiadam sugeruję lub mówię wprost. Albo dosłownie robię jak mi pasuje.
Po moich interwencjach zmieniło się wiele, bo i z cepapem próbują delikatnie, przytargałam broszurkę o dysplazji więc mają większe pojęcie no i staram się karmić piersią i po odrobince strzykawką. Szkoda tylko, że to wszystko to moja inicjatywa.
W tej chwili cepap jest 3 godziny i później 5 bez, i znowu 3 i znowu 5 bez. Dobrze to znosi, przyglądałam się dziś jego płuckom i było ok. Low flow między 0.2 a 0.08, w nocy nawet do 0.05 a na cepapie mniej niż 30, tak z 28-26%, zależy czy myśląca pielęgniarka jest czy taka z tych co olewają a takich większość.
Ale ja sobie poradzę, albo rozmawiając z kim trzeba (tak jak wtedy z lekarzem, mówiąc, żeby mnie źle nie zrozumiał, że mu mówię co ma robić ale wg, mnie dla Wojtka najlepsze byłoby to i tamto dlatego i dlatego z takiego a takiego powodu), albo robiąc jak uważam. Nie pozwolę zrobić Małemu krzywdy. Teraz mam cel nauczyć go jeść jakoś, jakkolwiek poza sondą i zbieram się do domu, nieważne czy z tlenem czy bez.

4 kwiecień
A dzisiaj Wojtuś zjadł 30ml z buteli, szok, trwało to około pół godziny i zakrztusił się tylko dwa razy, ale jestem z niego dumna.
Potem był już zmęczony ale saturacja i serce nie leciały. Jejku, jaka byłam dzisiaj szczęśliwa, że to kolejny maleńki kroczek.
Ale tak mi Go szkoda było, jak się męczył przy jedzeniu icon_sad.gif
Teraz z Wojtusiem jest ta wstrętna piguła co na początku, mąż pojechał pilnować czy na czas cepap podpięła i czy aby nie chciała na tego trupa zepsutego zamienić.
Bo wiecie co? Oczy mi przez weekend wylazły normalnie z orbit! Na oddziale zwanym "special care" dwie pielęgniarki pod rząd będące z Wojtusiem nie umiały w ogóle ustawić i podpiąć jego cepapu!!! I chyba myśłały, że pójdę do domu a ja je wzięłam na przeczekanie to w końcu poprosiły o pomoc taką inną pielęgniarkę, myślałam, że zdechnę, słowo daję.
Dowiedziały się od pielęgniarek z poprzedniego szpiatala, że ja piguła jestem, dodały, że z intensywnej terapii, wielce zdziwione były. (chyba celowo tak powiedziały,bo wiedzą, że na IT to niedługo byłam ale może wiedzą, że wtedy bardziej będą się miały na baczności, nie wiem, zresztą nie powinno im to robić różnicy czyje dziecko pielęgnują wstrętne babsztyle)
Ciekawe co za rewelacje mąż mi przywiezie...

9 kwiecień
Wojtuś się dzisiaj do mnie uśmiechnął icon_smile.gif icon_smile.gif
Wydawało mi się już od jakiegoś czasu, że się uśmiecha, mąż mówił, że to nieświadome (ci faceci icon_wink.gif ) a dzisiaj jestem pewna, że jak mówiłam do niego i on patrzył na mnie to świadomie się uśmiechnął. Jejku, prawie się popłakałam z radości icon_smile.gif
Mały je z buti, jestem spokojniejsza jak widzę ile zjadł i ile faktycznie trzeba mu dodać przez sondę. I pomalutku pomaleńku idziemy do przodu, to są tak malutkie kroczki ale zawsze icon_smile.gif
A piguły, cóż, nawet takie bardziej pozbierane przyprawiają mnie czasem o ból głowy. No bo kurczę jak można powiedzieć, że ona wcześniej nie wiedziała, że dziecko ma katar skoro ja go słyszę od progu? Wyciągnęłam patyczkiem co się dało, zakropiłam solą fizjologiczną i poprosiłam, żeby pod ciśnieniem wyciągnęła faje. I wyciągnęła i wielce zaskoczona, szkoda mówić. Małemu od razu było lepiej. Cepap obecnie: 3 godziny w, i 8 bez. Tylko żeby tego tlenu tyle nie waliły :/
Zmęczona jestem maxymalnie, psychicznie najbardziej. Mam już dość tego szpitala i tego użerania. Naprawdę chcę już do domu Wojtusia. To już ponad trzy miesiące...

11 kwiecień
Dzisiaj Wojtuś miał badane oczka. Prawe całkiem zdrowe a w lewym retinopatia drugiego stopnia, martwię się. A po południu będą wyniki krwi. Zobaczymy jak tam jego hemoglobina. Martwi mnie to oczko icon_sad.gif

15 kwiecień
A wiecie, Wojtuś się rozCePAPował sam icon_biggrin.gif w niedzielę po południu, tylko nie pisałam wcześniej... A on tak walczył z cepapem, że nie dało rady i odłączyli go po godzinie, w nocy już nie podłączyli choć maszyna stała aż do dziś, a dziś wyjechała icon_biggrin.gif:D:D
I tak mnie zaskakuje ten Maluch icon_smile.gif na low flow tlenu między 0.2 a 0.12...
Dziś na obchodzie po raz pierwszy wspomniano o wyjściu do domu! Przed nami jeszcze usunięcie sondy z noska i odstawienie reszty lekartsw (niewielu), a sonda jest tylko do uzupełnienia tego co nie zje a zjada ponad połowę a czasem wszystko z butelki icon_smile.gif
Teraz mi się będzie dłużyć...ale dałam radę prawie 3 i pół miesiąca to i dam teraz, jak już widać światełko w tunelu icon_smile.gif

26 kwiecień
A wiecie... my chyba wychodzimy dzisiaj do domku icon_biggrin.gif Nie mogę spać, nie mogę w to uwierzyć.
Dwie noce spędziłam w szpitalu z Wojtusiem (takie procedury), zakochałam się w Nim icon_biggrin.gif pomimo nieprzespanych nocy, wcześniej wiedziałam, że kocham...

Ten post edytował agawhite pon, 28 lis 2011 - 18:10
captain.jmw


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,284
Dołączył: nie, 14 lut 10 - 23:44
SkÄ…d: UK
Nr użytkownika: 31,674

GG:


post pon, 21 lis 2011 - 00:38
Post #1

Na początku powiem, że większą część tego posta skopiowałam z forum na którym się udzielam.
Po prawie roku, nie umiałabym opisać tych wydarzeń w taki sposób jak zrobiłam to wtedy.
Jednak to wciąż jest we mnie i będzie na zawsze.

Czemu się stało tak, że urodziłam o jakieś 3 i pół miesiąca za wcześnie?
Zbyt krótka i rozwierająca się szyjka, jeszcze założono mi szew ale to nie pomogło, później sączyły się wody, podejrzewano zakażenie... Faktycznie, było. Skąd, dlaczego, pojęcia nie mam.
Leżałam w jednym szpiatlu ok.3 tygodni, potem na szczęście przetransportowali mnie do specjalistycznego szpitala gdzie ratują takie skrajne wcześniaki. Najpierw jednak musiałam doczekać do 24 tygodnia ciąży aby podali sterydy na rozwój płucek. Gdyby urodził się wcześniej nikt by go nie ratował. Ale szczęśliwie dotrwaliśmy.
W drugim szpitalu jeszcze miałam nadzieję, że dotrwam chociaż do 28 tc. Niestety, czułam Małego coraz niżej, napierał na szyjkę i pomimo szwu akcji nie dało się powstrzymać, musieli zdjąć szew, żeby szyjki nie rozerwwało i aby nie doszło do dużego krwawienia. A dwa dni wcześniej widziałam już, że podkrwawiam i zgłaszałam to. Lekarz zdecydował wtedy o zdjęciu szwu, jeśli taka sytuacja sie powtórzy. Kolejnego dnia rano odszedł mi czop, niestety. Kilka godzin później zdjęto szew i poszłam na porodówkę. I stało się.
Wojtuś ważył 850gram po zaintubowaniu i był spuchnięty. To co mnie bardzo zdziwiło i ucieszyło, to to, że zapłakał 2 razy cichutko jak kotek. Nie mogłam w to uwierzyć.
Punktacja apgar: 3/5/8
Nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić. Zawieźli mnie zobaczyć Małego a ja płakałam cały czas. Mnóstwo lekarzy, pielęgniarki, te rurki, same wiecie... Miałam taki mętlik w głowie.... Cały czas się bałam, że wkrótce umrze. Dzwonek telefonu przyprawiał mnie o zawał i ludzie, którzy przechodzili koło moich drzwi na położnictwie, również. Miałam autentyczne omamy słuchowe.
Wojtuś urodził się z paskudną bakterią, candidą. Wtedy nie miałam pojęcia czym to grozi. Rozmawiał z nami szef oddziału, jak przez szybę docierało do mnie co on mówi. Był przypadkiem z candidą jakiego nie mieli od kilku ładnych lat. Krótko mówiąc mógł odejść w kilka dni. Ale candida zaostała pokonana. Potem były ciągłe infekcje. A to w moczu 2 bakterie, a to jakaś z respiratora i na każdą inny antybiotyk. A na candidę to dostawał "domestos", to jest lek jak przy nowotworze, chemia praktycznie. Masakra.
Potem czekano aby zwalczył infekcję żeby można było podać sterydy na poprawę płucek i odpiąć od respi i przejść na cpap. Kolejne oczekiwanie, antybiotyk, który jak zobaczyłam to ścięło mnie z nóg (jestem pielęgniarką)
W końcu uff podają sterydy, bo Wojtuś bez infekcji w końcu. Ulga i czekanie co będzie teraz? i oby w trakcie sterydów nie złapał żadnej infekcji bo to bardzo niebezpieczne.
Po 32 dniach respi udaje się Wojtusia podpiąć do cepapu i wtedy po raz pierwszy, 5 lutego słyszę jego płacz, właściwie skrzek taki ale jakie to uczucie... Oczywiście płaczę razem z nim. Po dwóch dniach przechodzimy w końcu do innego pokoju, to duży krok naprzód, tam już przypada 1 pielęgniarka na 3 dzieci, a nie 1 do 1 dziecka jak przez te 35 dni. Ten pokój to było moje marzenie.
Co się okazuje, po kilku dniach Wojtuś słabiej sobie radzi, spada saturacja, tlen trzeba podkręcać i na dodatek ma cały czas otwartą buzię a smoka nie chce, wypluwa, krzywi się. Robią mu gazometrię, niby w miarę, sprawdzają, mówią, czekać i czas. Że płucka ciut, ciut lepiej ale wciąż mało się rozprężają i to jest powód, że słabo pracują i natleniają. Czas i czekać aż wszystko urośnie.
Czasem dostaję go do kangurowania, czasem nie, wszystko zależy jaki dzień ma mój Książę.
Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby nie wrócić już do respi. Jak sterydy jeszcze działały to nawet na chwilę miał zdemowany cepap a rurka dmuchała tlen koło jego buzi. Wtedy pierwszy raz widziałam go bez rurek, czapeczek, itd... niesamowite uczucie.

24 luty
Warunki są bardzo ludzkie, kangurowanie wręcz konieczne, zalecane od początku, jeśli tylko było to możliwe. Dostep do informacji bez ograniczeń, pielęgniarki zazwyczaj bardzo do rzeczy, pomocne, lekarze też. Do pielęgnacji maluszków personel zachęca od urodzenia, pomaga, uczy i wspiera od momentu od kiedy mama może dotykać maluszka a zazwyczaj jest to bardzo szybko jeśli sytuacja nie jest krytyczna.
Mój Wojtuś po urodzeniu a raczej jego stan, określano jako "ciężki ale dość stabilny", jednak dotknąć mogłam go już na drugi na dzień, a na trzeci mogłam go potrzymać w inkubatorze jak pielęgniarka zmieniała mu prześcieradełko i chyba już na 3 dzień zmieniałam z pielęgniarką pieluszkę, potem pod nadzorem, i sama.
O każdej porze dnia i nocy można zadzwonić na oddział i zapytać o dziecko.
Dzisiaj zawiozłam mu pierwsze ubranka, spociłam się jak nie wiem ubierając mojego Królika, ale jak zaraz inaczej wygląda taki dzidziuś jak ma ubranko icon_smile.gif I jak go myłam to się tak fajnie rozglądał i mam wrażenie, że słuchał mojego głosu świadomie, ale może sobie wymyślam.

6 marca po raz pierwszy kąpałam Wojtusia.

19 marzec
Najważniejsza wiadomość jest taka, że Wojtuś jest od wczoraj w szpitalu blisko domku! A bałam się tego transportu jak nie wiem. Ale wszystko wygląda ok na tym oddziale choć napewno będę potrzebowała czasu żeby się przyzwyczaić i zaufać.
Jak Mały wyjeżdżał, możecie mi nie wierzyć ale wszystkie pielęgniarki i lekarka, którzy zajmowali się Wojtusiem, płakali. A ja o sobie nie wspomnę... Dwa razy dawali mi po paczce chusteczek. Toż to są ludzie, którzy wyrwali moje dziecko pazurami ze szponów śmierci, spędziliśmy tam dwa i pół miesiąca...całe dotychczasowe życie Wojtusia. Nigdy ich nie zapomnę.

30 marzec
Na początku po transporcie jak pierwszy raz poszliśmy na oddział to Wojtuś leżał ciągle w inkubatorze, temperatura 34 st, SZOK.
Biedny, ugotowany był icon_sad.gif Po mojej interwencji znalazło się łóżeczko. Zastanawiałam się czemu wciąż jest na wąsach tlenowych, bo była już pora podłączenia go na Cpap. Otóż jedna mądra :/ :/ :/ piguła stwierdziła, że oni tutaj mają inny system i od razu zdejmują go z Cepapu na wąsy tylko. Ja takie gały, bo Wojtuś wtedy był 4godziny na Cepapie i stopniowo wydłużano te bez Cepapu, najdłuższa próba to było 12 godzin i w zaleceniu miał napisane żeby próbować 14godzin następnym razem.
Myślałam, że mnie trafi. Poza tym babsko widziało mnie pierwszy raz w życiu na oczy i nagadywała na tamten szpital w którym uratowali mi dziecko, normalnie szczęka mi opadła. Powiedziała, że tam to pielęgniarki nie mają czasu na dbanie o dzieci i dlatego tak długo trzymają na Cepapie. Myślałam, że babie normalnie w pysk strzelę, zagotowało się we mnie, idiotka jedna.
Tak mi Wojtusia zmęczyli, że Mały po jakichś 40godzinach (!!!) bez Cepapu był tak wykończony, że leciał przez ręce a płucka to mu prawie było widać, tak ciężko pracowały icon_sad.gif Jeszcze się debilka jedna darła na mnie, że koloru nie traci więc ok, normalnie jeszcze tego by brakowało! Musiałam je uświadomić, że może jednak jest różnica między dziećmi, z którymi na codzień mają do czynienia a takimi jak Wojtuś-z dyspalzją oskrzelową-płucną, i urodzonymi z infekcją w stanie ciężkim (a nawet bardzo)
Milcząco musiały przyznać mi rację. Nie wiedziały nic o jego przypadłościach i historii, NIC nie wyczytały z dokumentacji!!!
Jak już lekarz przyszedł i zgodził się ze mną co do Cepapu to o zgrozo ON pytał MNIE jak Wojtuś był tam na Cepapie!!! A ta durna piguła jeszcze sugerowała do lekarza, że może zwiększyć przepływ na wąsach, myślałam, że ją serio rąbnę. Ale okazało się czemu kurde ta idiotka tak chciała, po pierwsze nie umiała podłączyć dziecka do Cepapu, który zresztą się psuł, wołała inne pielęgniarki, poza tym nie wiedziała gdzie są czapeczki i sznureczkki do tego Cepapu!!! I nie umiała tego połączyć ze sobą na buzi Wojtusia!!! Nie wytrzymałam i wyszłam ze szpitala. Wróciłam po pół godzinie. Cepap okazał się psującym się trupem, Wojtuś był wycieńczony. Wtedy okazało się, że może by spróbować JAKIŚ NOWY cepap!?! Oczywiście niektóre nie miały pojęcia jak go obsługiwać i ciągle tego trupa uzywały, ja pierniczę, poza tym zamiast dać mu odpocząć to dali mu 3 w cepapie i 9 bez, szok, któregoś dnia po prostu nie pozwoliłam pielęgniarce odpiąć Małego od cepapu z hasłem, że to na moją odpowiedzialność, widziałam jak jego płucka strasznie ciężko pracują znowu. I tak Wojtuś się cofnął. Do dnia dzisiejszego miał cepapu 4 na 4godziny a dzisiaj jest próba 3 z cepapem i 5 bez. Brak słów. Ogólnie polityka jest taka, żeby walnąć dziecku full tlenu i iść w chol.erę pie.rdoły pociskać i w d.upie mieć, że dziecko przecież powinno schodzić z tlenu jak saturacja jest dobra.
Tam Wojtuś był na cepapie między 24-27% a low flow (wąsy) między 012-008 a tu niestety, cepap ok 30 a wąsy zazwyczaj 012 lub 02 niestety. Jak przychodzę to zniżają bo już trochę mnie poznały, zresztą low flow kręcę sobie sama, mam to gdzieś i nawet maseczkę tlenową sobie podłącząm na wypadek wszelki i wisi sobie w pogotowiu.
Ogólnie muszę mysleć za wszystkie, szkoda gadać, czasem to są tak proste sprawy, że mnie zatyka. Np. miał podejrzenie infekcji (był troszkę przeziębiony jak się okazało) i był słabszy a piguła proponuje, że powie lekarzowi żeby zmniejszył ilość godzin na cepapie. Gały mi wyszły i musiałam ją naprostować, jak i inną, która proponowała kąpiel wtedy. Zmniejszyli też ilość karmień na co 4 godziny a nie co 3 a on jest po tym taki chory bidoczek. Ileś razy mówiłam, że może lepiej by mu było jak wcześniej ale bez echa. A potem mówią na wizycie, że miał bradykarię i gubił saturację, czemu je to dziwi to jasnej anielki?!?
Jak się go pomału nakrami to jeszcze nie jest tak źle ale bywa często tragicznie.
Poza tym karmię go piersią o 11 i 19, one tylko dolewają wtedy mleka, ja z reguły mówię, że wypił więcej niż faktycznie, żeby znowu nie był taki chory.
A dzisiaj :/ Wojtuś był zmęczony, rozdrażniony, płakał... a one zdziwione. Jak mogą być zdziwione skoro w nocy próbowano mu założyć wenflon i miał pokłute rączki przynajmniej w 5 miejscach?!?! (miał dostać ostatnie dawki antybiotyku, który dostawał na to podejrzenie infekcji ale nic nie wyrosło w posiewie więc wenflon i antybiotyk mu darowano na wizycie i bardzo dobrze)
Wczoraj przyjechały na oddział bliźniaczki, leżeliśmy razem w tamtym fajnym szpitalu, przyjechała z nimi pielęgniarka, super babka, uściskała mnie, przyszła do mnie do pokoju, zamknęłam drzwi, beczałam jak nie wiem i powiedziałam jej wszystko, to co mówią tutaj o nich, i generalnie wszystko co mnie boli. Ona tylko wzdychała i tak serdecznie mnie uściskała, normalnie ukochała.
Jestem chora przez ten szpital i chociaż jest blisko to ja mam się gorzej. A Wojtuś ma katar bo z okna piździ. Już powiedziałam, że zaciągam zasłonkę bo wieje i tego będę się trzymać.
Ja pitole, im jestem starsza tym bardziej widzę jak niektórzy absolutnie nie nadają się pielęgniarstwa.
A będąc w szkole pięlegnierskiej bardzooo nas śmieszyło jak u nas na roku było kilka takich osób, teraz wiem, że to wcale nie jest śmieszne.
Uff, troszkÄ™ mi lepiej.
edit: i wtedy jak go ugotowanego położyli do łóżeczka do idiotka otworzyła okno, uwierzycie?

1 kwiecień
Szczerze powiem, że tutaj robię jak mi pasuje, mówię co myślę choć bardzo delikatnie, podpowiadam sugeruję lub mówię wprost. Albo dosłownie robię jak mi pasuje.
Po moich interwencjach zmieniło się wiele, bo i z cepapem próbują delikatnie, przytargałam broszurkę o dysplazji więc mają większe pojęcie no i staram się karmić piersią i po odrobince strzykawką. Szkoda tylko, że to wszystko to moja inicjatywa.
W tej chwili cepap jest 3 godziny i później 5 bez, i znowu 3 i znowu 5 bez. Dobrze to znosi, przyglądałam się dziś jego płuckom i było ok. Low flow między 0.2 a 0.08, w nocy nawet do 0.05 a na cepapie mniej niż 30, tak z 28-26%, zależy czy myśląca pielęgniarka jest czy taka z tych co olewają a takich większość.
Ale ja sobie poradzę, albo rozmawiając z kim trzeba (tak jak wtedy z lekarzem, mówiąc, żeby mnie źle nie zrozumiał, że mu mówię co ma robić ale wg, mnie dla Wojtka najlepsze byłoby to i tamto dlatego i dlatego z takiego a takiego powodu), albo robiąc jak uważam. Nie pozwolę zrobić Małemu krzywdy. Teraz mam cel nauczyć go jeść jakoś, jakkolwiek poza sondą i zbieram się do domu, nieważne czy z tlenem czy bez.

4 kwiecień
A dzisiaj Wojtuś zjadł 30ml z buteli, szok, trwało to około pół godziny i zakrztusił się tylko dwa razy, ale jestem z niego dumna.
Potem był już zmęczony ale saturacja i serce nie leciały. Jejku, jaka byłam dzisiaj szczęśliwa, że to kolejny maleńki kroczek.
Ale tak mi Go szkoda było, jak się męczył przy jedzeniu icon_sad.gif
Teraz z Wojtusiem jest ta wstrętna piguła co na początku, mąż pojechał pilnować czy na czas cepap podpięła i czy aby nie chciała na tego trupa zepsutego zamienić.
Bo wiecie co? Oczy mi przez weekend wylazły normalnie z orbit! Na oddziale zwanym "special care" dwie pielęgniarki pod rząd będące z Wojtusiem nie umiały w ogóle ustawić i podpiąć jego cepapu!!! I chyba myśłały, że pójdę do domu a ja je wzięłam na przeczekanie to w końcu poprosiły o pomoc taką inną pielęgniarkę, myślałam, że zdechnę, słowo daję.
Dowiedziały się od pielęgniarek z poprzedniego szpiatala, że ja piguła jestem, dodały, że z intensywnej terapii, wielce zdziwione były. (chyba celowo tak powiedziały,bo wiedzą, że na IT to niedługo byłam ale może wiedzą, że wtedy bardziej będą się miały na baczności, nie wiem, zresztą nie powinno im to robić różnicy czyje dziecko pielęgnują wstrętne babsztyle)
Ciekawe co za rewelacje mąż mi przywiezie...

9 kwiecień
Wojtuś się dzisiaj do mnie uśmiechnął icon_smile.gif icon_smile.gif
Wydawało mi się już od jakiegoś czasu, że się uśmiecha, mąż mówił, że to nieświadome (ci faceci icon_wink.gif ) a dzisiaj jestem pewna, że jak mówiłam do niego i on patrzył na mnie to świadomie się uśmiechnął. Jejku, prawie się popłakałam z radości icon_smile.gif
Mały je z buti, jestem spokojniejsza jak widzę ile zjadł i ile faktycznie trzeba mu dodać przez sondę. I pomalutku pomaleńku idziemy do przodu, to są tak malutkie kroczki ale zawsze icon_smile.gif
A piguły, cóż, nawet takie bardziej pozbierane przyprawiają mnie czasem o ból głowy. No bo kurczę jak można powiedzieć, że ona wcześniej nie wiedziała, że dziecko ma katar skoro ja go słyszę od progu? Wyciągnęłam patyczkiem co się dało, zakropiłam solą fizjologiczną i poprosiłam, żeby pod ciśnieniem wyciągnęła faje. I wyciągnęła i wielce zaskoczona, szkoda mówić. Małemu od razu było lepiej. Cepap obecnie: 3 godziny w, i 8 bez. Tylko żeby tego tlenu tyle nie waliły :/
Zmęczona jestem maxymalnie, psychicznie najbardziej. Mam już dość tego szpitala i tego użerania. Naprawdę chcę już do domu Wojtusia. To już ponad trzy miesiące...

11 kwiecień
Dzisiaj Wojtuś miał badane oczka. Prawe całkiem zdrowe a w lewym retinopatia drugiego stopnia, martwię się. A po południu będą wyniki krwi. Zobaczymy jak tam jego hemoglobina. Martwi mnie to oczko icon_sad.gif

15 kwiecień
A wiecie, Wojtuś się rozCePAPował sam icon_biggrin.gif w niedzielę po południu, tylko nie pisałam wcześniej... A on tak walczył z cepapem, że nie dało rady i odłączyli go po godzinie, w nocy już nie podłączyli choć maszyna stała aż do dziś, a dziś wyjechała icon_biggrin.gif:D:D
I tak mnie zaskakuje ten Maluch icon_smile.gif na low flow tlenu między 0.2 a 0.12...
Dziś na obchodzie po raz pierwszy wspomniano o wyjściu do domu! Przed nami jeszcze usunięcie sondy z noska i odstawienie reszty lekartsw (niewielu), a sonda jest tylko do uzupełnienia tego co nie zje a zjada ponad połowę a czasem wszystko z butelki icon_smile.gif
Teraz mi się będzie dłużyć...ale dałam radę prawie 3 i pół miesiąca to i dam teraz, jak już widać światełko w tunelu icon_smile.gif

26 kwiecień
A wiecie... my chyba wychodzimy dzisiaj do domku icon_biggrin.gif Nie mogę spać, nie mogę w to uwierzyć.
Dwie noce spędziłam w szpitalu z Wojtusiem (takie procedury), zakochałam się w Nim icon_biggrin.gif pomimo nieprzespanych nocy, wcześniej wiedziałam, że kocham...

--------------------
Hope i fot.

-----------------------------------------------------------------------------------
"Poznasz głupiego po czynach jego" F.Gump

Posty w temacie
agawhite   WojtuÅ› 25tc 850gr 23cm   pon, 21 lis 2011 - 00:38
agawhite   11 maj My po kontroli oczek i hurra :) retinopatia...   pon, 21 lis 2011 - 00:46
agawhite   21 lipiec Chyba pożegnaliÅ›my tlen na dobre!:...   pon, 21 lis 2011 - 01:01
agawhite   Teraz już na bieżąco. U nas po wizycie fizjote...   wto, 22 lis 2011 - 14:40
M4ru5i4   aga ... a idź!!!! poryczaÅ‚am siÄ...   wto, 22 lis 2011 - 15:31
Agnes-3   Aga...brak slow co ty dziewczyno przezylas :mam ...   wto, 22 lis 2011 - 16:44
agawhite   DziÄ™kujÄ™, dziewczyny. PiszÄ™ o tym, żeby innym ...   Å›ro, 23 lis 2011 - 21:10
angielk   Aga jesteÅ›cie niesamowici! Oboje! CzytaÅ...   Å›ro, 23 lis 2011 - 22:19
agawhite   Angielk, kochana, bo to trudno ogarnąć... wÅ‚aÅ›...   Å›ro, 23 lis 2011 - 23:05
karoleenka   Aga- poryczaÅ‚am sie ..no :) piÄ™kna historia a na...   czw, 24 lis 2011 - 12:47
agawhite   karoleenka... tak, wiem, że to Cud. Wiesz, wczeÅ›...   piÄ…, 25 lis 2011 - 00:00
aniuusx3   Jejku normalnie pÅ‚aczÄ™ ! WojtuÅ› to silny i...   piÄ…, 25 lis 2011 - 02:00
agawhite   DodajÄ™ link do kolażu zdjęć od dnia urodzin do...   pon, 28 lis 2011 - 18:03
Inkusia   Å›liczny chÅ‚opczyk, cudowny bo przecież to maÅ‚y...   pon, 28 lis 2011 - 19:20
~anula~   To niesamowite, caÅ‚a ta historia. Wiesz, z mojÄ…...   pon, 28 lis 2011 - 20:38
agawhite   DziÄ™kujÄ™ Wam dziewczyny, za wszystkie ciepÅ‚e sÅ...   wto, 29 lis 2011 - 21:12
vabien23   AGA poczytaÅ‚am WaszÄ… historiÄ™, nie wiem czy wie...   wto, 29 lis 2011 - 21:56
angielk   Aga patrzyÅ‚am na te zdjÄ™cia i patrzyÅ‚am.... nie...   wto, 29 lis 2011 - 22:18
vabien23   Aga patrzyÅ‚am na te zdjÄ™cia i patrzyÅ‚am.... nie...   wto, 29 lis 2011 - 23:18
agawhite   Vabien... tak, każdego dnia dziÄ™kujÄ™ Bogu, za t...   wto, 29 lis 2011 - 22:15
Kate_K   aga ja również dziekujÄ™ za waszÄ… historiÄ™. Wz...   wto, 29 lis 2011 - 22:48
agawhite   Kate_K... to czekanie... wiem o czym mówisz, och ...   wto, 29 lis 2011 - 23:03
annad   Agata Ty wiesz, że ja za to co zrobiÅ‚aÅ› z męż...   wto, 29 lis 2011 - 23:09
Agga   Jak sie troche pozbieram to opisze historie Olivie...   wto, 29 lis 2011 - 23:27
agawhite   WyÅ‚aź Aga z doÅ‚ka, wyÅ‚aź. Dużo siÅ‚y dla Cie...   wto, 29 lis 2011 - 23:34
agawhite   Vabien, u nas też zbliża siÄ™ roczek... UmysÅ‚ow...   wto, 29 lis 2011 - 23:40
vabien23   Ja uważam, że najważniejsze, że umysÅ‚owo ok, ...   Å›ro, 30 lis 2011 - 10:20
agawhite   Dziewczynki, ponownie dziÄ™kujÄ™ za wszystkie ciep...   nie, 04 gru 2011 - 21:52
vabien23   OOO Aga to WojtuÅ› jest o pół kilo lżejszy od K...   czw, 08 gru 2011 - 23:04
agawhite   Wojtusia jedzenie wyglÄ…da mniej wiÄ™cej tak: oko...   piÄ…, 09 gru 2011 - 00:04
magdaa391   dziewczyny jesteÅ›cie wspaniaÅ‚e! a wasze dzie...   sob, 10 gru 2011 - 21:27
agawhite   W zeszÅ‚ym tygodniu WojtuÅ› miaÅ‚ gorÄ…czkÄ™ 3 dni...   Å›ro, 21 gru 2011 - 00:51
Bianka   Aga jaki on przeslodki jest do schrupania poprostu...   Å›ro, 21 gru 2011 - 19:51
Agnes-3   Aga on jest...po prostu boski :szczerbaty usmiech   Å›ro, 21 gru 2011 - 20:23
agawhite   DziÄ™ki dziewczyny :) a jakbyÅ›cie wczoraj widziaÅ...   piÄ…, 23 gru 2011 - 09:01
dankin-82   Takie historie cieszÄ… najbardziej ;) o caÅ‚ej res...   piÄ…, 23 gru 2011 - 14:05
dankin-82   tak jeszcze tego samodzielnego siadania/siedzenia,...   piÄ…, 23 gru 2011 - 14:19
vabien23   No to ja siÄ™ pochwalÄ™, Kamilka od 13 grudnia sam...   czw, 29 gru 2011 - 12:04
agawhite   Brawo dla Kamilki!! Super sobie radzi, dzi...   czw, 29 gru 2011 - 12:47
Kate_K   mój synek zaczaÅ‚ wreszcie główkÄ™ trzymać i z...   piÄ…, 30 gru 2011 - 10:46
agawhite   Brawo i dla dzielnego Wiktorka!! :) WÅ‚aÅ›...   piÄ…, 30 gru 2011 - 15:10
vabien23   Kamila obskoczyÅ‚a 4 szpitale i każdy, dosÅ‚ownie...   piÄ…, 30 gru 2011 - 21:38
agawhite   No to WojtuÅ› jest w szpitalu. Nie jest to na szcz...   wto, 03 sty 2012 - 18:10
agawhite   Wojtek ma rsv. Powtórka z rozrywki nas czeka. Dzi...   wto, 03 sty 2012 - 19:04
Agnes-3   Oj...bidulek :jak smutno mi Zdrowka dla Wojtunia i...   wto, 03 sty 2012 - 19:21
Kate_K   jejku biedny WojtuÅ›. Aga trzymaj siÄ™ i życze Wo...   wto, 03 sty 2012 - 21:30
Agulka 333   Agawhite wzruszajÄ…ca historia i życzÄ™ Wojtusio...   nie, 08 sty 2012 - 16:13
vabien23   Jak WojtuÅ›? Co to jest rsv?   nie, 15 sty 2012 - 17:55
vabien23   Jak WojtuÅ›? Co to jest rsv? EDIT- doczytaÅ‚am o r...   nie, 15 sty 2012 - 17:55
agawhite   JesteÅ›my juz w domku. 10 dni byliÅ›my w szpitalu....   nie, 15 sty 2012 - 22:01
vabien23   Super że już w domku, cieszÄ™ siÄ™. A wy w Szkoc...   nie, 15 sty 2012 - 22:53
agawhite   Vabien, ja tam wolÄ™ wiedzieć. Obecnie w Szkocji ...   pon, 16 sty 2012 - 09:28
agawhite   Pochwalimy siÄ™ :) WojtuÅ› dÅ‚ugo staÅ‚ w miejscu ...   wto, 13 mar 2012 - 00:08
Agulka 333   Aga to sÄ… naprawdÄ™ wielkie postÄ™py dla malutkie...   wto, 13 mar 2012 - 10:42
dankin-82   bardzo siÄ™ cieszÄ™ że u Was takie szybkie i spra...   Å›ro, 16 maj 2012 - 12:13
> WojtuÅ› 25tc 850gr 23cm, nasza historia...+link do zdjęć
Start new topic
Reply to this topic
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: nie, 28 kwi 2024 - 23:43
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama