Chciałabym żeby każda z Was mogła urodzić tak jak chce i mieć z tego ogromną satysfakcję. Ponieważ poświęciłam masę czasu na dokształcenie się w tym kierunku oraz mam bliskie kontakty z naturalnymi położnymi, to mogę się tym podzielić.
Najpierw, żeby mieć materiały w jednym miejscu, lektury porodowe:
Irena Chołuj: "Urodzić razem i naturalnie" (ta jest polska, nowa i obowiązkowa!)
Sheila Kitzinger: "Szkoła rodzenia" i dla zainteresowanych "Rodzić w domu"
Michel Odent: "Odrodzone narodziny"
Jane Balaskas "Poród aktywny"
F. Leboyer "Narodziny bez przemocy"
Pierwszą książkę Ireny Chołuj można przeczytać tu:
https://www.magdartur.republika.pl/porody.html#pierwszyDostępne w Polsce filmy: "Narodziny w ekstazie", "Birth as we know" oraz "Poród w harmonii z naturą" Preeti Agrawal - jedyny z tych trzech nakręcony w Polsce o polskich realiach.
Dzisiaj już późno a jutro do pracy, więc zacznę od linków, o które pytała Krolewienka oraz od pierwszego pytania zadanego przez Ancyp.
Wątek o organizacji porodów domowych jest tutaj, wyciągnęłam go na wierzch, są w nim też linki do poczytania i do pooglądania:
https://www.maluchy.pl/forum/index.php?show...c=46855&hl=I teraz o wspomnianych w wątku obok hemoroidach. Jak najbardziej mogą być skutkiem wysilonego parcia, zwłaszcza podjętego zbyt wcześnie na żądanie personelu. Tak właśnie miałam ze średnią córką, kiedy to jeszcze nie czułam potrzeby parcia, ale lekarce się spieszyło, jak najbardziej zostałam nacięta, w dodatku rodziłam na leżąco 4-kilowe dziecko, co było godne strongmana i poznałam co to hemoroidy (a nawet obolała przepona).
Nacięcie ma niewiele z tym wspólnego, z założenia powinno skracać ostatnie sekundy porodu, kiedy to widać że krocze niezbyt dobrze rozciąga się przy przechodzącej główce. Na tym etapie to już nawet nie powinniśmy przeć, aby nie pęknąć! Oczywiście położna widząc, że są problemy z elastycznością zawsze jednak poprosi o parcie, aby nacięcie nie zabolało.
Jeśli jednak lekarka mówi że nacięcie oszczędza silnego parcia i dlatego nie pojawią się hemoroidy to chyba musi mieć na myśli jakieś skrajne wczesne nacięcie, gdy jeszcze nie wiadomo jak zachowa się tkanka, a więc wredne rutynowe nacięcie
Parę lat po 4-kilowej córce urodziłam 4,5 kilowego syna - w pozycji bardziej wertykalnej bez parcia, bez nacięcia i bez hemoroidów.
Generalnie naturalne położne prowadzą porody bez żadnego olimpijskiego parcia, bez dopingu, kobieta popiera wtedy, kiedy jej ciało samo to robi, dziecko wychodzi wręcz samo, wysiłek jest o wiele mniejszy i raczej to bym uznała za profilaktykę hemoroidów.
No ale na leżąco to przeć trzeba, bo dziecko ma pod górkę... i błędne koło konsekwencji nienaturalności się zamyka.
I na koniec żeby nie było żadnych wątpliwości cytat ze strony Fundacji Rodzić po ludzku:
"Badania prowadzone na całym świecie wskazują, że nacięcie powoduje dodatkowe pęknięcia krocza w czasie porodu; nie chroni bardziej główki dziecka przed urazami i nie zapobiega wysiłkowemu nietrzymaniu moczu w przyszłości. Zabieg ten raczej spowalnia gojenie ran po porodzie i zwiększa ryzyko infekcji; kobiety, które go przeszły mają słabsze dno miednicy i później wznawiają współżycie płciowe, niż po naturalnym pęknięciu, co może pogarszać relacje z partnerem; są też bardziej narażone na depresję."
Teraz nie mam czasu szukać, ale te powyższe obszerne badania zostały uznane przez Światową Organizację Zdrowia oraz przez Evidence Based Medicine czyli medycynę opartą na dowodach.
Z tego wynika że lekarze i położne, twierdzący że zawsze lepsze nacięcie krocza niż samoistne pęknięcie i że jest korzystne dla narządu rodnego kobiety - niestety - nie zaktualizowali swojej wiedzy albo kłamią, ponieważ nie potrafią poprowadzić porodu z ochroną krocza.
Ten post edytował Silije pią, 18 lis 2011 - 10:38