Z tego co słyszę, jestem w dużej mniejszości, jeśli chodzi o wyprawianie urodzin. Ani ja, ani mąż nie zapraszamy gości, nie ucztujemy. Teściowa i tak przychodzi bez zaproszenia ale wie, że na stole będzie tylko kawa i kawałek kupnego ciasta. Nie wyprawiamy z powodu:
po 1. nie lubie gotować i piec. Dla mnie ślęczenie nad garami to pokuta ciężka. Nie mam serca i cierpliwości, to też gotuję i piekę bardzo przeciętnie. Mogę kupić kawałek ciasta, ale gdy zaproszę całe rodzeństwo swoje i męża i ich rodziny, to jest ponad 20 osób. Na samo ciasto tyle osób nie wypada zapraszać, więc musiałabym kolacje przygotować, a tu też z moimi zdolnościami kulinarnymi bardzo przecietnie.
Po 2. uważam, ze szkoda na tę ucztę kasy. Zabrzmi to nieładnie, ale trudno.... prezenty jakie otrzymam, często nie są warte mojej pracy w kuchni i wydanej kasy na jedzenie. A też wiem, jaki problem jest by komuś co roku kupić atrakcyjny prezent. U męża w rodzinie niektóre osoby do końca życia obchodzą hucznie urodziny, a ja co roku mam problem co im kupić i często... za co im kupić. To też uważam, że niewyprawianie przez nas urodzin, to oszczedność kasy i pozbawienie problemu dla potencjalnych gości.
A teraz do sedna: Moje dziecko niedługo skończy 12 lat i jak co roku od jej urodzenia zaprosimy babcie, ciocie, wujków i kuzynostwo. Łącznie 23 os + my. Kiedyś rodzina była mniejsza, raptem 9 osób, ale sie stale powiększa. Od tygodnia mam stres związany z przygotowaniem urodzin, bo znów trzeba pożyczać krzesła od sąsiadów, bo jak wyprawić tanio a dużo, co ugotować by było jadalne (u mnie to nie lada wyczyn), co upiec by sie udał wypiek za 1 razem. W tym roku jeszcze dodatkowy stres, gdzie ulokować moją mamę (?), bo brat nie ma już samochodu i mama, z racji zamieszkania dość daleko, musi u nas przenocować.
Mojej szwagierki córka w wieku 15-tu lat powiedziała "mamo, nie zapraszaj juz rodziny bo to siara, wolę urodziny spędzić z koleżankami", drugiej szwagierki córa tak powiedziała skończywszy 17-naście lat. Syn mojej koleżanki już w wieku 10 lat odmówił wyprawiania urodzin. Marzy mi się moment kiedy moja córka powie, że nie mam już zapraszać całej rodziny
. Nieucztowanie w tak dużym gronie, nie oznaczałoby nie wyprawianie urodzin wcale. Tort i ulubione potrawy dziecka z pewnoscią by były, tylko w naszym, małym gronie. Jest w ogóle sposób, by dziecka nie urazić, a przestać już urządzać urodziny w tak dużym gronie?
Nie wiem czy proszę o jakieś rady, czy chce poznać Wasze "tradycje" urodzinowe, czy jedynie chciałam sie wyżalić
.