Jak tam wasze mole?
U mnie ...ech, nie było nas przez trzy tygodnie- wyjazd wakacyjny a po powrocie... plaga istna. W zeszłym tygodniu wywaliłam - wreszcie się na to zdecydowałam całą CAŁĄ zawartość szafek kuchennych, wypucowalam wsio, wywaliłam 4 worki 60-litrowe zapasów zywnosci począwszy od kasz i makaronów i płatków , skończywszy na orzechach, rodzynkach, wiórkach kokosowych. Szafki świecą mi pustkami , jedzenie mam tylko w lodówce i kilku zakręcanych słoikach. Guzik dało. Następnego dnia po porządkach skąś wyleciały 4 cztery !!!
sztuki.
Kupiłam Globol.
Stoi naszafce od sobotniego popołudnia. Trup moli się ściele- trzy trupy znalazłam do dziś rano włacznie. Kuchnia zamknięta, ledwo wietrzona, jemy poza kuchnią wpadając tam na wdechu na moment. Zaduszę to dziadostwo choćbym i siebie zadusić miała przy okazji.
No i tu pytanie- jak długo mamy wytrzymać żeby mieć pewnosć , że to będzie definitywny koniec?
Czy my się sami nie potrujemy?
Czy te substancje z Globola do żywności przechodzą?
Zakładam ,ze po kilku dniach bede mogła przewietrzyć nieco kuchnię i zacząc normalnie żyć.
Czy aby na pewno?
A mozę tych Globoli kupić kilka- co prawda na opakowaniu podano ,że na 16m2 starcza,a kuchnia u mnie 12m2, ale jestem gotowa na wszystko...
Ten post edytował wiesiołek pon, 21 lip 2008 - 16:03