O rety, też przez to przechodziłam jakiś miesiąc temu - fuj, do tej pory mnie trzęsie jak sobie przypomne te larwy, bleee
Po gruntownym sprzątaniu 3-etapowym i wywaleniu wszystkiego do jedzenia, co tylko wydało mi się podejrzane, kupiłam Raida, ale już na drugi dzień mąż go wywalił, bo zdecydowanie za bardzo śmierdział
(Raid, nie mąż
). Póki co, tego dziadostwa nie widać, ale chyba poszukam polecanego przez Was Globola w marketach lub przez Allegro, bo aż mi się słabo robi na myśl o tym, że to dziadostwo może znowu mi się pojawić w spiżarni.