U nas dzisiaj niestety był kryzys
Wczoraj wieczorem wszystko ok, Julka opowiadała mi co robili w przedszkolu, z kim się bawiła i jak, cieszyła się że dzisiaj znowu tam pójdzie. Rano - to samo, zjadła śniadanie, obejrzała teletubisie, i z uśmiechem na ustach do przedszkola. Dała mi buziaka, pomachała na pożegnanie, wzięła pania Małgosię za rękę i poszła do dzieci. Przyjechaliśmy o 12:30, po obiedzie - na mój widok rzuciła się na podłoge z płaczem, później zawisła mi na szyi i nie chciała puścić. Od rana nie zjadła nic, kucharka wyniosła na korytarz obiadek dla niej, to trochę zjadła ode mnie (trochę byłam zdziwiona formą podania obiadu, kotlet nie był pokrojony, a zamiast widelca była łyżka od zupy
- pośledzę ten temat jeszcze
). Płakała najpierw długo, że ona nie chce już chodzić do przedszkola, ale jak zobaczyła ze dzieci idą z panią na podwórko, to też chciała iść. Zostawiłam ją jeszcze na godzinę, uśmiechniętą - o 14 wszystko było w porządku, podwieczorek zjedzony, bawiła się z dziećmi. Nie wiem co będzie jutro. Niby wszystko jest normalnie, nie jest w domu smutna, o przedszkolu mówi z entuzjazmem, ale siostry i pani mówiły że momentami bywa agresywna, rzuca sie na ziemię, kopie każdego kto próbuje się do niej zbliżyć, inne dzieci też od niej oberwały
Ona bywa taka w domu, znam to od jakiegoś czasu, nie bardzo wiem jak temu zaradzić, to takie chwilowe napady złości kiedy cos jej nie wychodzi, kiedy nazbiera się w niej dużo emocji, kiedy ktoś jej coś zrobi, czegoś zabroni. Walczymy z takim zachowaniem, przytulamy, tłumaczymy, rozmawiamy, na razie niewiele to daje.
Wczoraj śmialiśmy się ze mamy Janosika w domu, opowiadała, ze jakis chłopczyk zabrał dziewczynce misia, dziewczynka płakała, więc Julcia zabrała mu tego misia i oddała dziewczynce, bo nie wolno zabierać zabawek. A chłopczyk co zrobił? - pytamy. Chłopczyk? Nic, wziął sobie świnkę
Będzie lepiej?
Dorka - może odezwij się na gg - ja nie zawsze tu zaglądam, a Twój numer gg stracilismy przy zmianie systemu. Mój numer: 2709514