My przy trójce mieliśmy Opla Omegę kombi. Było to idealny samochód dla rodziny 2+3. Wszyscy mieścili się wygodnie, bagażnik pozwalał na wiele. Przy tym był to jeszcze "normalny" samochód pozwalający nawet czasem nieco poszaleć (nisko środek ciężkości, prawie neutralna charakterystyka prowadzenia - tylny napęd robi swoje, bardzo wygodny, cichy, dynamiczny).
Od czwórki w górę kombi już nie wystarczy. I zaczyna się dylemat. Otóż po pierwsze - VANy są mistrzami psucia się. A ponadto przy rodzinie 2+4 (oraz większej) trzeba mieć już 3 rzędy siedzeń. W większości samochodów z takim ustawieniem praktycznie nie ma bagażnika (Ford Galaxy / Seat Alhambra / VW Sharan czy Peugeot 807 / Citroen C8 / Fiat Ulysse itp). Można tam co najwyżej postawić pionowa kartkę papieru
Jak się okazuje po dłuższym rozpoznaniu rynku zakończonym dokonaniem wyboru i zakupem propozycji jest bardzo mało:
- Ford Windstar / Kia Carnival (to prawie to samo)
- Dodge Caravan / Chrysler Grand Voyager
- Renault Grand Espace (tylko Grand - zwykły jest czymś ala Galaxy)
I w zasadzie koniec. Są jeszcze bardziej egzotyczne modele, ale ciężkie w serwisowaniu, kompletnie nietypowe i zazwyczaj ciężkie w zdobyciu.
Po krótce opiszę nasze wrażenia z oględzin (odpuszczam modele krótkie, bo te są konkurencją dla samochodów kombi i wg mnie przegrywają - szukaliśmy roczników 98-00):
- Windstar / Carnival oraz Grand Voyager odpadły przez założenie, że w środkowym rzędzie siedzą tłuści Amerykanie
Ustawienie foteli jest kompletnie niepraktyczne: 1 rząd - wiadomo, drugi rząd - dwa wielkie fotele, każdy waży tonę
, trzeci rząd - wąska ławka - podobno 3 osobowa. Próba przearanżowania wnętrza kończy się natychmiastową pomocą masażysty / kręgaża. Na plus -> przestrzeń w środku jak w stodole (i co z tego?), bardzo wygodne przesuwne drzwi boczne oraz spory bagażnik nawet z 3 rzędami siedzeń.
- Renault Grand Espace - kosmiczny kokpit z tamtego okresu potrafi wprowadzić "zwiedzających" w stan lekkiego szoku. Jako kierowca czułem się zagubiony za pierwszym razem. Wszystko jest odwrotnie. Po pewnym czasie jednak dostrzegłem zalety: panel klimatyzacji po lewej stronie pozwolił na umiejscowienie schowka na śroku, nie po stronie pasażera. Dzięki temu mogę tam swobodnie sięgać. Ponadto schowek ma sporą pojemność (jest ogromny). Mamy wersję automat, więc dźwignia skrzyni jest przy kierownicy. Mamy w konsekwencji płaską podłogę i można po samochodzie łazić (a raczej się przeciskać). 2-gi i 3-ci rząd, to takie same fotele. Można je dowolnie przesuwać, składać, wyjmować, ustawiać jeden za drugim złożone itp itd. Kilka razy nam się to przydało. Dodatkową atrakcją jest obracany fotel pasażera (Sabina korzystała z tego, gdy kręgosłup Jej chrupał, czy w czasie karmienia Franka na parkingu). Przy 3 rzędach siedzeń jest ponad 500l bagażnika. Jakoś da się jechać. Oczywiście Renówka ma też wady - jak to Renówka skrzypi, elektryka lubi sfiksować, niektóre części są trudne do zdobycia poza ASO itp itd.
No i oczywiście "prowadzenie się" VANów... Po przesiadce z tylnonapędowego kombi przeżyłem spory szok. VANy mają dużą masę skupioną od razu za przednim zderzakiem (silnik, skrzynia biegów i reszta są nad przednią osią) co w efekcie daje monstrualną podsterowność. Trzeba mieć nieco wprawy, żeby takim pudłem skręcić w złych warunkach przy większej prędkości. Przód po prostu próbuje jechać prosto. I to normalna konsekwencja takiego rozłożenia mas. Do tego wysoko położony środek ciężkości i mamy pontonowate bingo.
Podsumowując: dla rodziny 2+3 i mniejszej polecam duże wygodne kombi. Jest to zazwyczaj samochód trwały, mało awaryjny, wygodny i niezbyt drogi w utrzymaniu. VANy śmielej zaglądają do kieszeni, gorzej się prowadzą, są zazwyczaj bardziej awaryjne...