cofnęłam się i doczytałam
mąż się cieszy bo to nie on będzie chodził w ciąży, rodził, karmił, siedział w domu itd.
a tak na poważnie, mój dłużej ode mnie nie mógł zaakceptoweać ciąży bliźniaczej. niby się w końcu cieszył, ale często było "jak my damy radę". często denerwowało mnie to, wręcz było kilka ostrych spięć między nami o to, bo zamiast mnie wspierać on mi jeszcze dokłądał. człwoieks ię zaczyna zastanawiać, zy on w ogóle będzie chciał wychowywać te dzieci, pokochać. stopniowo było coraz lepiej, teraz się śmieje że to dla niego Matka Natura przygotowała te 9 miesiecy
no a jak dziewvczyny się pojawiły to się zakochał w małych księżniczkach
ja uważam osobiscie, że fajnie, że Twój mąż tak zareagował, może spróbójcie razem znaleźć dobre strony tej ciązy. to, że mąż ją akceptuje cchyba już zasługuje na plusa? jeszcze raz ściskam mocno