CYTAT(fru)
Anuś , ten twój szpital to taki zupełnie zwykły z tego co piszesz, wg mnie tak wygląda przeciętny szpital, a wyjątkowo fajny jest ten , w którym personel pomimo osobistych humorów jest dl apacjentki miły a po drugie - ze kobieta rodząca nei musi być przywiązana na łóżku do rodzenia do maszynki badającej tętno i moze rodzić dziecko w pozycji innej niż na łóżku - pozycji króra jest nienaturalna do porodu.
No i tu sie zdziwisz. Ja jestem z Elbląga,sa tu 3 szpitale. Ja rodzilam w jednym ze starszych (miejskim),bo balam sie wirusów ktorymi czesto sa zarazone dzieci rodzace sie w "nowym"szpitalu. wiec tak: lezalam na patologii,bo 3 dni mialam b.silne bóle zapowiadajace,takie jak przy rozwarciu niemalże. Dopiero interwencja tel. meża spowodowala ze pielegniarka zaczela zagladac do sali w ktorej lezalam.Rodzilam na sali ogolnej,bo innej tam nie ma. Po porodzie szyla mnie jakas lekarka,ktora wciaz wrzeszczala ze mam nie zabierac tylka,ale nie dala mi znieczulenia miejscowego w kazde miejsce,a okazalo sie ze bardzo popekala mi skora w srodku tez,wiec szyla na żywca....
,a dziecko mialam na brzuchu ....5 sekund? Mąż musiał sie zwinać do domu,bo mnie przewieźli na sale i miałam spac.Dziecko zabrali.Spałam do obiadu,dopiero po dostalam dziecko.... zaczęłam je karmic a tu wpadła (chyba) lekarka,lub pielęgniarka i kazała mi iść do ubikacji pod groźbą wycewnikowania mnie. Przyszła drugi raz i zobaczyła ze jeszcze karmi i powiedziała ze idzie po cewnik. Marzyłam by jak najszybciej stamtąd wyjść..... Żałuję w takich chwilach że jestem mało pyskata. Mężowi nie powiedziałam od razu o tym wszystkim bo chyba by ta paniusie pobił.... nie chciałam awantury....
Moze ktoś z Elbląga powie mi jak sie rodzi w szpitalu wojewódzkim (tzw. "nowym)?I czy często dzieci tam sie zarażają wirusami-bo tak słyszałam??