GRUBASSKU mnie juz ogarnia swiateczny nastroj ,ja zawsze z niecierpliwoscia czekam na ten czas.A jak juz sie pojawia ta reklama Coca Coli (wiecie ktora-coraz blizej swieta ,coraz blizej swieta) to juz mi sie robi jakos tak...................cieplo ,rodzinnie.Ja juz jestem szczesliwa tym bardziej ze rok temu o tej porze ta reklama sprawila ze zatesknilam do domu i bylo mi przykro ze musze siedziec w szpitalu.Ale w tym roku sobie odbije.Pamietam jak dzownili do mnie w wigillie i pocieszali ze to nic ,ze za rok nastepne swieta spedze juz z maluchami w domu w wiekszym skladzie
i warto bylo poczekac.Ten rok nie wiadomo kiedy minal.Od tej pory swieta beda mi sie kojarzyc z narodzinami moich dzieci bo dostalam je w prezencie od zycia wlasnie na swieta.Siedzialam sobie przy ich inkubatorkach w wigillie i bylam najszczesliwszym czlowiekiem na ziemi.
Co do wychowawczego to ja postanowilam zostac w domu dwa lata mimo ze pieniazki przydalyby sie owszem,ale nic nie jest dla mnie wazniejsze niz czas spedzony z dziecmi.Boje sie ze jak juz wroce do pracy to wpadne w ta cala machine a dzieci rosna i nie poczekaja az bede miala czas uczestniczyc w ich dorastaniu.Nie chcialabym przegapic tych najwazniejszych chwil-pierwsze kroki,pierwsze slowa,radosci, a wiem ze jak pojde do pracy to to przegapie.A ja jestem pracocholikwiec jak juz zlapie bakcyla to po mnie.