Dokładnie Klementynko,
co szpital to obyczaj.
Tam gdzie ja rodziłam to popołudniu, tak bliżej wieczora dzieci wyjeżdżały w swoich wózkach szpitalnych ( nie pamiętam jak tam one się nazywają) do pokoju, gdzie były kapane.
Ja musiałam w wózku zostawić rzeczy na zmianę (śpioszki, body), papmpersa, oliwkę. To wszystko
Potem nam przywozili dzieciaczki umyte, pachnÄ…cÄ™, uczesane
i spiÄ…ce
Co do tego ciasnego zawijania w tetrę ( a właściwie w rożek zrobiony z tetry), to podobno robią tak, żeby dzieciaczki nie zrobiły sobie krzywdy.
Żeby nie podrapały się paznokciami, albo nie wsadziły sobie palca do oczka.
Ja tam była zadowolona,że ubierają w nasze ciuszki.
Jakoś bym nie chciała, żeby mi ubierali dziecko w ciuszki prane w szpitalnej pralni.