Kropelka na kark kota to najlepsze rozwiązanie - przenika do krwi i działa dosyc długo - martwe pchły wypadaja z kota
i trzeba je odkurzyć. Jajka, które zostają i się wykluja po jakims czasie tez giną, bo pija zakażoną krew. Trzeba tylko spytac weta co ile powtarzać tę kropelkę, bo nie pamietam - ale spoób moim daniem najlepszy. Wszelkie obróżki to masakra, bo zywe pchły poprostu uciekają z kota - i weź je tu człowieku goń!
a na resztę mieszkania - zdecydowanie proszek (ze sklpeu zwierzęcego). Pospuje sie nim wszystko - podłogi, dywany, zwłaszcza w szczelinach i szparach. Po czasie podanym na opakonaiu trzeba calusieńki dom odkurzyć razem z tym proszkiem i oczywiście martwymi pchłami. Te zabiegi "podłogowe" tez trzeba kilka razy powtórzyć - ale zapewniam, że działa. I trzeba zwrócic uwage na to, że pchły głupie nie są
juz po kilku minutach od posypania dywnu zaczynaja uciekać - i mozna je dobijac np. na ścianch, czy bokach mebli, bo tam sie chowają.
Roboty z pchełkami trochę jest, ale da sie je wyplenić całkowicie.
No i oczywiscie legowiska kota (te formalne i nieformalne czyli np. ulubiony swetr na którym śpi
) trzeba wyrzucić, albo uprać, ale nie jestem pewna, czy jajka pcheł nie przezyją wodnej kąpieli...