Wsinko no ja to raczej się nie pochwalę, bo na tym zamierzamy zakończyć.
Problemów z brzuszkiem współczuję.
Mój Grześ nie wie co to takiego a i ja dzięki niemu też.
Minus jest taki, że szybko rozszerzam swoją dietkę i dalej mam 7 kg na plusie więc o normalnych ubraniach mogę zapomnieć.
Lila zgracie się, potrzeba trochę czasu.
A co do siedzenia z cyckiem w buzi to ja córka to przerabiałam.
Pocieszające jest to, ze i to mija.
Choć początki są straszne.
A smoczka to moja Lila nigdy nie załapała.
To ja opowiem wam, jaką miałam ostatnią noc.
Od 19 do 21.30 Grześ prawie cały czas wisiał na cycku.
Jak w końcu padł to udało mi się ubrać, nakremować i uspać Lilkę.
Oczywiście byłam z nimi sama.
Lila padła po 22 więc ja chwilkę się zakręciłam i nawet nie doszłam do wyrka bo mała już płakała.
Poszłam do niej i było śpiewaj, masuj.
Zeszło mi się do północy.
Jak wróciłam do siebie to musiałam przewijać i karmić Grzesia.
Odbijanie musiałam kończyć w trybie przyśpieszonym bo Lila znowu płakała.
Więc do niej i znowu śpiewaj i masuj.
A tak biedna się drapała przez swoje uczulenie, że nie wiedziałam co robić.
W końcu dobrze po 3 w nocy zasnęła ze zmęczenia.
Więc ja do Grzesia pół godzinki poleżałam i znowu przewijanie i karmienie.
Dopiero po 4.30 udało mi się położyć i przespać do 6.30 bo znowu Grześ chciał jeść.
Aha jeszcze dwa razy w nocy musiałam przebierać kawalera bo raz się zasikał a za drugim coś bokiem mu przeleciało i zmoczyło ubranka.
Piękna noc, co???
Za to teraz godzinkę udało mi się kimnąć.
--------------------