W pierwszej ciąży miałam mdłości i wymioty do samego końca (nawet w trakcie porodu
). Aby się uchronić przed wymiotami musiałam jeść średnio co dwie godziny coś treściwego, bo w innym wypadku lądowałam w kibelku. Ale zdarzały się też dni, że nic nie moglam jeść ani pić. Dodatkowo na nic nie miałam apetytu i coś co jednego dnia jadłam z jako-takim apetytem, następnego dnia mnie odrzucało :
.
Ponoć sposobem na mdłości są: winogrona, brzoskwinie i lody (obkurczają żołądek). Dla mnie niestety wszystkie te rarytasy były zbyt słodkie i jeszcze bardziej mnie po nich mdliło.
Teraz jestem w 8-ym tygodniu i jeszcze ani razu nie wymiotowałam, natomiast cały dzień mam w ustach pewien niesmak i uczucie jak po zatruciu. Na to ratuję się tik_tak'ami (genialny pomysł mojego męża).
Miejmy nadzieję, że dalej nie będzie gorzej