no wiec tak sie rozkrecilam, ze chodze na bieznie codziennie, nawet po zajeciach na basenie, i biore tez syna. jedyne, co mi teraz przeszkadza to piekaca geba (jak wychodze to jeszcze z pol godziny jestem czerwona jak burak).
no i kurcze strasznie duzo zaczynam jesc. mam ochote na slone przekaski, rzucam sie po prostu na solone paluszki albo krakersy i potrafie wtrzachnac cala wielka pake w 5 minut. jak tak dalej pojdzie to na kilogramach w dol bedzie mi zalezec i zamiast wyrobic sobie miesnie zaczne obrastac w tluszcz. ale podoba mi sie ta bieznia, dzis tez ide. chce biegac w terenie razem z mezem, ale za 3 tygodnie, kiedy wroci. ha, zdziwi sie moja kondycja, bo nic nie wie, ze zalewam sie potem na biezni.
cydorko, tak, zwalniam na koncu i koncze bardzo wolnym marszem. naciskam stop i chwile stoje i rozciagam miesnie delikatnie na nieruchomej biezni. jak bym od razu zeskoczyla moglabym sie przewrocic, bo zawsze po zatrzymaniu sie biezni, lekko kreci mi sie w glowie
Ten post edytował lena77 pon, 18 cze 2012 - 10:49