Nutka od zawsze ma bezdechy w płaczu... Na szczęście zawsze to powietrze łapie, ale często mi serce stawało w tych ułamkach sekund, kiedy płacz, to zaniesienie się, przechodzi w bezgłośne... Poza tym, co napisała Nitro, nikt mi nic lepszego nie poradził - ale też u Nutki nie ma utrat przytomności. Tfu, tfu. Ja się staram po prostu nie dopuszczać do gwałtownego płaczu (a ona na szczęście nie jest histeryczką, więc gwałtowny płacz zdarza się rzadko), no ale zawsze się zdarzy, że dziecko się przewróci czy uderzy, przestraszy.
Pierwszy raz tak się stało, kiedy jej w szpitalu po porodzie (jakieś dwa dni po...?) pielęgniarka krew pobierała. Zabrała mi ją, nie pozwoliła trzymać (bo wiecie, te matki wariatki, ryczą z dzieckiem czy coś...). Stałam w drzwiach. Wtedy Nutka się tak zaniosła i miała pierwszy bezdech, miałam chęć udusić tę pielęgniarkę, przysięgłam sobie wtedy, że nigdy jej już nie pozwolę robić czegokolwiek beze mnie. Pewnie, że zawsze przy pobieraniu krwi płacze, ale kiedy jestem z nią i przytulam, od razu staram się ten płacz "rozładować", żeby nie eskalował.
--------------------
___________________________________________________________
Jeśli ktoś bardzo chce zrobić z siebie idiotę, należy mu na to pozwolić.
----------------------------------------------------------------------------
Kiedy ktoś obgaduje Cię za plecami, oznacza to tylko, że go wyprzedziłeś ;)
**********************