CYTAT(Kaszanka @ Tue, 09 Jul 2013 - 15:47)
Lutnia, to na pewno kantar, nie dałam rady tutki założyć Lenkowi, nikt nie dał rady
Pytałam przewoźników, ogólnie Lenek może się wliczać do psów małych które można trzymać na rękach i kagańca mieć nie musi. Ale ja podziękowałam za taką podróż i zakładam mu kantar jak mi radzili, tak proforma.
Nie wiem jakim cudem ludzie zakładają psom kagańce, u Lenka trzy osoby na raz nie dały rady
Najpierw przyzwyczajałam go bez zakładania, dałam do wąchania, co jakiś czas go lizał, ogólnie parę dni to trwało. Potem zakładałam na minutkę, dwie. Lenka paraliżowało dosłownie, nie ruszał się ani na milimetr. Jakiś czas trwały próby i potem przerwa. Próby znowu zostały podejmowane, reakcja jeszcze gorsza, paraliż i piszczenie, skomlenie. Zmieniłam na inny, to samo. Tutka to już w ogóle masakra, nie dało się mu założyć. Inne rady mile widziane
Z komunikacji miejskiej korzystam rzadko jeśli chodzi o jazdę z Lenkiem, do tej pory autobusem jednej linii, w porze gdy nie było ludzi ale być może będę musiała częściej i co wtedy?
To dobrze, że nie tutka
teraz latem może spowodować śmierć psa.
Ja zakładałam kaganiec na kilka sekund, dawałam Ukochany Przysmak Korka i natychmiast ściągałam. Wgrałam mu skojarzenie: kaganiec = ogromna przyjemność tak mocno, że potem, gdy zwiększałam czas na paszczy (o sekundę - dwie za każdym razem) on tego nawet nie zauważał. Potem robiliśmy to samo na zewnątrz i jakoś poszło...
Na wszelki wypadek - czepialskiemu kanarowi tłumacz, że to nie kantar (bo dostaniesz mandat - kantar nie blokuje pyska) a "kaganiec uzdowy" (to inna nazwa kantara). W tej sytuacji zawsze się wyłgasz, że pies ma na pysku "kaganiec" tak jak mieć musi, zgodnie z przepisami. A że taki ciut inny kaganiec? cóz... przepisy nie definiują tego, jak kaganiec ma wyglądać