Duża w tym wieku dostawała typowo dziewczęce gadżety i książki, o ile pamiętam. Kosmetyki też cieszyły się chwilowym powodzeniem. Był telefon, słuchawki do mp czwórki (takie bycze, na pół głowy
), instrumenty muzyczne. O, przypomnialo mi się, równo dwa lata temu, dostala karnet na jazdy konne, toczek, kamizelkę i te takie, co się na nogi zaklada
takie ochraniacze jakby, czy co. To ma jakąś nazwę, ale nie pomnę.
Mała moja, co prawda trochę młodsza, ale marzenia ma znacznie doroślejsze. Aktualnie na tapecie jest aparat Polaroida do zdjęć natychmiastowych, chwilę temu były glany (szczęśliwie obdarowana sikala z radości), nóż survivalowy, brakujące elementy umundurowania harcerskiego, tablet multimedialny, tablet graficzny - wszystkie poza glanami w sferze marzeń jeszcze, oraz - uwaga, uwaga! - lalka
Ja zasadniczo problemu nie mam, bo moje dzieci więcej chcą, niż ja chcę im dać
Także zawsze mam z czego wybierać.
A już całkiem inną rzeczą jest, ze UWIELBIAM ich podpytywać, podczytywać lity do Mikołaja i toczyć okoloprezentowe rozmowy już gdzieś tak od połowy października. A potęm węszyć w poszukiwaniu okazji