Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
6 Stron V  « poprzednia 2 3 4 5 6 następna  

Twórczość literacka siedmiolatki

, nowe - już czternastolatki
> , nowe - już czternastolatki
malowanka
sob, 11 wrz 2010 - 11:16
Wzruszające. Nawet mój 10-latek zrobił tak icon_eek.gif
malowanka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 172
Dołączył: wto, 27 lut 07 - 16:45
Skąd: z domu
Nr użytkownika: 11,496




post sob, 11 wrz 2010 - 11:16
Post #61

Wzruszające. Nawet mój 10-latek zrobił tak icon_eek.gif

--------------------
Wesoła trójka.
kasiarybka

Go??







post sob, 11 wrz 2010 - 12:28
Post #62

CYTAT(Silije @ Mon, 30 Aug 2010 - 21:29) *
P.S. Czy ja mam zarekwirować mojemu dziecku laptopa?



NIE !! Nie ! Nie ! Po stokroć nie ! icon_smile.gif
Ona jest N I E S A M O W I T A !!!!
Cleo
nie, 19 wrz 2010 - 17:14
Silije, bardzo się wzruszyłam. Piękne. Pogratuluj jej! (i sobie)
Cleo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,055
Dołączył: czw, 31 lip 03 - 18:10
Skąd: Okolica Stołeczna;)
Nr użytkownika: 955

GG:


post nie, 19 wrz 2010 - 17:14
Post #63

Silije, bardzo się wzruszyłam. Piękne. Pogratuluj jej! (i sobie)

--------------------
Silije
wto, 21 wrz 2010 - 22:39
Chciałam teraz dla odmiany pokazać wam fragment Julkowej prozy. Ciekawa jestem co o jej stylu myślicie. Poprawiłam jedną literówkę, nic więcej.

Kiedyś w Torneg mieszkała młoda wróżka Helikko. Umiała przepowiadać przyszłość, leczyć rany, znała tajemnicze zaklęcia i eliksiry. Żyła skromnie, w domku w mieście, zarabiając na życie sprzedając lecznicze wywary. Składniki do nich znajdywała w okolicznych wioskach, najczęściej w Leśnej Przełęczy lub Orlej Grani, lecz po niektóre musiała wybrać się do Ithan. Było to dosyć daleko: Szła z Orlej Grani do Starych Ruin a potem do Doliny Yss, żeby dotrzeć na targ w Ithan. Cieszyła się sławą swoich wyrobów zarówno w Torneg i Ithan, jak i w Werbin czy Eden, które leżały przecież o wiele, wiele dalej. Żeby dojść z Torneg do Eden, trzeba było jechać wozem z dobrymi końmi przez całe trzy dni, tak więc Helikko naprawdę miała talent lekarski większy niż uzdrowiciele z innych miast czy wiosek. Nie było więc dziwne, że taka przygoda spotkała właśnie ją. Tego dnia usłyszała krzyki w mieście, ale pozwoliła sobie jeszcze posiedzieć, słuchając nawoływań.
- Co się stało?
- Kto to jest?
- Uważajcie! Co wy wyprawiacie?
- Odejdźcie, bo przeszkadzacie!
- Zawołajcie Helikko!
Helikko wybiegła przed dom, gdy usłyszała swoje imię. Wokół dwóch mężczyzn i kobiety stało mnóstwo ludzi, którzy pośpiesznie odsunęli się na bok, gdy ją zobaczyli. Rozległy się szepty:
- Jest Helikko, ona jej pomoże.
Helikko podeszła bliżej i z westchnieniem zobaczyła zemdloną dziewczynkę, trochę zakrwawioną, sierotę, którą znała. Dziewczynka niedawno straciła rodziców i mieszkała niedaleko Werbin, w Łowieckiej Wiosce, jednej z tych specjalnych, czyli tych, w których żyli ludzie jednego powołania, łowcy, tropiciele, magowie albo wojownicy. Skrzywiła się na widok poszarpanej rany na ramieniu dziecka.
- Żyje?- Spytała szybko, obmyślając już sposoby leczenia, szanse na nie były dość duże. Niewinne zaklęcie, opatrunki i eliksiry powinny jej pomóc.
- Żyje, oczywiście, ale lepiej się pospiesz. Kiedy ją znaleźliśmy, była przytomna, ale droga nie była krótka, choć krótsza niż do innych miast. Zemdlała w czasie drogi. Pomożesz jej? - spytał mężczyzna, który sądząc po ubiorze wyglądał na tropiciela. Ten drugi był chyba wojownikiem, a kobieta cyganką. Widocznie jeden z nich znalazł dziecko a reszta postanowiła pomóc mu przetransportować je do Torneg. W jego pytaniu kryło się coś więcej.
Helikko zamknęła oczy. Poczuła znajome zawroty głowy, a w jej umyśle pojawiły się jakieś zamazane, szare kształty.
- Chyba tak. Jestem prawie całkowicie pewna. Jej bliska przyszłość jest jasna, ale dalej maluje się co niewyraźnego, co dotyczy raczej późniejszych czasów, a wmieszało się tu, bo jest to jakaś niezwykła rzecz. Ale musimy się spieszyć. Zawołajcie jakiegoś dzieciaka, żeby przyniósł fioletową fiolkę z mojej szafki, tylko niech to zrobi szybciej!
Ludzie przekazali wiadomość do jedenastoletniego Tiwona, syna Argemny i Oriusa. Chłopiec pobiegł do domu Helikko, a ona sama wlała zawartość małej buteleczki do ust dziewczynki.
- Oblej ją wodą - poradziło jakieś czteroletnie maleństwo, wzorując się pewnie na opowieściach, prędko jednak wytłumaczono mu szczegóły leczenia. Przybiegł Tiwon z fioletową maścią. Helikko posmarowała rozcięcia i ranki maścią i wyprostowała się. Cyganka, która przyniosła sierotę nie wytrzymała ciszy i zawołała:
- Tą dziewczynkę trzeba zabrać do domu Helikko! Jak ona ma właściwie na imię?
- Wassi. Tak, pomóżcie mi ją zabrać - poprosiła Helikko. I poproście jeszcze Tiwona, żeby przyniósł mi pięć krwawników. Będą mi potrzebne do tej wstrętnej rany na ramieniu.
.
*
Tiwon jakiś czas później przyniósł krwawniki i zajrzał do Wassi. Leżała na jednym z dwóch łóżek w domku Helikko.
- Jeszcze śpi? - spytał, odrobinę rozczarowany.
- Już wcześniej się obudziła. Teraz zasnęła znowu. Powiedziała mi tylko, że jest bardzo zmęczona. Chcesz przyjść, kiedy się obudzi?
- Tak, chcę. Lepiej wygląda.
- Jasne, że lepiej, widocznie to jednak nie było nic groźnego, za nieco więcej niż tydzień pomoże wam zbierać macierzankę. Chciałabym wiedzieć, co ją zaatakowało. Jakaś leśna bestia. Później spytam tych ludzi, gdzie ją znaleźli, może to da jakiś ślad.
- Będzie tu mieszkać?
- Tak. Mam tu dość miejsca dla dwóch osób, są dwa łóżka, dwa krzesła i duży stolik.
- A ta mała izdebka o tam?
- Tam się nikt nie zmieści. Trzymam tam książki, małe zapasy eliksirów i te trujące składniki, które kupiłam, gdy przyjechali ci kupcy z Eden. W tym roku też przyjadą, i dobrze, bo już prawie nic stamtąd nie mam.
- Mama wtedy kupiła edeńskie róże i posadziła pod oknami - pokiwał głową Tiwon. - Ale one wcale nie są trujące.
- Tak, zawsze podziwiam zapach waszych róż. Te edeńskie pięknie pachną.
Tiwon zamyślił się. Po momencie wrócił do początku rozmowy.
- Będzie z nami zbierać macierzankę? Będzie jej się chciało?
Kilkoro dzieci z Torneg i z Myśliwskiej Wioski zbierało dla Helikko składniki zup, nalewek i maści, te z Myśliwskiej Wioski głównie rumianki i nagietki, a z Torneg macierzankę, która rosła w Zapomnianym Lesie, który dla osoby dorosłej był zbyt gęsty, a dla dzieci wymarzonym miejscem zabaw. Macierzanka nie rosła w otwartych miejscach, więc miały niezłą zabawę, przeciskając się między drzewami i szukając fioletowych kwiatków. Nie było tam niebezpieczeństw, tylko, ptaki, zające i od czasu do czasu lis, a i zbłądzić było trudno, gdyż pośrodku biegł przez las szeroki tunel, więc patrzyło się, w którą stronę skręca się w las, a potem szło się z powrotem, więc nikt się o dzieci nie bał, a jeszcze chwalili, że pomagają wróżce.
- O tak, pewnie, że będzie! Żeby jej się nie chciało, to jeszcze nie widziałam, choć ona woli otwarte równiny, więc bardziej pomoże Jerce i Kerru w zbieraniu wrzosu.
- Mam nadzieję, że do nas też czasem przyjdzie się pobawić. Pochwalę jej się, jak dobrze wchodzę na jabłonkę i zbieram jabłka.
- To chyba nie ta pora roku?
- Ale jeszcze tylko trzy miesiące. Poczekam.
Helikko zaśmiała się cicho. Tiwon powiedział cicho:
- Daj jej to, jakby się nudziła, dobrze?
I wyszedł. Wróżka postawiła garnek na kuchence i nalała do niego wody. Zagotowała wodę na zupę.
Kiedy postawiła na stole wazę, Wassi uniosła głowę. Helikko zauważyła to.
- Wyspałaś się? - zapytała pogodnie.
- Tak, tylko boli mnie ręka i głowa. Ale nie jestem zmęczona, tylko głodna.
- To dobrze, bo właśnie ugotowałam dla nas ciepłą zupę. Nie wychodź jeszcze z łóżka, tylko usiądź i oprzyj się o ścianę. Masz tu tacę z miską, i łyżkę.
- Dziękuję - powiedziała Wassi. - Jest bardzo dobra.
Nie dodała jednak nic więcej, tylko zamyśliła się. Było jej wstyd, że wszyscy się o nią martwili, a to, że nic się jej nie stało, było dla nich wielką ulgą. Wassi nie bardzo lubiła zwracać na siebie uwagę.
Zjadła zupę, a Helikko posmarowała jej ramię fioletową maścią z krwawnikiem.
- Pewnie niedługo przestanie boleć. Będziesz musiała jeszcze cztery dni poleżeć, potem zapoznasz się z miasteczkiem. Mieszkałaś blisko Werbin, prawda?
- W Łowieckiej Wiosce - potwierdziła dziewczynka. Było bardzo miło, a w dodatku tylko tam rosną jagody. Ja lubię jagody
- A gdzie jadałaś?
- Śniadania i kolacje w wiosce, a obiady w karczmie w Werbin.
- Nie pomyślałaś, żeby tam wykupić pokój?
- Na te dwa tygodnie wszystkie były zajęte. Bo w Werbin miał być festyn.
- A wcześniej?
-Wcześniej jakoś nie pomyślałam. Spałam w takim namiocie, co stał pusty, nie wiadomo, czyj jest i skąd się wziął, ale stoi.
- Rozumiem, ale tam nocą musiało być bardzo zimno?
- Dlatego pomyślałam o tej karczmie.
Helikko podała Wassi przedmiot, który zostawił Tiwon.
- To książka od Tiwona, syna Oriusa. Pożycza ci ją, żeby ci się nie nudziło. A tak właściwie, to powinnaś iść do szkoły, a potem i na zajęcia ze swojej profesji. Kim byli twoi rodzice?
- Matka była łowcą, a tata uzdrowicielem w Werbin.
- Rozumiem. Myślę, że też chciałabyś być łowcą, po mamie?
- Tak. Kto tu tego uczy?
- Szagrat. Mieszka za rzeką.
- Rozumiem. A co to za książka?
- Sprawdź - zachęciła wróżka.
- Przeczytam. Jest dość gruba.
- Przeczytaj. Myślę, że kiedy skończysz, wyjdziesz zapoznać się z mieszkańcami. Ja teraz wyjdę, Asza prosiła, by dać jej maść na poparzenia słoneczne. Ona ma małą córeczkę, która się za mocno opaliła. Ma chyba sześć lat.

*

Cztery dni później Wassi nic już nie bolało, skończyła czytać książkę i wolno jej było przejść się po miasteczku, które składało się ze szkoły, karczmy, targu i kilkunastu domów.
- Najpierw możesz iść do Argemny, mamy Tiwona, i oddać książkę. Jego tata pracuje, jest tropicielem, a on sam jest w szkole.
- A ja kiedy pójdę do szkoły?
- Myślę, że pojutrze.
- Dobrze. A jak poznać dom Argemny?
- To ten, który jest obrośnięty edeńskimi różami.
- A gdzie iść potem?
- Rozejrzyj się i idź, gdzie ci się będzie podobało. Przywitaj się z ludźmi, których spotkasz, pozdrowią cię, powiedzą, kim są, co robią, właściwie to rób, co uważasz za słuszne, tylko nie wychodź z miasta.
- Nie wyjdę.
- No to już idź.
Nieco dalej, ale niezbyt daleko, stał dom porośnięty ciemnoróżowymi różami. Wassi wciągnęła powietrze. Odżyły w niej wspomnienia swojego jedynego pobytu w Eden, jeszcze z rodzicami. Tam na co drugi dom pięły się te wspaniałe róże, a w powietrzu unosił się ten sam zapach, jakim przywabiała ta chata. To były te miłe wspomnienia. Później nadeszły te złe; związane z rodzicami i domem. Wassi nie lubiła tych myśli. Za wszelką cenę starała się je odgonić. Potrząsnęła głową. Nie, nie będę teraz tego wspominać, pomyślała. Podeszła trochę bliżej, odganiając natrętne wspomnienia. Argemna stała przed domem, rozwieszając pranie. Kiedy zobaczyła Wassi, uśmiechnęła się szeroko.
- Witaj! Jesteś Wassi od Helikko?
- Tak. Twoje róże cudownie pachną.
- Tak, ja także uwielbiam ten zapach. Ja jestem Argemna, mój syn mówił że cię odwiedzał.
- Nie pamiętam. Chyba wtedy spałam. Przyszłam oddać książkę, którą mi pożyczył.
- Eresor, tak? Bardzo ją lubi.
- Mi też się podoba. Jest ciekawa. W Torneg nie można chyba kupić książek, prawda?
- Oczywiście, że nie można. Książki sprzedają kupcy, którzy przyjeżdżają na nasz targ parę razy na rok. Wtedy nieźle zarabiają - uśmiechnęła się znów Argemna. - Gdzie teraz idziesz?
- Nie wiem, chyba tam, w stronę studni, do centrum.
- Rozumiem. Czy mogłabym cię prosić o przysługę?
- A o co chodzi?
- Chciałabym, żebyś przyniosła mi ze studni trochę wody. Nie całe wiadro, nie udźwignęłabyś tego, ale tak jedną trzecią, bo chcę napoić kury. Dostaniesz trochę pieniędzy, parę monet, dobrze?
- Bardzo chętnie. Przyniosę, kiedy będę wracać.
- Dziękuję ci! Bardzo mi pomożesz.
Wassi wzięła wiadro i poszła dalej, do centrum. W centrum stała studnia i tam też był targ. Stało tam trochę ludzi i rozmawiało. Wassi postawiła wiadro koło studni i usłyszała pozdrowienie:
- Witaj! Kim ty jesteś?
- Jestem Wassi od Helikko.
- Ach, tak, Wassi od Helikko! Już wyzdrowiałaś, co?
- Tak. Pojutrze idę do szkoły. Wassi uśmiechnęła się, ale była zawstydzona, że ludzie zwracają na nią uwagę. Nieczęsto przebywała w miejscach, w którym wszyscy ją znali. Właściwie znało ją kilka osób z
Teraz więcej osób wykazało zainteresowanie Wassi.
- No proszę, Wassi od Helikko! Kiedy pięć dni temu cię przynieśli, wyglądało to bardzo groźnie!
Mogła tego nie mówić. Wassi niezbyt miło się poczuła, wspominając tamten dzień. Musiała widocznie narobić swoją nierozważnością wiele zamieszania. Helikko mówiła, że wcale nic takiego się nie stało, skoro wyzdrowiała.
- Do szkoły, co? A jakiej będziesz się oprócz tego uczyć profesji? Po mamusi, po tatusiu czy jeszcze po kimś innym?
To było już lepsze pytanie.
- Co się ci wtedy właściwie stało?
Zdumiona Wassi opowiedziała, że nie wie, że coś ją od tyłu zaatakowało, nie bardzo pamięta gdzie, ugryzło w ramię i zostawiło. Wassi uderzyła głową o kamień, a po chwili znalazła ją jakaś kobieta, a dwóch mężczyzn zabrało ją gdzieś i że dalej nie pamięta, że obudziła się bardzo zmęczona i znowu zasnęła, i że po mamusi będzie łowcą.
- Mocna jesteś dziewczyna, skoro tak! Zostaniesz z nami tu, w Torneg?
- Zostanę, zamieszkam u Helikko!
- A kto cię będzie kiedyś uczył łowiectwa?
- Chyba Szagrat.
- No, to dobrze! On jest w tym świetny!
- Ile masz lat?
Według Wassi za dużo tych pytań.
- Dwanaście.
- Możesz już wychodzić sama z Torneg?
Helikko nic o tym nie wspominała... ale przecież Wassi nie chce wychodzić, tylko odpowiedzieć na pytanie. Jeśli odpowie: nie albo nie wiem pomyślą, że Wassi jest jeszcze chora i biedna, a w dodatku zbyt nierozważna, żeby samodzielnie wychodzić.
- Tak, tylko Helikko musi o tym wiedzieć.
Przynajmniej nie ciągnęli tego tematu.
- Co będziesz teraz robić?
Niezbyt mądre pytanie.
- Argemna prosiła mnie, żebym wzięła dla niej ze studni trochę wody, bo chce napoić kury.
- Argemna, żona Oriusa? O tak! Tylko najpierw ci się przedstawimy. Ja jestem Uril.
- Sofra.
- Ediasz.
- Perel.
- Dziękuję - powiedziała Wassi. - Pewnie jutro znowu tu przyjdę. Bardzo mi się tutaj podoba.
Naprawdę jej się podobało, tylko może ludzie byli zbyt ciekawscy. I wolałaby, gdyby mniej ludzi zwracało na nią uwagę.
Wyciągnęła w wiadrze trochę wody i zaniosła Argemnie.
- Dziękuję ci - ucieszyła się, i dała Wassi trzy monety. Kup sobie prawdziwą sukienkę, jak przyjadą z Karka-han. Powinni przyjechać jutro.
- To dobrze, że jutro nie będę jeszcze w szkole. Będę miała czas, żeby sobie wybrać.
- Chcesz mieć jakąś w specjalnym kolorze?
- Tak. Chciałabym mieć żółtą, ale fartuszek ma być biały, a nie błękitny, jak u Helikko.
- Ja też mam biały. Ale wracaj już do Helikko, dobrze? Minęło trochę czasu, odkąd tu byłaś pierwszy raz. Na pewno zastanawia się, co robisz. Powiedz jej, że chcesz mieć żółtą sukienkę z białym fartuszkiem, żeby cię jutro puściła. To nie na targu, tylko na placu, koło karczmy.

*

Helikko oczywiście puściła Wassi. Po południu Wassi przyszła w swojej troszkę podartej, szarej sukience na plac koło karczmy. Wyglądało tam trochę inaczej niż poprzedniego dnia, gdyż wszędzie poustawiano kolorowe stragany z różnościami. W tym był jeden z książkami. Wassi postała tam chwilę, oglądając ciemne okładki. Nie przepadała za czytaniem, wolała biegać i zbierać rośliny, ale książki fascynowały ją jak każde inne dziecko. Dopiero potem podeszła kupić sobie sukienkę. Uznała, że takiego wyboru trzeba dokonywać powoli. Raz i drugi przejrzała kolorowe suknie, z których dwie były żółte, z białymi fartuszkami. Wassi po namyśle wybrała tą o nieco prostszym kroju, długą do kostek, przewiązaną równie słonecznego koloru wstążką. Przewiesiła ją przez ramię i podeszła do innych straganów, pooglądać chustki. Przy stoisku z naczyniami spotkała dziewczynkę w purpurowej przepasce na głowie.
- Kim jesteś? - zapytała dziewczynka. - Nie widziałam cię jeszcze w mieście.
- Jestem Wassi od Helikko, a ty?
W końcu ktoś, kto pyta się o jej imię.
- Od Helikko? To pewnie niedawno tu jesteś, bo jeszcze tydzień temu wróżka mieszkała sama. Jeżeli pytasz, to jestem Rogna od Hewera. Wszyscy się tutaj znamy.
- Ja jeszcze nie znam wielu. Muszę poznać ludzi, tylko nie wiem jak.
- Ludzi się nie poznaje. To tak, samo przychodzi. Rozmawiasz chwilę z człowiekiem i już się znacie. Ty mnie już teraz znasz.
- Tak samo u nas, w Wiosce Łowców. Też wszyscy się znaliśmy, ale było nas mniej.
- Przyzwyczaisz się. Ile masz lat? Ja mam dwanaście.
- Ja też.
- No to sama widzisz. Ja już cię lubię, więc zapoznam cię z moimi przyjaciółmi. Oni też na pewno cię polubią i poznasz ich rodziców. Nie musisz się w ogóle wysilać. Tak, jak mówiłam. To tak samo przychodzi. Ja mogę ci pokazać mojego tatę, mamę i młodszego brata, on ma na razie siedem lat. To jest mój tata.
I pomachała ręką w stronę ciemnowłosego mężczyzny, stojącego tam, gdzie Wassi kupiła sukienkę.
- Kupi mi sukienkę - pochwaliła się. Właściwie dokładnie taką jak ty, tylko w niebieskim kolorze, a dla mojej koleżanki, Antry, też taką, tylko czerwoną.
- To będziecie bardzo podobnie wyglądać.
- Może tak, i ty także. Mamy odmienne kolory włosów. Ja mam czarne, ty brązowe, a Antra ma złote. Ale wszystkie mamy je jednakowo długie.
- Rzeczywiście - zaczęła Wassi ale nie skończyła. Z kramu z ubraniami dla chłopców machała do niej Argemna, stojąca obok ładnej, czarnowłosej kobiety, w której Rogna poznała swoją matkę.
- Kupuje ubranie dla Wuga, trzeba korzystać z okazji.
Wassi zrozumiała, że Argemna też kupi strój dla Tiwona. W tym momencie Rogna zawołała:
- To jest Antra. Antro! Antro!
Rzeczywście do Rogny szła dziewczynka o złotych włosach.

Ten post edytował Silije wto, 21 wrz 2010 - 23:04
Silije


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,056
Dołączył: pią, 23 sty 04 - 17:33
Skąd: Okolica Poznania
Nr użytkownika: 1,362

GG:


post wto, 21 wrz 2010 - 22:39
Post #64

Chciałam teraz dla odmiany pokazać wam fragment Julkowej prozy. Ciekawa jestem co o jej stylu myślicie. Poprawiłam jedną literówkę, nic więcej.

Kiedyś w Torneg mieszkała młoda wróżka Helikko. Umiała przepowiadać przyszłość, leczyć rany, znała tajemnicze zaklęcia i eliksiry. Żyła skromnie, w domku w mieście, zarabiając na życie sprzedając lecznicze wywary. Składniki do nich znajdywała w okolicznych wioskach, najczęściej w Leśnej Przełęczy lub Orlej Grani, lecz po niektóre musiała wybrać się do Ithan. Było to dosyć daleko: Szła z Orlej Grani do Starych Ruin a potem do Doliny Yss, żeby dotrzeć na targ w Ithan. Cieszyła się sławą swoich wyrobów zarówno w Torneg i Ithan, jak i w Werbin czy Eden, które leżały przecież o wiele, wiele dalej. Żeby dojść z Torneg do Eden, trzeba było jechać wozem z dobrymi końmi przez całe trzy dni, tak więc Helikko naprawdę miała talent lekarski większy niż uzdrowiciele z innych miast czy wiosek. Nie było więc dziwne, że taka przygoda spotkała właśnie ją. Tego dnia usłyszała krzyki w mieście, ale pozwoliła sobie jeszcze posiedzieć, słuchając nawoływań.
- Co się stało?
- Kto to jest?
- Uważajcie! Co wy wyprawiacie?
- Odejdźcie, bo przeszkadzacie!
- Zawołajcie Helikko!
Helikko wybiegła przed dom, gdy usłyszała swoje imię. Wokół dwóch mężczyzn i kobiety stało mnóstwo ludzi, którzy pośpiesznie odsunęli się na bok, gdy ją zobaczyli. Rozległy się szepty:
- Jest Helikko, ona jej pomoże.
Helikko podeszła bliżej i z westchnieniem zobaczyła zemdloną dziewczynkę, trochę zakrwawioną, sierotę, którą znała. Dziewczynka niedawno straciła rodziców i mieszkała niedaleko Werbin, w Łowieckiej Wiosce, jednej z tych specjalnych, czyli tych, w których żyli ludzie jednego powołania, łowcy, tropiciele, magowie albo wojownicy. Skrzywiła się na widok poszarpanej rany na ramieniu dziecka.
- Żyje?- Spytała szybko, obmyślając już sposoby leczenia, szanse na nie były dość duże. Niewinne zaklęcie, opatrunki i eliksiry powinny jej pomóc.
- Żyje, oczywiście, ale lepiej się pospiesz. Kiedy ją znaleźliśmy, była przytomna, ale droga nie była krótka, choć krótsza niż do innych miast. Zemdlała w czasie drogi. Pomożesz jej? - spytał mężczyzna, który sądząc po ubiorze wyglądał na tropiciela. Ten drugi był chyba wojownikiem, a kobieta cyganką. Widocznie jeden z nich znalazł dziecko a reszta postanowiła pomóc mu przetransportować je do Torneg. W jego pytaniu kryło się coś więcej.
Helikko zamknęła oczy. Poczuła znajome zawroty głowy, a w jej umyśle pojawiły się jakieś zamazane, szare kształty.
- Chyba tak. Jestem prawie całkowicie pewna. Jej bliska przyszłość jest jasna, ale dalej maluje się co niewyraźnego, co dotyczy raczej późniejszych czasów, a wmieszało się tu, bo jest to jakaś niezwykła rzecz. Ale musimy się spieszyć. Zawołajcie jakiegoś dzieciaka, żeby przyniósł fioletową fiolkę z mojej szafki, tylko niech to zrobi szybciej!
Ludzie przekazali wiadomość do jedenastoletniego Tiwona, syna Argemny i Oriusa. Chłopiec pobiegł do domu Helikko, a ona sama wlała zawartość małej buteleczki do ust dziewczynki.
- Oblej ją wodą - poradziło jakieś czteroletnie maleństwo, wzorując się pewnie na opowieściach, prędko jednak wytłumaczono mu szczegóły leczenia. Przybiegł Tiwon z fioletową maścią. Helikko posmarowała rozcięcia i ranki maścią i wyprostowała się. Cyganka, która przyniosła sierotę nie wytrzymała ciszy i zawołała:
- Tą dziewczynkę trzeba zabrać do domu Helikko! Jak ona ma właściwie na imię?
- Wassi. Tak, pomóżcie mi ją zabrać - poprosiła Helikko. I poproście jeszcze Tiwona, żeby przyniósł mi pięć krwawników. Będą mi potrzebne do tej wstrętnej rany na ramieniu.
.
*
Tiwon jakiś czas później przyniósł krwawniki i zajrzał do Wassi. Leżała na jednym z dwóch łóżek w domku Helikko.
- Jeszcze śpi? - spytał, odrobinę rozczarowany.
- Już wcześniej się obudziła. Teraz zasnęła znowu. Powiedziała mi tylko, że jest bardzo zmęczona. Chcesz przyjść, kiedy się obudzi?
- Tak, chcę. Lepiej wygląda.
- Jasne, że lepiej, widocznie to jednak nie było nic groźnego, za nieco więcej niż tydzień pomoże wam zbierać macierzankę. Chciałabym wiedzieć, co ją zaatakowało. Jakaś leśna bestia. Później spytam tych ludzi, gdzie ją znaleźli, może to da jakiś ślad.
- Będzie tu mieszkać?
- Tak. Mam tu dość miejsca dla dwóch osób, są dwa łóżka, dwa krzesła i duży stolik.
- A ta mała izdebka o tam?
- Tam się nikt nie zmieści. Trzymam tam książki, małe zapasy eliksirów i te trujące składniki, które kupiłam, gdy przyjechali ci kupcy z Eden. W tym roku też przyjadą, i dobrze, bo już prawie nic stamtąd nie mam.
- Mama wtedy kupiła edeńskie róże i posadziła pod oknami - pokiwał głową Tiwon. - Ale one wcale nie są trujące.
- Tak, zawsze podziwiam zapach waszych róż. Te edeńskie pięknie pachną.
Tiwon zamyślił się. Po momencie wrócił do początku rozmowy.
- Będzie z nami zbierać macierzankę? Będzie jej się chciało?
Kilkoro dzieci z Torneg i z Myśliwskiej Wioski zbierało dla Helikko składniki zup, nalewek i maści, te z Myśliwskiej Wioski głównie rumianki i nagietki, a z Torneg macierzankę, która rosła w Zapomnianym Lesie, który dla osoby dorosłej był zbyt gęsty, a dla dzieci wymarzonym miejscem zabaw. Macierzanka nie rosła w otwartych miejscach, więc miały niezłą zabawę, przeciskając się między drzewami i szukając fioletowych kwiatków. Nie było tam niebezpieczeństw, tylko, ptaki, zające i od czasu do czasu lis, a i zbłądzić było trudno, gdyż pośrodku biegł przez las szeroki tunel, więc patrzyło się, w którą stronę skręca się w las, a potem szło się z powrotem, więc nikt się o dzieci nie bał, a jeszcze chwalili, że pomagają wróżce.
- O tak, pewnie, że będzie! Żeby jej się nie chciało, to jeszcze nie widziałam, choć ona woli otwarte równiny, więc bardziej pomoże Jerce i Kerru w zbieraniu wrzosu.
- Mam nadzieję, że do nas też czasem przyjdzie się pobawić. Pochwalę jej się, jak dobrze wchodzę na jabłonkę i zbieram jabłka.
- To chyba nie ta pora roku?
- Ale jeszcze tylko trzy miesiące. Poczekam.
Helikko zaśmiała się cicho. Tiwon powiedział cicho:
- Daj jej to, jakby się nudziła, dobrze?
I wyszedł. Wróżka postawiła garnek na kuchence i nalała do niego wody. Zagotowała wodę na zupę.
Kiedy postawiła na stole wazę, Wassi uniosła głowę. Helikko zauważyła to.
- Wyspałaś się? - zapytała pogodnie.
- Tak, tylko boli mnie ręka i głowa. Ale nie jestem zmęczona, tylko głodna.
- To dobrze, bo właśnie ugotowałam dla nas ciepłą zupę. Nie wychodź jeszcze z łóżka, tylko usiądź i oprzyj się o ścianę. Masz tu tacę z miską, i łyżkę.
- Dziękuję - powiedziała Wassi. - Jest bardzo dobra.
Nie dodała jednak nic więcej, tylko zamyśliła się. Było jej wstyd, że wszyscy się o nią martwili, a to, że nic się jej nie stało, było dla nich wielką ulgą. Wassi nie bardzo lubiła zwracać na siebie uwagę.
Zjadła zupę, a Helikko posmarowała jej ramię fioletową maścią z krwawnikiem.
- Pewnie niedługo przestanie boleć. Będziesz musiała jeszcze cztery dni poleżeć, potem zapoznasz się z miasteczkiem. Mieszkałaś blisko Werbin, prawda?
- W Łowieckiej Wiosce - potwierdziła dziewczynka. Było bardzo miło, a w dodatku tylko tam rosną jagody. Ja lubię jagody
- A gdzie jadałaś?
- Śniadania i kolacje w wiosce, a obiady w karczmie w Werbin.
- Nie pomyślałaś, żeby tam wykupić pokój?
- Na te dwa tygodnie wszystkie były zajęte. Bo w Werbin miał być festyn.
- A wcześniej?
-Wcześniej jakoś nie pomyślałam. Spałam w takim namiocie, co stał pusty, nie wiadomo, czyj jest i skąd się wziął, ale stoi.
- Rozumiem, ale tam nocą musiało być bardzo zimno?
- Dlatego pomyślałam o tej karczmie.
Helikko podała Wassi przedmiot, który zostawił Tiwon.
- To książka od Tiwona, syna Oriusa. Pożycza ci ją, żeby ci się nie nudziło. A tak właściwie, to powinnaś iść do szkoły, a potem i na zajęcia ze swojej profesji. Kim byli twoi rodzice?
- Matka była łowcą, a tata uzdrowicielem w Werbin.
- Rozumiem. Myślę, że też chciałabyś być łowcą, po mamie?
- Tak. Kto tu tego uczy?
- Szagrat. Mieszka za rzeką.
- Rozumiem. A co to za książka?
- Sprawdź - zachęciła wróżka.
- Przeczytam. Jest dość gruba.
- Przeczytaj. Myślę, że kiedy skończysz, wyjdziesz zapoznać się z mieszkańcami. Ja teraz wyjdę, Asza prosiła, by dać jej maść na poparzenia słoneczne. Ona ma małą córeczkę, która się za mocno opaliła. Ma chyba sześć lat.

*

Cztery dni później Wassi nic już nie bolało, skończyła czytać książkę i wolno jej było przejść się po miasteczku, które składało się ze szkoły, karczmy, targu i kilkunastu domów.
- Najpierw możesz iść do Argemny, mamy Tiwona, i oddać książkę. Jego tata pracuje, jest tropicielem, a on sam jest w szkole.
- A ja kiedy pójdę do szkoły?
- Myślę, że pojutrze.
- Dobrze. A jak poznać dom Argemny?
- To ten, który jest obrośnięty edeńskimi różami.
- A gdzie iść potem?
- Rozejrzyj się i idź, gdzie ci się będzie podobało. Przywitaj się z ludźmi, których spotkasz, pozdrowią cię, powiedzą, kim są, co robią, właściwie to rób, co uważasz za słuszne, tylko nie wychodź z miasta.
- Nie wyjdę.
- No to już idź.
Nieco dalej, ale niezbyt daleko, stał dom porośnięty ciemnoróżowymi różami. Wassi wciągnęła powietrze. Odżyły w niej wspomnienia swojego jedynego pobytu w Eden, jeszcze z rodzicami. Tam na co drugi dom pięły się te wspaniałe róże, a w powietrzu unosił się ten sam zapach, jakim przywabiała ta chata. To były te miłe wspomnienia. Później nadeszły te złe; związane z rodzicami i domem. Wassi nie lubiła tych myśli. Za wszelką cenę starała się je odgonić. Potrząsnęła głową. Nie, nie będę teraz tego wspominać, pomyślała. Podeszła trochę bliżej, odganiając natrętne wspomnienia. Argemna stała przed domem, rozwieszając pranie. Kiedy zobaczyła Wassi, uśmiechnęła się szeroko.
- Witaj! Jesteś Wassi od Helikko?
- Tak. Twoje róże cudownie pachną.
- Tak, ja także uwielbiam ten zapach. Ja jestem Argemna, mój syn mówił że cię odwiedzał.
- Nie pamiętam. Chyba wtedy spałam. Przyszłam oddać książkę, którą mi pożyczył.
- Eresor, tak? Bardzo ją lubi.
- Mi też się podoba. Jest ciekawa. W Torneg nie można chyba kupić książek, prawda?
- Oczywiście, że nie można. Książki sprzedają kupcy, którzy przyjeżdżają na nasz targ parę razy na rok. Wtedy nieźle zarabiają - uśmiechnęła się znów Argemna. - Gdzie teraz idziesz?
- Nie wiem, chyba tam, w stronę studni, do centrum.
- Rozumiem. Czy mogłabym cię prosić o przysługę?
- A o co chodzi?
- Chciałabym, żebyś przyniosła mi ze studni trochę wody. Nie całe wiadro, nie udźwignęłabyś tego, ale tak jedną trzecią, bo chcę napoić kury. Dostaniesz trochę pieniędzy, parę monet, dobrze?
- Bardzo chętnie. Przyniosę, kiedy będę wracać.
- Dziękuję ci! Bardzo mi pomożesz.
Wassi wzięła wiadro i poszła dalej, do centrum. W centrum stała studnia i tam też był targ. Stało tam trochę ludzi i rozmawiało. Wassi postawiła wiadro koło studni i usłyszała pozdrowienie:
- Witaj! Kim ty jesteś?
- Jestem Wassi od Helikko.
- Ach, tak, Wassi od Helikko! Już wyzdrowiałaś, co?
- Tak. Pojutrze idę do szkoły. Wassi uśmiechnęła się, ale była zawstydzona, że ludzie zwracają na nią uwagę. Nieczęsto przebywała w miejscach, w którym wszyscy ją znali. Właściwie znało ją kilka osób z
Teraz więcej osób wykazało zainteresowanie Wassi.
- No proszę, Wassi od Helikko! Kiedy pięć dni temu cię przynieśli, wyglądało to bardzo groźnie!
Mogła tego nie mówić. Wassi niezbyt miło się poczuła, wspominając tamten dzień. Musiała widocznie narobić swoją nierozważnością wiele zamieszania. Helikko mówiła, że wcale nic takiego się nie stało, skoro wyzdrowiała.
- Do szkoły, co? A jakiej będziesz się oprócz tego uczyć profesji? Po mamusi, po tatusiu czy jeszcze po kimś innym?
To było już lepsze pytanie.
- Co się ci wtedy właściwie stało?
Zdumiona Wassi opowiedziała, że nie wie, że coś ją od tyłu zaatakowało, nie bardzo pamięta gdzie, ugryzło w ramię i zostawiło. Wassi uderzyła głową o kamień, a po chwili znalazła ją jakaś kobieta, a dwóch mężczyzn zabrało ją gdzieś i że dalej nie pamięta, że obudziła się bardzo zmęczona i znowu zasnęła, i że po mamusi będzie łowcą.
- Mocna jesteś dziewczyna, skoro tak! Zostaniesz z nami tu, w Torneg?
- Zostanę, zamieszkam u Helikko!
- A kto cię będzie kiedyś uczył łowiectwa?
- Chyba Szagrat.
- No, to dobrze! On jest w tym świetny!
- Ile masz lat?
Według Wassi za dużo tych pytań.
- Dwanaście.
- Możesz już wychodzić sama z Torneg?
Helikko nic o tym nie wspominała... ale przecież Wassi nie chce wychodzić, tylko odpowiedzieć na pytanie. Jeśli odpowie: nie albo nie wiem pomyślą, że Wassi jest jeszcze chora i biedna, a w dodatku zbyt nierozważna, żeby samodzielnie wychodzić.
- Tak, tylko Helikko musi o tym wiedzieć.
Przynajmniej nie ciągnęli tego tematu.
- Co będziesz teraz robić?
Niezbyt mądre pytanie.
- Argemna prosiła mnie, żebym wzięła dla niej ze studni trochę wody, bo chce napoić kury.
- Argemna, żona Oriusa? O tak! Tylko najpierw ci się przedstawimy. Ja jestem Uril.
- Sofra.
- Ediasz.
- Perel.
- Dziękuję - powiedziała Wassi. - Pewnie jutro znowu tu przyjdę. Bardzo mi się tutaj podoba.
Naprawdę jej się podobało, tylko może ludzie byli zbyt ciekawscy. I wolałaby, gdyby mniej ludzi zwracało na nią uwagę.
Wyciągnęła w wiadrze trochę wody i zaniosła Argemnie.
- Dziękuję ci - ucieszyła się, i dała Wassi trzy monety. Kup sobie prawdziwą sukienkę, jak przyjadą z Karka-han. Powinni przyjechać jutro.
- To dobrze, że jutro nie będę jeszcze w szkole. Będę miała czas, żeby sobie wybrać.
- Chcesz mieć jakąś w specjalnym kolorze?
- Tak. Chciałabym mieć żółtą, ale fartuszek ma być biały, a nie błękitny, jak u Helikko.
- Ja też mam biały. Ale wracaj już do Helikko, dobrze? Minęło trochę czasu, odkąd tu byłaś pierwszy raz. Na pewno zastanawia się, co robisz. Powiedz jej, że chcesz mieć żółtą sukienkę z białym fartuszkiem, żeby cię jutro puściła. To nie na targu, tylko na placu, koło karczmy.

*

Helikko oczywiście puściła Wassi. Po południu Wassi przyszła w swojej troszkę podartej, szarej sukience na plac koło karczmy. Wyglądało tam trochę inaczej niż poprzedniego dnia, gdyż wszędzie poustawiano kolorowe stragany z różnościami. W tym był jeden z książkami. Wassi postała tam chwilę, oglądając ciemne okładki. Nie przepadała za czytaniem, wolała biegać i zbierać rośliny, ale książki fascynowały ją jak każde inne dziecko. Dopiero potem podeszła kupić sobie sukienkę. Uznała, że takiego wyboru trzeba dokonywać powoli. Raz i drugi przejrzała kolorowe suknie, z których dwie były żółte, z białymi fartuszkami. Wassi po namyśle wybrała tą o nieco prostszym kroju, długą do kostek, przewiązaną równie słonecznego koloru wstążką. Przewiesiła ją przez ramię i podeszła do innych straganów, pooglądać chustki. Przy stoisku z naczyniami spotkała dziewczynkę w purpurowej przepasce na głowie.
- Kim jesteś? - zapytała dziewczynka. - Nie widziałam cię jeszcze w mieście.
- Jestem Wassi od Helikko, a ty?
W końcu ktoś, kto pyta się o jej imię.
- Od Helikko? To pewnie niedawno tu jesteś, bo jeszcze tydzień temu wróżka mieszkała sama. Jeżeli pytasz, to jestem Rogna od Hewera. Wszyscy się tutaj znamy.
- Ja jeszcze nie znam wielu. Muszę poznać ludzi, tylko nie wiem jak.
- Ludzi się nie poznaje. To tak, samo przychodzi. Rozmawiasz chwilę z człowiekiem i już się znacie. Ty mnie już teraz znasz.
- Tak samo u nas, w Wiosce Łowców. Też wszyscy się znaliśmy, ale było nas mniej.
- Przyzwyczaisz się. Ile masz lat? Ja mam dwanaście.
- Ja też.
- No to sama widzisz. Ja już cię lubię, więc zapoznam cię z moimi przyjaciółmi. Oni też na pewno cię polubią i poznasz ich rodziców. Nie musisz się w ogóle wysilać. Tak, jak mówiłam. To tak samo przychodzi. Ja mogę ci pokazać mojego tatę, mamę i młodszego brata, on ma na razie siedem lat. To jest mój tata.
I pomachała ręką w stronę ciemnowłosego mężczyzny, stojącego tam, gdzie Wassi kupiła sukienkę.
- Kupi mi sukienkę - pochwaliła się. Właściwie dokładnie taką jak ty, tylko w niebieskim kolorze, a dla mojej koleżanki, Antry, też taką, tylko czerwoną.
- To będziecie bardzo podobnie wyglądać.
- Może tak, i ty także. Mamy odmienne kolory włosów. Ja mam czarne, ty brązowe, a Antra ma złote. Ale wszystkie mamy je jednakowo długie.
- Rzeczywiście - zaczęła Wassi ale nie skończyła. Z kramu z ubraniami dla chłopców machała do niej Argemna, stojąca obok ładnej, czarnowłosej kobiety, w której Rogna poznała swoją matkę.
- Kupuje ubranie dla Wuga, trzeba korzystać z okazji.
Wassi zrozumiała, że Argemna też kupi strój dla Tiwona. W tym momencie Rogna zawołała:
- To jest Antra. Antro! Antro!
Rzeczywście do Rogny szła dziewczynka o złotych włosach.

--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale
aga_mama
śro, 22 wrz 2010 - 08:18
zbieram szczękę z podłogi icon_eek.gif
niezła jest, czyta się świetnie, widać jak sobie całość poukładała w głowie i powolutku rozwija akcję icon_smile.gif
ustawiam się w kolejce po egzemplarz z autografem autorki icon_biggrin.gif
aga_mama


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,966
Dołączył: czw, 14 sie 03 - 13:26
Skąd: Wrocław
Nr użytkownika: 986

GG:


post śro, 22 wrz 2010 - 08:18
Post #65

zbieram szczękę z podłogi icon_eek.gif
niezła jest, czyta się świetnie, widać jak sobie całość poukładała w głowie i powolutku rozwija akcję icon_smile.gif
ustawiam się w kolejce po egzemplarz z autografem autorki icon_biggrin.gif

--------------------
Aga mama Julci


Weroniczki


Marcinka


i Hani
fizula
nie, 26 wrz 2010 - 22:43
Już się ustawiam po autograf z całą rodziną do Twojej Julki, ech. Będzie mi łatwiej go uzyskać, jak przyjedziecie do nas na wakacje, na co liczymy icon_biggrin.gif
Nasze dziewczyny pasowałyby do siebie jak ulał, gdyż moja Lidzia też jest dzielną małą pisarką. Jej się marzy taka mała przyjaciółka równie jak ona po uszy zakochana w książkach, pisaniu.
Prozę jaką stworzyła Twoja córcia skojarzyła mi się z pisarstwem Singrid Undset (czy jak się piszę jej wielce trudne dla mnie do zapamiętania nazwisko). Taka mała 12-letnia Krystynka córka Lawransa icon_wink.gif
Czytając ten fragment nie czuło się, że napisała go niespełna 11-latka. Niech pisze dalej jak najwięcej, super.
fizula


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 10
Dołączył: pon, 05 lip 10 - 13:06
Nr użytkownika: 33,577




post nie, 26 wrz 2010 - 22:43
Post #66

Już się ustawiam po autograf z całą rodziną do Twojej Julki, ech. Będzie mi łatwiej go uzyskać, jak przyjedziecie do nas na wakacje, na co liczymy icon_biggrin.gif
Nasze dziewczyny pasowałyby do siebie jak ulał, gdyż moja Lidzia też jest dzielną małą pisarką. Jej się marzy taka mała przyjaciółka równie jak ona po uszy zakochana w książkach, pisaniu.
Prozę jaką stworzyła Twoja córcia skojarzyła mi się z pisarstwem Singrid Undset (czy jak się piszę jej wielce trudne dla mnie do zapamiętania nazwisko). Taka mała 12-letnia Krystynka córka Lawransa icon_wink.gif
Czytając ten fragment nie czuło się, że napisała go niespełna 11-latka. Niech pisze dalej jak najwięcej, super.
Silije
nie, 20 lut 2011 - 20:12
Chciałam pokazać jakie wypracowania szkolne ma okazję pisać Julka.
Zadanie domowe brzmiało: Napisz fantastyczne opowiadanie na 2 strony na temat powstania jakiegoś niezwykłego pejzażu.
Przepisałam z jej zeszytu na pamiątkę.




Wiele lat, wieków, stuleci temu, przed powstaniem wszystkich istniejących światów, była tylko ciężka pustka za wszechogarniającą kurtyną. To nie była ciemność. Nie miało to koloru ani kształtu, nie było ciepłe ni zimne, nie było szorstkie ani gładkie. Coś jednak unosiło się w próżni, co można opisać dokładnie. Owalne, brunatne i pomarszczone – jedyne ziarno, z którego mogło coś wyrosnąć, a przy odrobinie szczęścia stworzyć nowe istnienie. Leżało jednak w pustce od dawna, choć nie można było stwierdzić jak długo, gdyż nie istniał nawet czas. Lecz wówczas, gdy zaczynam opowieść, rozpoczął się pewien proces, w wyniku którego wkrótce miał wyrosnąć świat.
Na początku wystrzelił złoty promień światła. Pojawił się znikąd, ale wydawało się jakby dochodził z każdego punktu niekończącej się przestrzeni. Z maleńkiego ziarna wydobył się cichy śpiew. Pierwszy dźwięk nowego świata brzmiał dziwnie i nie pasował do otoczenia. Był zaledwie kilkoma powtarzającymi się nutami, ale wtem złota nieskończoność zabłysła mocniej i prawie cała zgasła pozostawiając ciemny granat nieba rozświetlony pojedynczymi punktami jaśniejącymi bardziej niż cały strumień wcześniej.
Wtedy ziarno wciąż melodyjnie nucące, zaczęło się bardzo powoli zmieniać. Przekształciła się także melodia, teraz zawierała wszystkie nuty gamy, połączone w pieśń tak piękną, jaką można usłyszeć tylko od słońca, jeśli umie się słuchać. Lecz ziarno zakończyło już swą transformację i na jego miejscu unosiły się dwie dziewczyny, trzymając się za ręce. Jedna miała długie, złote włosy i cerę opaloną na brąz, a druga równie długie, lecz czarne kręcone włosy i alabastrową skórę. Suknia pierwszej wyglądała, jakby pożyczyła ją od samego słońca, zaś drugiej przypominała błyszczący aksamit czerni tak głębokiej jak sen. To one śpiewały w duecie tą niezwykłą pieśń. Obie były piękne jak księżyc i odmienne jak noc i dzień, a jednak stały obok siebie.
Przestały śpiewać, a ich głosy potoczyły się po wszechświecie:
- My jesteśmy Równowagą Sił. Jedna z nas jest nieskończenie dobra, a druga nieskończenie zła, lecz żyjemy w harmonii i obie jesteśmy potrzebne, by zaczął się świat. Więc rozkazujemy ci ziemio – wstań z nocy!
Po tych słowach cała przestrzeń zadygotała jakby poruszona przez kogoś, kto potrząsa nią dla zabawy. Po chwili wszystko ustało, ale tuż pod dziewczynami pojawiła się mała szara plama rozrastająca się w zadziwiającym tempie. Narastał hałas i dął bardzo silny wiatr, a w samym środku unosiły się dziewczyny wołając:
- Jakeśmy dobro i zło, niech wzejdzie słońce!
Hałas stał się ogłuszający, pod spodem wyrastały łyse skały nowego świata, a na nich w największym wichrze stały siostry wołając:
- Niech wzejdzie słońce!
I nad nowo narodzonym światem fragment nieba zaczął jaśnieć. Siostry wołały:
- Jakeśmy stwórczynie świata niech wyrosną rośliny, niech owocują drzewa, niech kwitną kwiaty! Niech rosną trujące owoce i lecznicze zioła!
I stało się tak jak powiedziały. Uśmiechnęły się i znów wykrzyknęły w noc:
- Jakeśmy Tarkena i Dareena, niech pojawią się zwierzęta!
I pojawiły się znikąd zwierzęta i otoczyły je kołem. A sarna podbiegła do jasnowłosej Tarkeny a sokół podfrunął do Dareeny, one wzięły je na ręce i zawołały:
- Żyj więc świecie, a my nadamy ci nazwę Saladyny!

Ten post edytował Silije wto, 21 cze 2011 - 12:33
Silije


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,056
Dołączył: pią, 23 sty 04 - 17:33
Skąd: Okolica Poznania
Nr użytkownika: 1,362

GG:


post nie, 20 lut 2011 - 20:12
Post #67

Chciałam pokazać jakie wypracowania szkolne ma okazję pisać Julka.
Zadanie domowe brzmiało: Napisz fantastyczne opowiadanie na 2 strony na temat powstania jakiegoś niezwykłego pejzażu.
Przepisałam z jej zeszytu na pamiątkę.




Wiele lat, wieków, stuleci temu, przed powstaniem wszystkich istniejących światów, była tylko ciężka pustka za wszechogarniającą kurtyną. To nie była ciemność. Nie miało to koloru ani kształtu, nie było ciepłe ni zimne, nie było szorstkie ani gładkie. Coś jednak unosiło się w próżni, co można opisać dokładnie. Owalne, brunatne i pomarszczone – jedyne ziarno, z którego mogło coś wyrosnąć, a przy odrobinie szczęścia stworzyć nowe istnienie. Leżało jednak w pustce od dawna, choć nie można było stwierdzić jak długo, gdyż nie istniał nawet czas. Lecz wówczas, gdy zaczynam opowieść, rozpoczął się pewien proces, w wyniku którego wkrótce miał wyrosnąć świat.
Na początku wystrzelił złoty promień światła. Pojawił się znikąd, ale wydawało się jakby dochodził z każdego punktu niekończącej się przestrzeni. Z maleńkiego ziarna wydobył się cichy śpiew. Pierwszy dźwięk nowego świata brzmiał dziwnie i nie pasował do otoczenia. Był zaledwie kilkoma powtarzającymi się nutami, ale wtem złota nieskończoność zabłysła mocniej i prawie cała zgasła pozostawiając ciemny granat nieba rozświetlony pojedynczymi punktami jaśniejącymi bardziej niż cały strumień wcześniej.
Wtedy ziarno wciąż melodyjnie nucące, zaczęło się bardzo powoli zmieniać. Przekształciła się także melodia, teraz zawierała wszystkie nuty gamy, połączone w pieśń tak piękną, jaką można usłyszeć tylko od słońca, jeśli umie się słuchać. Lecz ziarno zakończyło już swą transformację i na jego miejscu unosiły się dwie dziewczyny, trzymając się za ręce. Jedna miała długie, złote włosy i cerę opaloną na brąz, a druga równie długie, lecz czarne kręcone włosy i alabastrową skórę. Suknia pierwszej wyglądała, jakby pożyczyła ją od samego słońca, zaś drugiej przypominała błyszczący aksamit czerni tak głębokiej jak sen. To one śpiewały w duecie tą niezwykłą pieśń. Obie były piękne jak księżyc i odmienne jak noc i dzień, a jednak stały obok siebie.
Przestały śpiewać, a ich głosy potoczyły się po wszechświecie:
- My jesteśmy Równowagą Sił. Jedna z nas jest nieskończenie dobra, a druga nieskończenie zła, lecz żyjemy w harmonii i obie jesteśmy potrzebne, by zaczął się świat. Więc rozkazujemy ci ziemio – wstań z nocy!
Po tych słowach cała przestrzeń zadygotała jakby poruszona przez kogoś, kto potrząsa nią dla zabawy. Po chwili wszystko ustało, ale tuż pod dziewczynami pojawiła się mała szara plama rozrastająca się w zadziwiającym tempie. Narastał hałas i dął bardzo silny wiatr, a w samym środku unosiły się dziewczyny wołając:
- Jakeśmy dobro i zło, niech wzejdzie słońce!
Hałas stał się ogłuszający, pod spodem wyrastały łyse skały nowego świata, a na nich w największym wichrze stały siostry wołając:
- Niech wzejdzie słońce!
I nad nowo narodzonym światem fragment nieba zaczął jaśnieć. Siostry wołały:
- Jakeśmy stwórczynie świata niech wyrosną rośliny, niech owocują drzewa, niech kwitną kwiaty! Niech rosną trujące owoce i lecznicze zioła!
I stało się tak jak powiedziały. Uśmiechnęły się i znów wykrzyknęły w noc:
- Jakeśmy Tarkena i Dareena, niech pojawią się zwierzęta!
I pojawiły się znikąd zwierzęta i otoczyły je kołem. A sarna podbiegła do jasnowłosej Tarkeny a sokół podfrunął do Dareeny, one wzięły je na ręce i zawołały:
- Żyj więc świecie, a my nadamy ci nazwę Saladyny!

--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale
pomidorro
pon, 21 lut 2011 - 08:49
Silije zaskakująco piękne! Podziwiam szczerze talent córy!!!! Rośnie Ci pisarka... coś czuje , że do 18-stki wyda swoja pierwszą książkę! 06.gif
pomidorro


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,782
Dołączył: pon, 14 maj 07 - 11:18
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 14,138

GG:


post pon, 21 lut 2011 - 08:49
Post #68

Silije zaskakująco piękne! Podziwiam szczerze talent córy!!!! Rośnie Ci pisarka... coś czuje , że do 18-stki wyda swoja pierwszą książkę! 06.gif

--------------------



użytkownik usunięty

Go??







post pon, 21 lut 2011 - 09:21
Post #69

Julko, to jest naprawdę piękne.
jaAga*
pon, 21 lut 2011 - 10:18
Nie pierwszy już raz zbieram szczękę z podłogi...Gratuluję!
jaAga*


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,551
Dołączył: śro, 17 sty 07 - 12:54
Skąd: Zamość
Nr użytkownika: 10,058




post pon, 21 lut 2011 - 10:18
Post #70

Nie pierwszy już raz zbieram szczękę z podłogi...Gratuluję!

--------------------
Mama Julii (2003) i Kariny (2007)
Gruszka
pon, 21 lut 2011 - 10:30
Silije, przepiękne. Jestem pod wrażeniem pięknie zbudowanych zdań, zaskakujących porównań, o których przeciętnemu 11-latkowi się nawet nie śniło.
Wszystko napisane tak obrazowo, że jest się tam, gdzie to się dzieje. Super...

CYTAT
Na początku wystrzelił złoty promień światła. Pojawił się znikąd, ale wydawało się jakby dochodził z każdego punktu niekończącej się przestrzeni.
świetne!
Gruszka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 7,041
Dołączył: wto, 17 paź 06 - 11:39
Skąd: z plemienia Czukczów
Nr użytkownika: 8,026




post pon, 21 lut 2011 - 10:30
Post #71

Silije, przepiękne. Jestem pod wrażeniem pięknie zbudowanych zdań, zaskakujących porównań, o których przeciętnemu 11-latkowi się nawet nie śniło.
Wszystko napisane tak obrazowo, że jest się tam, gdzie to się dzieje. Super...

CYTAT
Na początku wystrzelił złoty promień światła. Pojawił się znikąd, ale wydawało się jakby dochodził z każdego punktu niekończącej się przestrzeni.
świetne!

--------------------
Silije
wto, 21 cze 2011 - 12:31
Wiersz Julki napisany na zlocie maluchowym w Osiecku:

Melodię w sobie ma tylko natura
muzykę cichą, niezamkniętą w murach
Tylko natura i kwiaty i drzewa
Cywilizacja nie śpiewa...

I nie stworzysz muzyki rękami czy mową
Lecz niebo wieczorne jak kaszmir nad głową
W nim jest melodia głęboko ukryta
Pięknem przyrody okryta

I każda jabłoń, każdy tulipan
W każdym piosenka jak kwiecie rozkwita
I w każdym nuta, pięknie pachnąca
Nuta księżyca i słońca

Nie dawne budowle wzniesione w Krymie
Nie Łuki jakieś czy Panteon w Rzymie
Tam już na wieki cisza zapadła
Była, walczyła - i padła...

Ten post edytował Silije wto, 21 cze 2011 - 12:36
Silije


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,056
Dołączył: pią, 23 sty 04 - 17:33
Skąd: Okolica Poznania
Nr użytkownika: 1,362

GG:


post wto, 21 cze 2011 - 12:31
Post #72

Wiersz Julki napisany na zlocie maluchowym w Osiecku:

Melodię w sobie ma tylko natura
muzykę cichą, niezamkniętą w murach
Tylko natura i kwiaty i drzewa
Cywilizacja nie śpiewa...

I nie stworzysz muzyki rękami czy mową
Lecz niebo wieczorne jak kaszmir nad głową
W nim jest melodia głęboko ukryta
Pięknem przyrody okryta

I każda jabłoń, każdy tulipan
W każdym piosenka jak kwiecie rozkwita
I w każdym nuta, pięknie pachnąca
Nuta księżyca i słońca

Nie dawne budowle wzniesione w Krymie
Nie Łuki jakieś czy Panteon w Rzymie
Tam już na wieki cisza zapadła
Była, walczyła - i padła...

--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale
Silije
czw, 08 mar 2012 - 17:40
Julia pisze powieść o smokach, niestety nie chce pokazywać, zamiast tego raczyła wrzucić w sieć swoje ilustracje icon_smile.gif





















Silije


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,056
Dołączył: pią, 23 sty 04 - 17:33
Skąd: Okolica Poznania
Nr użytkownika: 1,362

GG:


post czw, 08 mar 2012 - 17:40
Post #73

Julia pisze powieść o smokach, niestety nie chce pokazywać, zamiast tego raczyła wrzucić w sieć swoje ilustracje icon_smile.gif























--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale
wiewiórczak
czw, 08 mar 2012 - 17:43
Wow!
Gratuluję zdolnej córki.
wiewiórczak


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,654
Dołączył: śro, 30 maj 07 - 17:51
Nr użytkownika: 14,671




post czw, 08 mar 2012 - 17:43
Post #74

Wow!
Gratuluję zdolnej córki.

--------------------
Uświadamiasz sobie, że jesteś w średnim wieku, kiedy wspomnienia stają się ważniejsze od marzeń.
_rybka
czw, 08 mar 2012 - 20:04
(...)

Ten post edytował _rybka pią, 20 mar 2015 - 23:36
_rybka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,011
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 16:16
Skąd: Gdzieś koło tego...tam...
Nr użytkownika: 214

GG:


post czw, 08 mar 2012 - 20:04
Post #75

(...)
Magenta
pią, 09 mar 2012 - 08:07
Rany, dopiero teraz tutaj trafiłam: NIESAMOWITE!!! Cudownie wrażliwa dziewczynka, zdolna nieprzeciętnie!!!
Magenta


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,606
Dołączył: wto, 22 kwi 03 - 09:22
Skąd: Rzeszów
Nr użytkownika: 611

GG:


post pią, 09 mar 2012 - 08:07
Post #76

Rany, dopiero teraz tutaj trafiłam: NIESAMOWITE!!! Cudownie wrażliwa dziewczynka, zdolna nieprzeciętnie!!!

--------------------

Silije
nie, 17 cze 2012 - 23:10
Rysunkom smoków towarzyszyły i wiersze o nich, jeden właśnie znalazłam na zgniecionej karteczce i dostałam oficjalne zezwolenie na przedruk icon_wink.gif

Spod ciemnego nieba w nocy
patrzą mądre smocze oczy.
Pośród dusznej nocnej ciszy
czasem jakiś smok zaryczy.

Gwiazdy zgasły - noc jest ciemna,
twa wędrówka nadaremna.
Rozjaśniają trzewia mroku
tylko złote oczy smoków...

Razem nimi idź, wędrowcze,
na to niebo wypłyń nocne,
drogę ci oświetlą oczy,
mądre, złote oczy smocze.

Smoki ci do ucha szepczą
Kołysankę o powietrzu,
co na skrzydłach cię unosi
o zabawę z wiatrem prosi.

Leć na skrzydłach złotych smoków
echem swoich dawnych kroków,
one cię zaniosą nocą,
tam gdzie oczy ich się złocą...

Ten post edytował Silije pon, 18 cze 2012 - 09:23
Silije


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,056
Dołączył: pią, 23 sty 04 - 17:33
Skąd: Okolica Poznania
Nr użytkownika: 1,362

GG:


post nie, 17 cze 2012 - 23:10
Post #77

Rysunkom smoków towarzyszyły i wiersze o nich, jeden właśnie znalazłam na zgniecionej karteczce i dostałam oficjalne zezwolenie na przedruk icon_wink.gif

Spod ciemnego nieba w nocy
patrzą mądre smocze oczy.
Pośród dusznej nocnej ciszy
czasem jakiś smok zaryczy.

Gwiazdy zgasły - noc jest ciemna,
twa wędrówka nadaremna.
Rozjaśniają trzewia mroku
tylko złote oczy smoków...

Razem nimi idź, wędrowcze,
na to niebo wypłyń nocne,
drogę ci oświetlą oczy,
mądre, złote oczy smocze.

Smoki ci do ucha szepczą
Kołysankę o powietrzu,
co na skrzydłach cię unosi
o zabawę z wiatrem prosi.

Leć na skrzydłach złotych smoków
echem swoich dawnych kroków,
one cię zaniosą nocą,
tam gdzie oczy ich się złocą...

--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale
Martucha_
pon, 18 cze 2012 - 23:00
Julia jest niesamowita.
Martucha_


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,051
Dołączył: śro, 09 lis 05 - 15:32
Nr użytkownika: 4,012

GG:


post pon, 18 cze 2012 - 23:00
Post #78

Julia jest niesamowita.
Silije
śro, 21 lis 2012 - 02:41
Coś Julkowego, znowu

Jeszcze wczoraj tańczyły tu iskry
Jeszcze wczoraj nie było tam nas
Jeszcze wczoraj grała nam muzyka
Jeszcze wczoraj zatrzymał się czas.
Zostały po nas szare popioły
I żar jak ostatnie nasze tchnienie
Świt jest złoty tak jak nasze oczy
Świt jest złoty jak nasze płomienie.
We dnie bledną nasze rude ognie
I znów zbladły nasze rude włosy
Nie będziemy jeszcze wskrzeszać iskier
Poczekamy na nadejście nocy.


To jest teraz taki wiek, że muszą być użyte takie różne duże słowa.

Ten post edytował Silije pią, 23 lis 2012 - 11:25
Silije


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,056
Dołączył: pią, 23 sty 04 - 17:33
Skąd: Okolica Poznania
Nr użytkownika: 1,362

GG:


post śro, 21 lis 2012 - 02:41
Post #79

Coś Julkowego, znowu

Jeszcze wczoraj tańczyły tu iskry
Jeszcze wczoraj nie było tam nas
Jeszcze wczoraj grała nam muzyka
Jeszcze wczoraj zatrzymał się czas.
Zostały po nas szare popioły
I żar jak ostatnie nasze tchnienie
Świt jest złoty tak jak nasze oczy
Świt jest złoty jak nasze płomienie.
We dnie bledną nasze rude ognie
I znów zbladły nasze rude włosy
Nie będziemy jeszcze wskrzeszać iskier
Poczekamy na nadejście nocy.


To jest teraz taki wiek, że muszą być użyte takie różne duże słowa.

--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale
aniakuleczka
śro, 21 lis 2012 - 10:55
CYTAT(Silije @ Wed, 21 Nov 2012 - 02:41) *
Coś Julkowego, znowu
(...)
To jest teraz taki wiek, że muszą być użyte takie różne duże słowa.


Jak na mój gust, to Twoja córka właśnie przeszła zawód miłosny icon_biggrin.gif

a na serio - to jesteś matką geniusza
ludzie tak nie mówią. nie operują takim językiem.
świat, który nakreśliła w opowieści na początku tej strony - rany, skąd ona to bierze?
jakie książki czyta?
Całkiem serio to powiem - chciałabym poznać Twoją córkę i móc z nią pogadać!
Uwielbiam fantastykę i taką właśnie, opisującą ludzkie relacje.
aniakuleczka


Grupa: Moderatorzy
Postów: 3,484
Dołączył: pon, 23 sie 10 - 22:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 34,112




post śro, 21 lis 2012 - 10:55
Post #80

CYTAT(Silije @ Wed, 21 Nov 2012 - 02:41) *
Coś Julkowego, znowu
(...)
To jest teraz taki wiek, że muszą być użyte takie różne duże słowa.


Jak na mój gust, to Twoja córka właśnie przeszła zawód miłosny icon_biggrin.gif

a na serio - to jesteś matką geniusza
ludzie tak nie mówią. nie operują takim językiem.
świat, który nakreśliła w opowieści na początku tej strony - rany, skąd ona to bierze?
jakie książki czyta?
Całkiem serio to powiem - chciałabym poznać Twoją córkę i móc z nią pogadać!
Uwielbiam fantastykę i taką właśnie, opisującą ludzkie relacje.


--------------------


Fajnie być mamą,
tylko po kim ona jest taka uparta? :)
> Twórczość literacka siedmiolatki, nowe - już czternastolatki
Start new topic
Reply to this topic
6 Stron V  « poprzednia 2 3 4 5 6 następna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pon, 29 kwi 2024 - 08:13
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama