Wiesia, to naprawdę dopiero początek. U nas było tak z Kubą - miałam wrażenie, że jest ponad tym wszystkim (lepsze to, niż być obok
). Stopniowo, pomalutku, cierpliwie. Łącznie z tłumaczeniem, że kratka służy do czegoś, do czego nie nadaje się linia itd. Teraz jest już super i rzeczywiście samodzielnie.
Braki prac domowych dzielę na te, których nie zrobił, bo mu się nie chciało albo nie zajrzał do zeszytu (i tu konsekwencje oczywiste) i te, których nie zaznaczył albo pożyczył zeszyt koledze (uwielbia pożyczać).
W ubiegłym roku przyszła na zastępstwo pani, któa życzyła sobie takich np. zdjęć z dnia na dzień. Napisałam grzeczny list z prośbą o adres mailowy, bo jak ona zadaje we wtorek na środę przyniesienie całej rodziny w komplecie na jednym zdjęciu albo sfotografowany pokój dzieci, to ja jej chętnie kilka folderów podeślę - niech sobie wybierze.
Zapytaj, Wiesiu, pani, jakie ma sposoby na tego typu kłopoty, z którymi borykają się jej uczniowie. Może ona nie wie, ze to tak samo jej problem, jak i Wasz. Może niech sprawdza, czy Jacek zaznaczył, czym trzeba będzie się wykazać dnia następnego. Może niech drukuje malutkie karteczki, które dzieci wklejają do zeszytu i dzięki temu rodzice wiedzą, jak spędzą popołudnie i w poszukiwanie jakich materiałów wyruszą.
No niech też coś zrobi. A martw się dopiero wtedy, gdy wszystkie sztuczki zawiodą. A tak się na pewno nie stanie.