wto, 10 maj 2011 - 14:20
Bardzo dziękuję Rosa za odpowiedź. Ta organizacja chyba na wiele się nie zda, bo tam we Francji chyba ten rodzaj zapłodnienia jest bardzo kosztowny, a tak jak wspomniałam na dawczynię (bezpłatnie) trzeba czekać kilka lat (brat wspominał, że nawet do 10), chyba, że znajdą sami jakąś, ale to nie wchodzi w grę. Nie sądzę, aby chcieli szukać pomocy w tamtym kraju.
Co do rejestru dawców i anonimowości dawczyni - chodzi o to, że raczej nigdy się nie dowiedzą, ani dziecko nie będzie miało takiej możliwości, żeby dowiedzieć się kto był dawczynią, tak? Dobrze rozumiem? Bo jeśli tak to chyba z emocjonalno-psychologicznego punktu widzenia chyba lepiej?