CYTAT(4nia @ Sun, 21 Feb 2010 - 14:29)
Urodziłam moją dzidzie 9 lutego, martwą pochowałam 11 lutego - nie mogę uwierzyć że Jej już nie ma, mojej małej iskierki, już kupiłam ciuszki..... było wszystko dobrze, lekarz mówił,że urodzę zdrową,aż tu pojawiły sie skurcze, ja myslałam,że to macica sie rozszerza, mała sie nie ruszała, a ja myslałam że ... poprostu ma taki dzień
czuję sie winna, dlaczego nie przyszło mi do głowy pojechać do szpitala???
Nie wiem co ze mną bedzie niby czasami jest dobrze, ale i często bardzo źle, nie chcę wracać do pracy ( mam macierzyński - do Świąt), chciałabym ją zmienić by nie wracać, ale co ja mogłabym robić -nauczycielka? nie mam sił zajmować sie moim pierworodnym tzn mniej sie nim zajmuję, czesto mnie denerwuje, kiedyś miałam wiecej cierpliwości. Czy jakieś rekolekcje by mi pomogły? może jakieś hobby? nie wiem. Dlaczego mój Boże??!
wiem jakie to straszne uczucie stracić kogoś na kogo się tak długo czekało.sama miałam podobne problemy.1 ciążę poroniłam,2 się udała, z 3 znów było poronienie okazało się, że mam martwy płód.Nie powinnaś mieć do siebie pretensji za to co się stało masz już dziecko,powinnaś się cieszyć tym faktem gdyż on w pewnym sensie jest twoją opoką.musisz go mocno kochać. Mój syn, też mnie często denerwuje ale kocham go takiego jakim jest. poza tym w tej chwili powinnaś mieć również wsparcie ze strony męża i rodziny. Nie załamuj się daj sobie trochę czasu poczekaj z rok niech organizm się zregeneruje, zobaczysz napewno urodzisz jeszcze zdrowe i wspaniałe dziecko. pozdrawiam i trzymam kciuki.