Od ok. 4 miesiąca mam żylaki. Dotąd nie dawały o sobie znać, ale od tygodnia noga boli coraz bardziej i na coraz dłuższym odcinku (od połowy łydki do połowy uda). Biorę 2x dziennie Cyclo 3 Fort. Nosiłam podkolanka antyżylakowe, teraz już nawet pończochy zakupiłam, ale nie wiem, czy to coś da. Jutro najprawdopodobniej będę mieć wizytę u chirurga naczyniowego, mam nadzieję, że zrobi mi jakieś badanie przepływów i uspokoi. Ale co z tym bólem? Dziś to praktycznie chodziłam po schodach jak kaleka. Czy ta ki nagle pojawiający się ból może świadczyć o zakrzepicy? Albo o znacznie pogarszającym się stanie żył? Boję się....Dziś akurat już nie mogłam nosić podkolanówek, bo za bardzo uciskały pod kolanem
więc obandażowałam nogę, ale to też nie jest dobre wyjście. Podczas porodu mam mieć na sobie albo podkolanka/pończochy albo opaskę uciskowa
Czy ktoś cierpiał na taką dolegliwość i przeżylł? No dobra, czarny humor.
Jeszcze tydzień temu mówiłam ginekologowi, że mnie boli, on obejrzał i... stwierdził, że to nie od żylaków - natomiast po tych x dniach dla mnie sytuacja jest jasna.