Sukienka przebraniowa Kingi kosztowała mnie, o ile dobrze pamietam, 45 zł
Cuuudna była. A właściwie jest nadal. Uszyła ją krawcowa z resztki materiału, który został z szycia alby (satyna biała), spódnicy z koła w rozmiarze 36 ogromne kupionej na taniej odzież (satyna srebrna, właściwie jasniutki popiel tylko z tym satynowym błyskiem wydawał się srebrny) oraz welonu mamusi komunistki zwleczonego ze strychu. Całośc prezentowała się naprawde odświętnie, wykwintnie, elegancko i no!
Kamili szyła podobna, też kombinowaną jak najmniejszym kosztem i była równie urocza. Zdjęcia moich Bab w tych kieckach na zdjęciach chyba albo na równieśnikach 1998 w wątku "Komuniści jak żywi". Jak chcecie to zerknijcie, może sie któraś zainspiruje. A, że czasu jeszcze sporo to można wyszperać w szmateksach perełki i przerobić je na cud urody jedyne w swoim rodzaju okazy.