O widzisz - musimy zapytać w przedszkolu o te zajęcia adaptacyjne, na razie poprzestaliśmy na zapisaniu tam Julki i nawet jeszcze nie bylismy się upewnić czy wszystko jest ok
A chętnie bym z nią na takie zajęcia poszła. Na razie została godzinkę w tesco w domku bielańczyka o którym już pisałam - i skarżyła się później że spadła ze zjeżdżalni i stłukła sobie kolano, a pani nie chciała nas wezwać. Ale poza tym było oki.
Julka nie zdrabnia, ale nadaje przez cały dzień od chwili w której otworzy oczy do chwili w której zasypia. Jeżeli nie odpowiemy jej na jakieś pytanie od razu, powtarza je tak długo, aż wreszcie na nie odpowiemy
Najgłośniej i najintensywniej mówi kiedy my usiłujemy coś do siebie powiedzieć. Aż mam wrażenie że czeka na ten moment żeby wystartować z tym co sama ma do powiedzenia. No i ciągle pyta "a ciemuuu?". Odpowiadając jej na jakieś pytanie, w myśli przygotowuję sobie już odpowiedź na "a ciemuu" po nim następujące
Trochę mniej maltretuje Weronikę, ale za to piszczy aż uszy pękają, kiedy tylko Nika zabierze jej jakąś zabawkę
Obie zreszta piszczą.
Jest chyba drobniejsza niż Michałek - nosi rozmiar 98-104, ale bluzeczki 104 mają za długie rękawy. Buty - 25. Jeżeli chodzi o pieluchy, to na razie się cofneliśmy
i po kilku tygodniach załatwiania się na nocnik i nawet do ubikacji, Julka nagle postanowiła wrócić do pieluch. Bez pieluchy sikała tam gdzie stała. Myślę że miało to związek z przeziębieniem i z tym że wtedy nie mogła po prostu wytrzymać - ja tez kiedy jestem przeziębiona mam z tym problemy. Przestraszyła się tego że sika - i wróciła do pieluch. Ale to tylko moja teoria, może dorabianie sobie ideologii
Zacznę się tym martwić w wakacje, do września musimy zdążyć...