Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
2 Stron V   1 2 nastÄ™pna  

proszę o jakieś wskazówki

, problem z 9-latkÄ…
> , problem z 9-latkÄ…
efka30
czw, 27 maj 2010 - 14:50
Witam, postanowiłam napisać o swoim problemie , ponieważ już sil mi brakuje. Jestem mama dziewięciolatki i dwulatka, od dłuższego czasu zmagam się z problematycznym zachowaniem mojej córki. Zdaje sobie sprawę, ze możne to być zazdrość i chęć zwrócenia na siebie uwagi, próbowałam już wszystkiego , rożnych rad mądrych ludzi i nic się nie zmienia.
Po krotce opisze jej zachowania:
- jak tylko wraca ze szkoły , to już od progu ma zły humor, na moje pytania dotyczące szkoły odpowiada takim tonem , ze brak mi ochoty na dalsze interesownie.
-za każdym razem obiad jest blee i przy stole robi miny jakby zbierało je się na wymioty.
-bardzo często łapię ja na kłamstwach i oszustwach
-jedyny sens życia to zrobić lekcje ''na odwal sie'' i wyjść do koleżanek - tam buzia uśmiechnięta d ucha do ucha
- na wszystkie prośby czy polecenie , nie reaguje wogole , dopiero jak się podniesie głos jest jakaś reakcja
-bardzo często okazuje to , ze ma władze nad młodszym bratem bo jest starsza i silniejsza
-kiedy ma zły dzień, lub kare za swoje występki odreagowuje to na młodym ( najczęściej szczypie dość boleśnie, bije po głowie lub wygania ze swojego pokoju ) za to kiedy dostają np. jakieś słodycze to wtedy mały jest najlepszym bratem, bo wtedy ma okazje zjeść swoja porcje i cześć brata.
-największym zaś problemem jest to , ze ona nie rozumie słowa NIE, kiedy jej mowie ze czegoś jej nie dam, lub nie pozwolę...staje naprzeciwko mnie i mówi , ze i tak to zrobi, czy weźmie...i rzeczywiście to robi icon_sad.gif
-ciągle jest niezadowolona i nieszczęśliwa, gdziekolwiek pojedziemy czy pójdziemy...chodzi mi o plener (mamy pieska , wiec okazji nie brakuje do wycieczek) ona ciągle narzeka, ze ja nogi bolą , albo jej zimno czy się nudzi.
-możne nie powinnam tego pisać, żeby nie wyszło , ze się chwale ... ale ona posiada wszystkie zbytki, za które inne dzieci dałyby się pokroić ( laptop, własny tv, PSP,PlayStation, aparat cyfrowy, rower, trampolinę i długo by wymieniać ), ale i tak jej wiecznie niedola, Jak to mój mąż określił, choćby jej smarować d...miodem to i tak źle.

Ktoś , mógłby powiedzieć, ze jej to niepotrzebne, ze najważniejsza jest miłość i zainteresowanie rodziców , ale to nie prawda, ze jej tego brakuje, staram się ze wszystkich sil, angażować ja w rożne sprawy, czy wspólne pogaduchy, wspólne gotowanie, ale to jest dobre tylko na pierwsze 5 min, za chwile się nudzi .
Ja już nie wiem, gdzie robię błąd,a najgorsze , ze już łapie się na tym, ze jestem szczęśliwa jak jej nie ma w domu, denerwuje się przed każdym weekendem, kiedy nie jest w szkole bo wiem , ze zacznie się codzienna wojna, przepychanki słowne, krzyki i kłótnie , trzaskanie drzwiami i nerwy.
Juz nie mam na to siły icon_sad.gif
Å‚ez tez mi juz brakuje.
Ewa
efka30


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 280
Dołączył: wto, 20 mar 07 - 19:23
SkÄ…d: IE
Nr użytkownika: 12,163




post czw, 27 maj 2010 - 14:50
Post #1

Witam, postanowiłam napisać o swoim problemie , ponieważ już sil mi brakuje. Jestem mama dziewięciolatki i dwulatka, od dłuższego czasu zmagam się z problematycznym zachowaniem mojej córki. Zdaje sobie sprawę, ze możne to być zazdrość i chęć zwrócenia na siebie uwagi, próbowałam już wszystkiego , rożnych rad mądrych ludzi i nic się nie zmienia.
Po krotce opisze jej zachowania:
- jak tylko wraca ze szkoły , to już od progu ma zły humor, na moje pytania dotyczące szkoły odpowiada takim tonem , ze brak mi ochoty na dalsze interesownie.
-za każdym razem obiad jest blee i przy stole robi miny jakby zbierało je się na wymioty.
-bardzo często łapię ja na kłamstwach i oszustwach
-jedyny sens życia to zrobić lekcje ''na odwal sie'' i wyjść do koleżanek - tam buzia uśmiechnięta d ucha do ucha
- na wszystkie prośby czy polecenie , nie reaguje wogole , dopiero jak się podniesie głos jest jakaś reakcja
-bardzo często okazuje to , ze ma władze nad młodszym bratem bo jest starsza i silniejsza
-kiedy ma zły dzień, lub kare za swoje występki odreagowuje to na młodym ( najczęściej szczypie dość boleśnie, bije po głowie lub wygania ze swojego pokoju ) za to kiedy dostają np. jakieś słodycze to wtedy mały jest najlepszym bratem, bo wtedy ma okazje zjeść swoja porcje i cześć brata.
-największym zaś problemem jest to , ze ona nie rozumie słowa NIE, kiedy jej mowie ze czegoś jej nie dam, lub nie pozwolę...staje naprzeciwko mnie i mówi , ze i tak to zrobi, czy weźmie...i rzeczywiście to robi icon_sad.gif
-ciągle jest niezadowolona i nieszczęśliwa, gdziekolwiek pojedziemy czy pójdziemy...chodzi mi o plener (mamy pieska , wiec okazji nie brakuje do wycieczek) ona ciągle narzeka, ze ja nogi bolą , albo jej zimno czy się nudzi.
-możne nie powinnam tego pisać, żeby nie wyszło , ze się chwale ... ale ona posiada wszystkie zbytki, za które inne dzieci dałyby się pokroić ( laptop, własny tv, PSP,PlayStation, aparat cyfrowy, rower, trampolinę i długo by wymieniać ), ale i tak jej wiecznie niedola, Jak to mój mąż określił, choćby jej smarować d...miodem to i tak źle.

Ktoś , mógłby powiedzieć, ze jej to niepotrzebne, ze najważniejsza jest miłość i zainteresowanie rodziców , ale to nie prawda, ze jej tego brakuje, staram się ze wszystkich sil, angażować ja w rożne sprawy, czy wspólne pogaduchy, wspólne gotowanie, ale to jest dobre tylko na pierwsze 5 min, za chwile się nudzi .
Ja już nie wiem, gdzie robię błąd,a najgorsze , ze już łapie się na tym, ze jestem szczęśliwa jak jej nie ma w domu, denerwuje się przed każdym weekendem, kiedy nie jest w szkole bo wiem , ze zacznie się codzienna wojna, przepychanki słowne, krzyki i kłótnie , trzaskanie drzwiami i nerwy.
Juz nie mam na to siły icon_sad.gif
Å‚ez tez mi juz brakuje.
Ewa


--------------------




skanna
czw, 27 maj 2010 - 15:21
Efka, miałam dość podobnie w domu, ze szczególnym uwzględnieniem braku reakcji na prośby i polecenia oraz radości, kiedy dziecka w domu nie było icon_smile.gif. Uratowały mnie lubelskie foremki podsuwając książkę "Kiedy pozwolić, kiedy zabronić". Nie dodam nic więcej - przeczytałam, przemówiło do mnie, zastosowałam, pomogło.
skanna


Grupa: Zbanowani
Postów: 12,705
Dołączył: wto, 05 sie 03 - 08:50
SkÄ…d: ...
Nr użytkownika: 970




post czw, 27 maj 2010 - 15:21
Post #2

Efka, miałam dość podobnie w domu, ze szczególnym uwzględnieniem braku reakcji na prośby i polecenia oraz radości, kiedy dziecka w domu nie było icon_smile.gif. Uratowały mnie lubelskie foremki podsuwając książkę "Kiedy pozwolić, kiedy zabronić". Nie dodam nic więcej - przeczytałam, przemówiło do mnie, zastosowałam, pomogło.

--------------------
Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala
Czy ten , co mówić o tym nie pozwala?
- C.K.Norwid

Brałam wszystko na poważnie, to, co dzisiaj jest nieważne
- Kora i Maanam
Gosia z edziecka
czw, 27 maj 2010 - 16:55
CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 15:50) *
-największym zaś problemem jest to , ze ona nie rozumie słowa NIE, kiedy jej mowie ze czegoś jej nie dam, lub nie pozwolę...staje naprzeciwko mnie i mówi , ze i tak to zrobi, czy weźmie...i rzeczywiście to robi icon_sad.gif
(...)
-możne nie powinnam tego pisać, żeby nie wyszło , ze się chwale ... ale ona posiada wszystkie zbytki, za które inne dzieci dałyby się pokroić ( laptop, własny tv, PSP,PlayStation, aparat cyfrowy, rower, trampolinę i długo by wymieniać ), ale i tak jej wiecznie niedola, Jak to mój mąż określił, choćby jej smarować d...miodem to i tak źle.

Ewo, zacytowałam te dwa fragmenty, bo one budza mój najwiekszy niepokój.
Z jednej strony widać, że Twoja córeczka "wszystko ma" - ale to w sferze materialnej. Spotaałam się z opinią psychologa jakiegoś, ze im wiecej dziecko a w tej sferze, tym gorzej - brakuje miejsca na marzenia. Poza tym dawanie dziecku rzeczy materialnych może stworzyć złudzenie, że dziecko "wszystko ma". A tak naprawdę nie ma tego co najwazniejsze, czyli upraszczając nie ma nic. Czyli nie ma poczucia bezpieczeństwa. I tu przechodze do pierwszej częsci cytatu: robi co chce - tak się może objawiać to, że dziecko nie ma oparcia w rodzicach. Żeby była jasność - nie zamierzam tu stawiać diagnozy przez internet! Chcę tylko zwrócić uwagę na bardzo ważny problem - braku poczucia oparcia. Działa to tak,że dziecko mysli że ma wiekszą siłe niż dorośli (a myśi że ma jeśi rzeczywiście mówi "nie" i Ty/mąż nie jesteście w stanie wyegzekwowac od córeczki różnych tam rzeczy. Ale z drugiej strony, dziecko wie, ze jest słabe, że sobie nie radzi. Skoaro jednak rodzice s a jeszczesłabsi od dziecka to na czym się oprzeć? I tak właśnie dziecko traci poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem, czy u Ciebie tak jest - nie mam pojęcia ale sprawa jest zbyt powazna, żeby ja zbagatelizować.
Może być tak, że trafilo Ci się dziecko o stosunkowo wysokim poziomie lęku. Czasem taki lęk przejawia się w postaci agresji. U mnie tak jest. Moje dziecko też wraca ze szkoły w bardz złym humorze. Ja po prostu wtredy nie pytam, czekam az humor będzie lepszy, albo aż dziecko samo zacznie mówić - a ono lubi duzo mówić, wieć przewżnie wysatczy poczekać icon_wink.gif
Bywa też że dziecko czuje lek i waśnie wtedy potrzebuje zobaczyć siłę rodziców. Ta siła to taki spokój i pewność reodzica, ze coby się nie działo - i tak sobie rodzic jakoś poradzi (z dzieckiem, z życiem i w ogóle). Na tym dziecko może się oprzeć. Jeśli dziecko widzi spanikowanego rodzica to wtedy jest źle, bo samo zaczyna czuc lęk. Jeśłi dziecko widziu bezradność rodzica, to może stracic poczucioe bezpieczeńtwa.

Z książek mogę polecić: https://www.gwp.pl/product/517.html
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post czw, 27 maj 2010 - 16:55
Post #3

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 15:50) *
-największym zaś problemem jest to , ze ona nie rozumie słowa NIE, kiedy jej mowie ze czegoś jej nie dam, lub nie pozwolę...staje naprzeciwko mnie i mówi , ze i tak to zrobi, czy weźmie...i rzeczywiście to robi icon_sad.gif
(...)
-możne nie powinnam tego pisać, żeby nie wyszło , ze się chwale ... ale ona posiada wszystkie zbytki, za które inne dzieci dałyby się pokroić ( laptop, własny tv, PSP,PlayStation, aparat cyfrowy, rower, trampolinę i długo by wymieniać ), ale i tak jej wiecznie niedola, Jak to mój mąż określił, choćby jej smarować d...miodem to i tak źle.

Ewo, zacytowałam te dwa fragmenty, bo one budza mój najwiekszy niepokój.
Z jednej strony widać, że Twoja córeczka "wszystko ma" - ale to w sferze materialnej. Spotaałam się z opinią psychologa jakiegoś, ze im wiecej dziecko a w tej sferze, tym gorzej - brakuje miejsca na marzenia. Poza tym dawanie dziecku rzeczy materialnych może stworzyć złudzenie, że dziecko "wszystko ma". A tak naprawdę nie ma tego co najwazniejsze, czyli upraszczając nie ma nic. Czyli nie ma poczucia bezpieczeństwa. I tu przechodze do pierwszej częsci cytatu: robi co chce - tak się może objawiać to, że dziecko nie ma oparcia w rodzicach. Żeby była jasność - nie zamierzam tu stawiać diagnozy przez internet! Chcę tylko zwrócić uwagę na bardzo ważny problem - braku poczucia oparcia. Działa to tak,że dziecko mysli że ma wiekszą siłe niż dorośli (a myśi że ma jeśi rzeczywiście mówi "nie" i Ty/mąż nie jesteście w stanie wyegzekwowac od córeczki różnych tam rzeczy. Ale z drugiej strony, dziecko wie, ze jest słabe, że sobie nie radzi. Skoaro jednak rodzice s a jeszczesłabsi od dziecka to na czym się oprzeć? I tak właśnie dziecko traci poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem, czy u Ciebie tak jest - nie mam pojęcia ale sprawa jest zbyt powazna, żeby ja zbagatelizować.
Może być tak, że trafilo Ci się dziecko o stosunkowo wysokim poziomie lęku. Czasem taki lęk przejawia się w postaci agresji. U mnie tak jest. Moje dziecko też wraca ze szkoły w bardz złym humorze. Ja po prostu wtredy nie pytam, czekam az humor będzie lepszy, albo aż dziecko samo zacznie mówić - a ono lubi duzo mówić, wieć przewżnie wysatczy poczekać icon_wink.gif
Bywa też że dziecko czuje lek i waśnie wtedy potrzebuje zobaczyć siłę rodziców. Ta siła to taki spokój i pewność reodzica, ze coby się nie działo - i tak sobie rodzic jakoś poradzi (z dzieckiem, z życiem i w ogóle). Na tym dziecko może się oprzeć. Jeśli dziecko widzi spanikowanego rodzica to wtedy jest źle, bo samo zaczyna czuc lęk. Jeśłi dziecko widziu bezradność rodzica, to może stracic poczucioe bezpieczeńtwa.

Z książek mogę polecić: https://www.gwp.pl/product/517.html
efka30
czw, 27 maj 2010 - 18:29
skanna dziękuje za rade, książkę już zamówiłam, na pewno się przyda.

Gosiu dziękuje, ze przeanalizowałaś moja sytuacje i napisałaś icon_smile.gif
Co do spraw materialnych , to nigdy na spojrzałam na to w ten sposób. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, ze to jest tak jak napisałaś, to nasza wina i uszczęśliwianie na sile ( możne to kompleks biedy )...u nas sytuacja wyglądała kiedyś tak, ze jak mieszkaliśmy w Polsce to mieliśmy bardzo ciężka sytuacje materialna, bardzo często mieliśmy dylematy czy kupić Ani buty czy zapłacić rachunek za prąd o czasie, ale mimo wszystko Ania nie była nieszczęśliwym dzieckiem, pamiętam ze cieszył ja , zwykły lizak za 30gr icon_smile.gif
Teraz, mieszkamy od 4 lat w Irlandii i sytuacja jest diametralnie inna, na początku wychodziliśmy z założenia, ze kupimy jej cos extra, bo nigdy nie miała, może na sile chcieliśmy jej wynagrodzić coś co nie istniało ( chodzi mi o wszelakie braki, których ona możne wcale nie czuła). Kazdy następny prezent bardziej cieszył nas, a przez nią przyjmowany był bez entuzjazmu ...tak wiec w swoim długim wywodzie , sama odpowiedziałam sobie na swoje pytania. Najpewniej spełniałam swoje marzenia nie dając jej szans na własne.
Fakt, dość często jestem słaba wobec niej i ustępuje dla świętego spokoju , bo już nie chce się denerwować i wykłócać. Wiem , ze to niekonsekwencja spowodowana moim lenistwem. Potem jak jestem nieubłagana w jakiejś sprawie ( np. ma kare na tv ) to ona nie potrafi dać za wygraną i spokojnie przyjąć tego do wiadomości, będzie dwie godziny prosić i płakać.

Co do poczucia braku wsparcia , to nie wiem czy jest tak do końca, ona dość często przychodzi do mnie ze swoimi problemami, smuteczkami czy problemami coraz częściej ''sercowymi'', radzi się mnie i wtedy jest mi bardzo milo, ale są dni kiedy przyjdzie zacznie coś mówić a potem idzie do pokoju z tekstem , ze już nieważne. Czyli jak to jest, raz ma do mnie zaufanie a raz nie?
Nie wiem sama co o tym wszystkim myśleć, wiem ze problem jest i chciałabym go zrozumieć i coś zmienić.
Postanowiłam, się was poradzić ponieważ wszystkie rady znajomych czasem dość sprzeczne zawiodły, wedle innych wogole nie ma problemu, taki wiek i...''wyrośnie''
Wedle mojej mamy Ania jest rozpuszczoną, złośliwą smarkulą.

Wiem, ze powinnam się tez poradzić jakiegoś ''fachowca'' lub chociaż z jakąś fachowa literatura, ponieważ wychowanie mojej córki mnie przerosło, popełniłam wiele błędów , które muszę zacząć naprawiać bo potem będzie już tylko gorzej.
Dziękuje za rady ( dały mi do myślenia ) i pozdrawiam.
efka30


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 280
Dołączył: wto, 20 mar 07 - 19:23
SkÄ…d: IE
Nr użytkownika: 12,163




post czw, 27 maj 2010 - 18:29
Post #4

skanna dziękuje za rade, książkę już zamówiłam, na pewno się przyda.

Gosiu dziękuje, ze przeanalizowałaś moja sytuacje i napisałaś icon_smile.gif
Co do spraw materialnych , to nigdy na spojrzałam na to w ten sposób. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, ze to jest tak jak napisałaś, to nasza wina i uszczęśliwianie na sile ( możne to kompleks biedy )...u nas sytuacja wyglądała kiedyś tak, ze jak mieszkaliśmy w Polsce to mieliśmy bardzo ciężka sytuacje materialna, bardzo często mieliśmy dylematy czy kupić Ani buty czy zapłacić rachunek za prąd o czasie, ale mimo wszystko Ania nie była nieszczęśliwym dzieckiem, pamiętam ze cieszył ja , zwykły lizak za 30gr icon_smile.gif
Teraz, mieszkamy od 4 lat w Irlandii i sytuacja jest diametralnie inna, na początku wychodziliśmy z założenia, ze kupimy jej cos extra, bo nigdy nie miała, może na sile chcieliśmy jej wynagrodzić coś co nie istniało ( chodzi mi o wszelakie braki, których ona możne wcale nie czuła). Kazdy następny prezent bardziej cieszył nas, a przez nią przyjmowany był bez entuzjazmu ...tak wiec w swoim długim wywodzie , sama odpowiedziałam sobie na swoje pytania. Najpewniej spełniałam swoje marzenia nie dając jej szans na własne.
Fakt, dość często jestem słaba wobec niej i ustępuje dla świętego spokoju , bo już nie chce się denerwować i wykłócać. Wiem , ze to niekonsekwencja spowodowana moim lenistwem. Potem jak jestem nieubłagana w jakiejś sprawie ( np. ma kare na tv ) to ona nie potrafi dać za wygraną i spokojnie przyjąć tego do wiadomości, będzie dwie godziny prosić i płakać.

Co do poczucia braku wsparcia , to nie wiem czy jest tak do końca, ona dość często przychodzi do mnie ze swoimi problemami, smuteczkami czy problemami coraz częściej ''sercowymi'', radzi się mnie i wtedy jest mi bardzo milo, ale są dni kiedy przyjdzie zacznie coś mówić a potem idzie do pokoju z tekstem , ze już nieważne. Czyli jak to jest, raz ma do mnie zaufanie a raz nie?
Nie wiem sama co o tym wszystkim myśleć, wiem ze problem jest i chciałabym go zrozumieć i coś zmienić.
Postanowiłam, się was poradzić ponieważ wszystkie rady znajomych czasem dość sprzeczne zawiodły, wedle innych wogole nie ma problemu, taki wiek i...''wyrośnie''
Wedle mojej mamy Ania jest rozpuszczoną, złośliwą smarkulą.

Wiem, ze powinnam się tez poradzić jakiegoś ''fachowca'' lub chociaż z jakąś fachowa literatura, ponieważ wychowanie mojej córki mnie przerosło, popełniłam wiele błędów , które muszę zacząć naprawiać bo potem będzie już tylko gorzej.
Dziękuje za rady ( dały mi do myślenia ) i pozdrawiam.

--------------------




skanna
czw, 27 maj 2010 - 18:37
Efka, ja dość długo podchodziłam do sprawy na zasadzie "to taki wiek, wyrośnie". Do momentu, kiedy okazało się, że 4,5 roku młodsza siostra Gabryśki jakoś dziwnie "wyrastać" nie musi, bo znacznie lepiej od swojej starszej siostry pojmuje zasady, że się tak górnolotnie wyrażę, współżycia społecznego. Wtedy przyszło otrzeźwienie, że jednak 10-letnie dziecko powinno być w stanie respektować pewne rzeczy, skoro nie przekracza to zdolności pojmowania dziecka 5-letniego. Ciężka to była i nadal jest walka, ale zaczynamy widzieć coraz większe efekty. Może jeszcze kiedyś dojdziemy do równowagi icon_smile.gif
skanna


Grupa: Zbanowani
Postów: 12,705
Dołączył: wto, 05 sie 03 - 08:50
SkÄ…d: ...
Nr użytkownika: 970




post czw, 27 maj 2010 - 18:37
Post #5

Efka, ja dość długo podchodziłam do sprawy na zasadzie "to taki wiek, wyrośnie". Do momentu, kiedy okazało się, że 4,5 roku młodsza siostra Gabryśki jakoś dziwnie "wyrastać" nie musi, bo znacznie lepiej od swojej starszej siostry pojmuje zasady, że się tak górnolotnie wyrażę, współżycia społecznego. Wtedy przyszło otrzeźwienie, że jednak 10-letnie dziecko powinno być w stanie respektować pewne rzeczy, skoro nie przekracza to zdolności pojmowania dziecka 5-letniego. Ciężka to była i nadal jest walka, ale zaczynamy widzieć coraz większe efekty. Może jeszcze kiedyś dojdziemy do równowagi icon_smile.gif

--------------------
Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala
Czy ten , co mówić o tym nie pozwala?
- C.K.Norwid

Brałam wszystko na poważnie, to, co dzisiaj jest nieważne
- Kora i Maanam
Berek

Go??







post czw, 27 maj 2010 - 19:17
Post #6

Ja z moją ośmiolatką mam bardzo podobne problemy. Z pewnością w jakimś stopniu jest to kwestia "takiego wieku". Ale też zauważyłam, ze bardzo często problem wynika z faktu, ze ośmiolatka miewa zupełnie różne potrzeby niż pięciolatka (czy pewnie niż dwulatka tym bardziej, ale ja mam taki zestaw akurat icon_smile.gif ), a ja miewam tendencje do traktowania ich wspólnie. I myślę, że to bywa dla niej skrajnie męczące. W sytuacjach "jeden na jeden" bywa ideałem. Pojawia się Daśka - w Ankę wstępuje diabeł.
Staram się więc zawsze wygospodarować jakiś czas tylko dla nas dwóch. Robimy wtedy to, co lubimy we dwie (na przykład ostatnio wklejamy setki naklejek do albumu o Mistrzostwach Świata), rozmawiamy po dorosłemu, wygłupiamy się. I wtedy ona nabiera napędu do lepszego zachowania na jakiś czas po.
Natomiast im dłużej są ze mną we dwie, tym bardziej mam ochotę popełnić zbiorowe samobójstwo. Ostatnio powódź uziemiła nas trzy w domu (zamknięte szkoły i przedszkola) i myślałam, ze zwariuję. Moje dziecko zamieniło się we wrednego potwora.
Dzisiaj poszła do szkoły. Po szkole - anioł wrócił icon_smile.gif
To na pewno nie rozwiąże wszystkich problemów, ale może pomóc jakoś je zmniejszyć...
Artola
czw, 27 maj 2010 - 19:30
Efka, powiem tak: u nas było bardzo podobnie! Za wyjątkiem traktowania młodszego brata, tu nie mogę zarzucać złego traktowania i odreagowywania. Co do reszty: też wszystko było bleee i do d..., ogólnie zero radości z życia i po prostu lepiej się zastrzelić.
Teraz Ci powiem co pomogło u nas: zastosowaliśmy rozwiązanie, że jeśli wg niego wszystko jest do d...i ma takie złe życie, to my mu pokażemy, jakie życie może być paskudne 37.gif ZERO przyjemności, zero komputera, zero kupowania czegokolwiek, zero miłych rozmów, zero czytania wspólnego, po prostu zimne traktowanie, lodowate wręcz! Bo u nas to problem był chyba jeszcze bardziej, że prócz rzeczy materialnych był nadmiar tych emocjonalnych (pewnie odezwą się głosy, że tu nadmiaru być nie może...). Bo zawsze wszyscy się starali, żeby dziecko było zadowolone, żeby nie był zły, smutny itd. A tu guzik, lajf is brutal! Na początku był szok. Ach, bo zaczęło się od wygarnięcia, co MY myślimy o podejściu do życia księcia, który wszystko ma 21.gif A. myślał, że ja zwykle, na awanturze się skończy, minie godzina i wszystko wróci do normy. Nic z tego! On twierdził, że rozumie, że już się zmienił, a my dalej! Trwa to już ok. 3 tyg, jest mniej radykalnie, ale przyjemności są bardzo rygorystycznie dawkowane.
Osiągnęliśmy duży sukces. Mam wrażenie, że dzieci mają teraz tyle wszystkiego, że nic nie doceniają, miłości, uwagi, cierpliwości rodziców też! W zalewie wszelkich dóbr naprawdę trudno im się z czegokolwiek cieszyć. Przecież wiele rzeczy mają zanim zamarzą! A marzenia są przecież wspaniałe 06.gif
Nie raz usłyszałam, jak to koledzy mają lepiej, bo mogą grać na kompie itd. Ale słyszę też "Dziękuję" za to, że poczytam na dobranoc, że kupię drobiazg, a nie słyszę już fochów i pretensji o wszystko!
Nie powiem, że takie podejście nic mnie nie kosztuje, emocjonalnie. Bo dziecku nieba by się chciało uchylić. Ale wiem, że robie to dla jego dobra.
Może trochę chaotycznie piszę, ale mam kręcącego się wokół mnie dwulatka 29.gif
Artola


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,476
Dołączył: pon, 10 sie 09 - 15:25
Nr użytkownika: 28,585




post czw, 27 maj 2010 - 19:30
Post #7

Efka, powiem tak: u nas było bardzo podobnie! Za wyjątkiem traktowania młodszego brata, tu nie mogę zarzucać złego traktowania i odreagowywania. Co do reszty: też wszystko było bleee i do d..., ogólnie zero radości z życia i po prostu lepiej się zastrzelić.
Teraz Ci powiem co pomogło u nas: zastosowaliśmy rozwiązanie, że jeśli wg niego wszystko jest do d...i ma takie złe życie, to my mu pokażemy, jakie życie może być paskudne 37.gif ZERO przyjemności, zero komputera, zero kupowania czegokolwiek, zero miłych rozmów, zero czytania wspólnego, po prostu zimne traktowanie, lodowate wręcz! Bo u nas to problem był chyba jeszcze bardziej, że prócz rzeczy materialnych był nadmiar tych emocjonalnych (pewnie odezwą się głosy, że tu nadmiaru być nie może...). Bo zawsze wszyscy się starali, żeby dziecko było zadowolone, żeby nie był zły, smutny itd. A tu guzik, lajf is brutal! Na początku był szok. Ach, bo zaczęło się od wygarnięcia, co MY myślimy o podejściu do życia księcia, który wszystko ma 21.gif A. myślał, że ja zwykle, na awanturze się skończy, minie godzina i wszystko wróci do normy. Nic z tego! On twierdził, że rozumie, że już się zmienił, a my dalej! Trwa to już ok. 3 tyg, jest mniej radykalnie, ale przyjemności są bardzo rygorystycznie dawkowane.
Osiągnęliśmy duży sukces. Mam wrażenie, że dzieci mają teraz tyle wszystkiego, że nic nie doceniają, miłości, uwagi, cierpliwości rodziców też! W zalewie wszelkich dóbr naprawdę trudno im się z czegokolwiek cieszyć. Przecież wiele rzeczy mają zanim zamarzą! A marzenia są przecież wspaniałe 06.gif
Nie raz usłyszałam, jak to koledzy mają lepiej, bo mogą grać na kompie itd. Ale słyszę też "Dziękuję" za to, że poczytam na dobranoc, że kupię drobiazg, a nie słyszę już fochów i pretensji o wszystko!
Nie powiem, że takie podejście nic mnie nie kosztuje, emocjonalnie. Bo dziecku nieba by się chciało uchylić. Ale wiem, że robie to dla jego dobra.
Może trochę chaotycznie piszę, ale mam kręcącego się wokół mnie dwulatka 29.gif

--------------------
"Każda droga jest łatwiejsza, gdy widzisz to, co dobre jest"
https://szafazksiazkami.blogspot.com/
https://dzieciczytaja.blogspot.com/
efka30
czw, 27 maj 2010 - 20:37
Przez długi okres zganiałam to na zazdrość, wiadomo do tej pory jedynaczka , musiała się podzielić uwagą rodziców z młodszym bratem, na pewno w pewnym stopniu tak było.
Bardzo się przejęłam tym, ze teraz może być jej ciężej, smutniej i wogole, starałam się angażować ja w opiekę nad braciszkiem, żeby czuła się ważna , potrzebna, poza tym robiłyśmy sobie takie małe chwile we dwie, wspólny wypad na lody, do kina, czy zwykłą zapiekankę i było ok...wtedy. Teraz nawet jak robimy coś same , np ostatnio lepiłyśmy pierogi, ona robiła sobie ludziki z ciasta i była kupa śmiechu, za chwile jednak jakby ktoś jej przełączył jakiś guziczek i już zaczęły się fochy.
Często z nią rozmawiam, tłumaczę , ze jest mi przykro kiedy się tak zachowuje, kiedyś się nawet na nią pogniewałam, myślałam ze to choć trochę pomoże, ona przychodzi , przytula, przeprasza, wie ze źle zrobiła a za 5 min robi to samo, jakby zupełnie do niej nie docierało.
Jeśli chodzi o Jaśka to wiem, rożni ich spora różnica wieku, poza tym różnica płci , wiec wiadomo ze maja rożne ''zapotrzebowania'' , wiec staram się nie traktować ich na tym samym poziomie. Pilnuje , żeby miała swój taki prywatny świat, do którego Jasiek nie ma wstępu.
efka30


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 280
Dołączył: wto, 20 mar 07 - 19:23
SkÄ…d: IE
Nr użytkownika: 12,163




post czw, 27 maj 2010 - 20:37
Post #8

Przez długi okres zganiałam to na zazdrość, wiadomo do tej pory jedynaczka , musiała się podzielić uwagą rodziców z młodszym bratem, na pewno w pewnym stopniu tak było.
Bardzo się przejęłam tym, ze teraz może być jej ciężej, smutniej i wogole, starałam się angażować ja w opiekę nad braciszkiem, żeby czuła się ważna , potrzebna, poza tym robiłyśmy sobie takie małe chwile we dwie, wspólny wypad na lody, do kina, czy zwykłą zapiekankę i było ok...wtedy. Teraz nawet jak robimy coś same , np ostatnio lepiłyśmy pierogi, ona robiła sobie ludziki z ciasta i była kupa śmiechu, za chwile jednak jakby ktoś jej przełączył jakiś guziczek i już zaczęły się fochy.
Często z nią rozmawiam, tłumaczę , ze jest mi przykro kiedy się tak zachowuje, kiedyś się nawet na nią pogniewałam, myślałam ze to choć trochę pomoże, ona przychodzi , przytula, przeprasza, wie ze źle zrobiła a za 5 min robi to samo, jakby zupełnie do niej nie docierało.
Jeśli chodzi o Jaśka to wiem, rożni ich spora różnica wieku, poza tym różnica płci , wiec wiadomo ze maja rożne ''zapotrzebowania'' , wiec staram się nie traktować ich na tym samym poziomie. Pilnuje , żeby miała swój taki prywatny świat, do którego Jasiek nie ma wstępu.


--------------------




Artola
czw, 27 maj 2010 - 21:31
CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 15:50) *
-największym zaś problemem jest to , ze ona nie rozumie słowa NIE, kiedy jej mowie ze czegoś jej nie dam, lub nie pozwolę...staje naprzeciwko mnie i mówi , ze i tak to zrobi, czy weźmie...i rzeczywiście to robi icon_sad.gif

Ewa

To mnie w twoim poście przeraziło, szczerze powiem. I zszokowało.
Efka, nie daj się tak łatwo przeprosić za którymś razem! Bo ona wie, że przeprosi, okaże skruchę i jest po sprawie!
Artola


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,476
Dołączył: pon, 10 sie 09 - 15:25
Nr użytkownika: 28,585




post czw, 27 maj 2010 - 21:31
Post #9

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 15:50) *
-największym zaś problemem jest to , ze ona nie rozumie słowa NIE, kiedy jej mowie ze czegoś jej nie dam, lub nie pozwolę...staje naprzeciwko mnie i mówi , ze i tak to zrobi, czy weźmie...i rzeczywiście to robi icon_sad.gif

Ewa

To mnie w twoim poście przeraziło, szczerze powiem. I zszokowało.
Efka, nie daj się tak łatwo przeprosić za którymś razem! Bo ona wie, że przeprosi, okaże skruchę i jest po sprawie!

--------------------
"Każda droga jest łatwiejsza, gdy widzisz to, co dobre jest"
https://szafazksiazkami.blogspot.com/
https://dzieciczytaja.blogspot.com/
Berek

Go??







post piÄ…, 28 maj 2010 - 00:15
Post #10

A mnie trochę przeraża, że piszecie o tym tak, jakby to była jakaś wojna. Jakby dziecko było wrogiem, którego należy pokonać.

CYTAT
zastosowaliśmy rozwiązanie, że jeśli wg niego wszystko jest do d...i ma takie złe życie, to my mu pokażemy, jakie życie może być paskudne 37.gif ZERO przyjemności, zero komputera, zero kupowania czegokolwiek, zero miłych rozmów, zero czytania wspólnego, po prostu zimne traktowanie, lodowate wręcz!

To na przykład zawiera w sobie założenie, że winą jest rozbestwienie dziecka. Tymczasem jeśli powodem niefajnych zachowań jest rzeczywisty problem, to w ten sposób można dziecku wysłać jasny sygnał: źle się zachowujesz - nie kochamy Cię. Bo dla mnie czym innym jest brak rozmaitych przyjemnostek, prezentów, ustępstw, a czym innym LODOWATE traktowanie. Moje dziecko, żeby nie wiem, co zrobiło, musi wiedzieć, że kocham je zawsze. I że na ciepło, poczucie bezpieczeństwa, obecność - może liczyć zawsze. Że prezenty i rozmaite takie zbytki nie są tym samym co moja miłość. prezentów mogę odmówić - wyrazów miłości nigdy.

CYTAT
Efka, nie daj się tak łatwo przeprosić za którymś razem!

Mnie się wydaje, że zadaniem rodziców jest wybaczać. Zawsze. tyle, ze to nie znaczy to samo, co ustępować. Ale wydaje mi się, że ten sygnał wybaczenia, a przynajmniej gotowości na nie, musi być.
I jeszcze ważne jest - dla mnie, walczę o to jak lew, bo to dla mnie bardzo trudne - żeby te wszystkie procesy wychowawcze właśnie nie miały formy walki, szarpania się, wymiany ciosów "jak ty mnie, to ja tobie". Staram się, żeby dzieci wiedziały o tym, co czuję - kiedy mi przykro, kiedy jestem zła, kiedy zmęczona ciągłymi udrami itd. - ale żaby równolegle cały czas dostawały przekaz: mogę mieć dosyć twoich wrzasków, twoich zachowań, waszych kłótni, ale nigdy, przenigdy nie mam dosyć ciebie.

Z własnego doświadczenia wiem, jakie to trudne, ale też pamiętam własne przekonanie z dzieciństwa, że mama - która darła się na mnie non stop albo urządzała mi Coventry - po prostu mnie nie kocha. Bo w tych jej przekazach nie było równowagi. Widziałam w nich tylko złość, niechęć do mnie i jakieś takie... obrzydzenie. Że nie jestem taka, jak ona by chciała.
Ja wiem, że tak nie było. Ale tak czułam i teraz, mając ponad trzydziestkę, ciągle się z tego leczę.

Więc staram się bardzo, żeby w przekazie, który kieruję do dzieci, oddzielać mój stosunek do poszczególnych czynów czy postaw od stosunku do nich jako dzieci. I żeby nigdy, przenigdy nie miały uczucia, że ja mogę wycofać swoją miłośc do nich, jeśli coś zrobią nie tak. Że każdy błąd można naprawić, chociaż oczywiście przeprosiny pro forma tu nie mają nic do rzeczy.
TÅ‚umaczÄ™.
tłumaczę.
tłumaczę.
Wrzeszczę i ciskam się jak wariatka, ale od razu przepraszam, wyjaśniam, że jestem zmęczona, że mi źle.
I znowu tłumaczę.

Prędzej umrę, niż zafunduję swojemu dziecko lodowaty chłód Coventry.
Zakładam, ze jeśli dziecko robi rózne straszne rzeczy, to nie dlatego, ze jest złym człowiekiem, ale dlatego, że sobie z czymś nie radzi, że mu źle, że się gubi.
Człowiekowi, który nie umie się odnaleźć, trzeba pomóc.
Kto ma być ostateczną instancją bezpieczeństwa moich dzieci, jeśli nie ja?
Dirty Diana
piÄ…, 28 maj 2010 - 08:53
Z przyjemnością poczytam, bo mam ostatnio podobne problemy z 12-latką. Przede wszystkim niechęć do jedzenia i to nieszczęście wypisane na twarzy.
Dirty Diana


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,791
Dołączył: czw, 03 kwi 08 - 15:54
Nr użytkownika: 19,139




post piÄ…, 28 maj 2010 - 08:53
Post #11

Z przyjemnością poczytam, bo mam ostatnio podobne problemy z 12-latką. Przede wszystkim niechęć do jedzenia i to nieszczęście wypisane na twarzy.

--------------------
ognistaplama
piÄ…, 28 maj 2010 - 09:46
Mnie sie wydaje, ze 9 lat to wiek, gdy bardzo duzo dzieje sie w szkole, w otoczeniu itd, dziecko zaczyna sie intelektualnie emancypowac, i ze to czas gdy trzeba walczyc o dobry kontakt z dzieckiem. Ja traktuje to jako wstep do wieku nastoletniego. Dlatego nie zdecydowalabym sie na ochlodzenie relacji z dzieckiem.

Ja nie do konca rozumiem co to znaczy, ze nie pozwalasz na cos, a dziecko i tak to robi. Mozesz podac przyklad? Konsekwentne egzekwowanie przestrzegania zasad przez dziecko wydaje mi sie niezbedne dla jego stabilnosci i poczucia bezpieczenstwa, poza tym uczy tego, ze sam fakt, ze czegos chce nie oznacza, ze to sie musi zdarzyc. Zreszta dla zwyklego bezpieczenstwa tez, przeciez dziecko za jakis czas zacznie funkcjonowac bardziej niezaleznie i wazne, bys mogla ufac, ze zasady, ktore ustalicie, beda przestrzegane.

Jesli chodzi o zly humor po szkole, to u nas tez sie zdarza, ale mysle, ze nie powinnas odbierac tego personalnie. Moim dzieciom zdarza sie wracac ze szkoly w zlych humorach, moje starsze dziecko codziennie budzi sie w zlym humorze... Z pewnoscia nie jest to najlepszy moment, zeby pytac sie, co w szkole. Moze Twojej corce trzeba chwili spokoju i relaksu po powrocie ze szkoly? A moze jest glodna? Jak nie chce jesc obiadu, moze niech zje jakis owoc i poczeka do kolacji?
Wydaje mi sie, ze jesli chodzi o zly humor, to nie ma co podwazac sensownosci jego istnienia i miec zal do dziecka, ze ma zly humor, ale pomoc mu sie z nim uporac, znalezc sposob na radzenie sobie z nim. To zreszta baardzo przydaje sie rowniez pozniej. Ja z moja starsza corka wypracowalam rozne sposoby radzenia sobie: kapiel, czytanie (nawet 15 minut, to bardzo relaksuje moje dziecko, bo sie rozpetlaja jej emojce), sluchanie muzyki lezac i nic nie robiac, ale to oczywiscie zalezy od osobowosci dziecka. Moze udaloby Wam sie wspolnie znalezc jakim srodek zaradczy? Nie chodzi o to, by dziecko zabawiac, czy starac sie, by nie bylo smutne, ale by dac mu przestrzen i srodki do poradzenia sobie ze zlym humorem, by nauczyc je swiadomosci swoich stanow emocjonalnych.
Moja mama zawsze denerwowala sie, gdy mialam zly humor, uwazajac, ze nie mam ku temu powodow. W zwiazku z tym przez wiele lat ilekroc mnie nachodzil zly humor mialam wyrzuty sumienia, ze nie powinnam, bo przeciez nie mam powodow. Ale przeciez zly humor nie koniecznie jest zwiazany z konkretnym zdarzeniem. Ot, wczoraj wieczorem moj maz nagle sie spial i zaczal denerwowac - slyszalam to w glosie, jakim zaczal mowic do dzieci. Dlaczego? Nie wiadomo. Wyslalam go, by obejrzal sobie House'a, chwile pomasowalam mu kark i przeszlo.
Ja mam wrazenie, ze pewne rzeczy bierzesz za bardzo osobiscie, tak jakby zly humor dziecka, jego wylaczanie sie po jakims czasie wspolnej aktywnosci byly skierowane przeciwko Tobie. Moze byc tak, ze masz zal, ze mimo, ze dziecko ma wszystko i mimo tego, ze sie tak bardzo starasz, dziecko nie obdarowuje Ciebie radoscia. Sprobuj moze pomyslec o sobie jako o wsparciu swojego dziecka; jesli ma zly humor, moze akurat jest emocjonalnie wydrenowane i musi dojsc do siebie; jesli widzisz, ze traci zainteresowanie wspolnym zajeciem, moze zaproponuj, ze skonczysz sama, a corka moze teraz zajac sie czyms innym.

Ten post edytował wilga_kasia pią, 28 maj 2010 - 09:46
ognistaplama


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 761
Dołączył: pon, 12 maj 03 - 20:58
Nr użytkownika: 714




post piÄ…, 28 maj 2010 - 09:46
Post #12

Mnie sie wydaje, ze 9 lat to wiek, gdy bardzo duzo dzieje sie w szkole, w otoczeniu itd, dziecko zaczyna sie intelektualnie emancypowac, i ze to czas gdy trzeba walczyc o dobry kontakt z dzieckiem. Ja traktuje to jako wstep do wieku nastoletniego. Dlatego nie zdecydowalabym sie na ochlodzenie relacji z dzieckiem.

Ja nie do konca rozumiem co to znaczy, ze nie pozwalasz na cos, a dziecko i tak to robi. Mozesz podac przyklad? Konsekwentne egzekwowanie przestrzegania zasad przez dziecko wydaje mi sie niezbedne dla jego stabilnosci i poczucia bezpieczenstwa, poza tym uczy tego, ze sam fakt, ze czegos chce nie oznacza, ze to sie musi zdarzyc. Zreszta dla zwyklego bezpieczenstwa tez, przeciez dziecko za jakis czas zacznie funkcjonowac bardziej niezaleznie i wazne, bys mogla ufac, ze zasady, ktore ustalicie, beda przestrzegane.

Jesli chodzi o zly humor po szkole, to u nas tez sie zdarza, ale mysle, ze nie powinnas odbierac tego personalnie. Moim dzieciom zdarza sie wracac ze szkoly w zlych humorach, moje starsze dziecko codziennie budzi sie w zlym humorze... Z pewnoscia nie jest to najlepszy moment, zeby pytac sie, co w szkole. Moze Twojej corce trzeba chwili spokoju i relaksu po powrocie ze szkoly? A moze jest glodna? Jak nie chce jesc obiadu, moze niech zje jakis owoc i poczeka do kolacji?
Wydaje mi sie, ze jesli chodzi o zly humor, to nie ma co podwazac sensownosci jego istnienia i miec zal do dziecka, ze ma zly humor, ale pomoc mu sie z nim uporac, znalezc sposob na radzenie sobie z nim. To zreszta baardzo przydaje sie rowniez pozniej. Ja z moja starsza corka wypracowalam rozne sposoby radzenia sobie: kapiel, czytanie (nawet 15 minut, to bardzo relaksuje moje dziecko, bo sie rozpetlaja jej emojce), sluchanie muzyki lezac i nic nie robiac, ale to oczywiscie zalezy od osobowosci dziecka. Moze udaloby Wam sie wspolnie znalezc jakim srodek zaradczy? Nie chodzi o to, by dziecko zabawiac, czy starac sie, by nie bylo smutne, ale by dac mu przestrzen i srodki do poradzenia sobie ze zlym humorem, by nauczyc je swiadomosci swoich stanow emocjonalnych.
Moja mama zawsze denerwowala sie, gdy mialam zly humor, uwazajac, ze nie mam ku temu powodow. W zwiazku z tym przez wiele lat ilekroc mnie nachodzil zly humor mialam wyrzuty sumienia, ze nie powinnam, bo przeciez nie mam powodow. Ale przeciez zly humor nie koniecznie jest zwiazany z konkretnym zdarzeniem. Ot, wczoraj wieczorem moj maz nagle sie spial i zaczal denerwowac - slyszalam to w glosie, jakim zaczal mowic do dzieci. Dlaczego? Nie wiadomo. Wyslalam go, by obejrzal sobie House'a, chwile pomasowalam mu kark i przeszlo.
Ja mam wrazenie, ze pewne rzeczy bierzesz za bardzo osobiscie, tak jakby zly humor dziecka, jego wylaczanie sie po jakims czasie wspolnej aktywnosci byly skierowane przeciwko Tobie. Moze byc tak, ze masz zal, ze mimo, ze dziecko ma wszystko i mimo tego, ze sie tak bardzo starasz, dziecko nie obdarowuje Ciebie radoscia. Sprobuj moze pomyslec o sobie jako o wsparciu swojego dziecka; jesli ma zly humor, moze akurat jest emocjonalnie wydrenowane i musi dojsc do siebie; jesli widzisz, ze traci zainteresowanie wspolnym zajeciem, moze zaproponuj, ze skonczysz sama, a corka moze teraz zajac sie czyms innym.

--------------------
chaton
piÄ…, 28 maj 2010 - 10:00
Co to jest Coventry (w kontekscie wychowania)?
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post piÄ…, 28 maj 2010 - 10:00
Post #13

Co to jest Coventry (w kontekscie wychowania)?

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Mafia
piÄ…, 28 maj 2010 - 10:16
Artola, strasznie radykalna metoda jak dla mnie. Raczej na stłamszenie i pozbawienie poczucia bezpieczeństwa, niż na wypracowanie dobrych relacji.
Wydaje mi się, że dziecko dostaje przekaz - masz być taki jak my chcemy, to wtedy dostaniesz naszą uwagę czy dobra materialne.
Mafia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,508
Dołączył: czw, 27 kwi 06 - 11:50
Nr użytkownika: 5,675




post piÄ…, 28 maj 2010 - 10:16
Post #14

Artola, strasznie radykalna metoda jak dla mnie. Raczej na stłamszenie i pozbawienie poczucia bezpieczeństwa, niż na wypracowanie dobrych relacji.
Wydaje mi się, że dziecko dostaje przekaz - masz być taki jak my chcemy, to wtedy dostaniesz naszą uwagę czy dobra materialne.

--------------------
Mafia
użytkownik usunięty

Go??







post piÄ…, 28 maj 2010 - 10:47
Post #15

[post usunięty]
efka30
piÄ…, 28 maj 2010 - 11:27
wilga_kasia podam ci przyklad takiego zachowania:
-np. Jasiek wejdzie do Ani do pokoju, usiądzie na podłodze , weźmie jakiś klocek czy kartkę i zaraz słychać ''wynos się!...idź sobie!'', wtedy idę na gore , biorę młodego za łapkę i zajmuje go czymś innym, wtedy ona od razu przychodzi i wola jaska do siebie, wtedy mowie , ze skoro go wygoniła to nie będzie u niej się bawił i wtedy zaczyna się przepychanka słowna typu ...''i tak go zawołam, i tak on przyjdzie do mnie''
-następny przykład, ostatnio miała kare na słodycze, chodziła, prosiła czy możne wziasc żelki, obraziła się okrutnie, trzasnęła drzwiami ,a za ok godzinę złapałam ja w kuchni z kieszeniami wypchanymi żelkami.

Co do łatwego przeproszenia, to uważam ze jednak, za szybko jej ustępowałam, zawsze było tak , ze nabroiła coś, było mi bardzo przykro , za chwile przyniosła mi laurkę z przeprosinami, dala mi buziaka i było po sprawie. Potem już wychodziła z założenia , ze spoko możne być niegrzeczna , potem nabazgroli jakaś kartkę (nawet się już nie starała) i mama przestanie się gniewać.

Berek to też nie jest tak , ze my ze sobą ciągle walczymy, ze ja tylko zakazuję , nakazuję albo odpuszczam, ze się gniewam i odcinam zupełnie od niej. Nieraz siedzimy razem na łóżku i tłumaczę, ze ja bardzo kochamy , ale pewne rzeczy są nie do przyjęcia i sprawiają nam przykrość, ona niby okazuje skruchę, wie ze źle robi , przeprasza , ma nawet łzy w oczach a za sekundę mi przerywa i wola ''oooo mamo mamo, musisz mi dać 5e na kino'' 37.gif

Przez pewien czas myśleliśmy, ze to rzeczywiście w pewnym stopniu przez szkole, ona się tak zachowuje, ponieważ w okresach kiedy miała wolne od szkoły, np. ferie była spokojniejsza ( ale to pewnie przez to aktywnie spędzaliśmy ten czas ), teraz nawet jak nie ma szkoły problem jest. Zapisaliśmy ja na basen, żeby wyładowywała energie, ale entuzjazm był tylko przez pierwsze dwa miesiące, myśleliśmy teraz o jakiś zajęciach tanecznych, ale już nie wiem czy to ma sens, bo za kilka tygodni powie , ze jej się nie chce .

Nikt mi na sali porodowej nie powiedział ,ze będzie łatwo, wiec będę "walczyć" , żeby wreszcie było dobrze. icon_smile.gif
efka30


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 280
Dołączył: wto, 20 mar 07 - 19:23
SkÄ…d: IE
Nr użytkownika: 12,163




post piÄ…, 28 maj 2010 - 11:27
Post #16

wilga_kasia podam ci przyklad takiego zachowania:
-np. Jasiek wejdzie do Ani do pokoju, usiądzie na podłodze , weźmie jakiś klocek czy kartkę i zaraz słychać ''wynos się!...idź sobie!'', wtedy idę na gore , biorę młodego za łapkę i zajmuje go czymś innym, wtedy ona od razu przychodzi i wola jaska do siebie, wtedy mowie , ze skoro go wygoniła to nie będzie u niej się bawił i wtedy zaczyna się przepychanka słowna typu ...''i tak go zawołam, i tak on przyjdzie do mnie''
-następny przykład, ostatnio miała kare na słodycze, chodziła, prosiła czy możne wziasc żelki, obraziła się okrutnie, trzasnęła drzwiami ,a za ok godzinę złapałam ja w kuchni z kieszeniami wypchanymi żelkami.

Co do łatwego przeproszenia, to uważam ze jednak, za szybko jej ustępowałam, zawsze było tak , ze nabroiła coś, było mi bardzo przykro , za chwile przyniosła mi laurkę z przeprosinami, dala mi buziaka i było po sprawie. Potem już wychodziła z założenia , ze spoko możne być niegrzeczna , potem nabazgroli jakaś kartkę (nawet się już nie starała) i mama przestanie się gniewać.

Berek to też nie jest tak , ze my ze sobą ciągle walczymy, ze ja tylko zakazuję , nakazuję albo odpuszczam, ze się gniewam i odcinam zupełnie od niej. Nieraz siedzimy razem na łóżku i tłumaczę, ze ja bardzo kochamy , ale pewne rzeczy są nie do przyjęcia i sprawiają nam przykrość, ona niby okazuje skruchę, wie ze źle robi , przeprasza , ma nawet łzy w oczach a za sekundę mi przerywa i wola ''oooo mamo mamo, musisz mi dać 5e na kino'' 37.gif

Przez pewien czas myśleliśmy, ze to rzeczywiście w pewnym stopniu przez szkole, ona się tak zachowuje, ponieważ w okresach kiedy miała wolne od szkoły, np. ferie była spokojniejsza ( ale to pewnie przez to aktywnie spędzaliśmy ten czas ), teraz nawet jak nie ma szkoły problem jest. Zapisaliśmy ja na basen, żeby wyładowywała energie, ale entuzjazm był tylko przez pierwsze dwa miesiące, myśleliśmy teraz o jakiś zajęciach tanecznych, ale już nie wiem czy to ma sens, bo za kilka tygodni powie , ze jej się nie chce .

Nikt mi na sali porodowej nie powiedział ,ze będzie łatwo, wiec będę "walczyć" , żeby wreszcie było dobrze. icon_smile.gif

--------------------




ognistaplama
piÄ…, 28 maj 2010 - 11:53
Ewa, na pewno nie mozesz dac sie wciagac w przepychanki slowne. Ja mam kilka zdecydowanych zdan, ktore jak wypowiem stanowczym tonem, to moje dzieci wiedza, ze nie ma co ze mna dyskutowac: "Nie ma takiej mozliwosci", "Nie i prosze wiecej nie prosic", "Przepraszam, ale tak nie mozemy rozmawiac, sprobuj sie uspokoic i wtedy wrocmy do sprawy" itd. Ja staram sie nie rozmawiac z dzieckiem gdy rozmowa zaczyna byc przepychanka slowna. Do przepychanki trzeba dwoch osob, nie daj sie wciagnac. Indianski spokoj.
Jesli corka najpierw wygania brata, a potem chce, by wrocil, to ja bym powiedziala cos w stylu: "Wydaje mi sie, ze potrzebujesz chwile, by ochlonac, zajmij sie chwile czyms sama, Jasiek teraz zrobi to czy tamto, a jak za 10 minut bedziesz chciala sie pobawic z bratem, to ok".
Jak moje mlodsze dziecko podjadalo slodycze w nieodpowiednich chwilach, to zlikwidowalam jej bezposredni dostep do slodyczy i umowilysmy sie, ze wrocimy do niego, gdy bedzie sie stosowac do zasad funkcjonujacych w domu. Czyli nie ze kara, ale wedlug zasady tyle wolnosci ile odpowiedzialnosci.
Moje mlodsze dziecko ma tendencje do lamania i obchodzenia zasad, i dlatego wydaje mi sie szczegolnie wazne, by je egzekwowac. Gdy miala dwa lata i moj tata powiedzial jej, by nie dotykala kontaktu raczka, to ona patrzac na niego dotykala kontaktu... nozka 37.gif Ona z latwoscia sie sama rozgrzesza tekstami typu: "Nie moglam sie powstrzymac", co mnie bardzo niepokoi i pracujemy nad tym. No bo pomysl tylko jakie konsekwencje to moze miec w pozniejszym zyciu 37.gif
Co do rozrabiania i przepraszania, to ja wlasciwie nie oczekuje przeprosin od moich dzieci, tylko wspolnie razem zastanawiamy sie nad sytuacja i co zrobic, zeby sie nie powtorzyla. I zawsze pytam, czy wiedza, dlaczego uwazam, ze cos bylo nie tak - i powiem Ci, ze zaskakuje mnie, co odpowiadaja moje dzieci, to wcale nie jest takie oczywiste, ze patrza na dana sytuacje tak samo jak my.
Ja moja mame przepraszalam, ale nigdy nie czulam, ze zrobilam cos zle, po prostu nie lubilam tej atmosfery. Zazwyczaj czulam, ze i tak mialam racje 48.gif


Ten post edytował wilga_kasia pią, 28 maj 2010 - 11:53
ognistaplama


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 761
Dołączył: pon, 12 maj 03 - 20:58
Nr użytkownika: 714




post piÄ…, 28 maj 2010 - 11:53
Post #17

Ewa, na pewno nie mozesz dac sie wciagac w przepychanki slowne. Ja mam kilka zdecydowanych zdan, ktore jak wypowiem stanowczym tonem, to moje dzieci wiedza, ze nie ma co ze mna dyskutowac: "Nie ma takiej mozliwosci", "Nie i prosze wiecej nie prosic", "Przepraszam, ale tak nie mozemy rozmawiac, sprobuj sie uspokoic i wtedy wrocmy do sprawy" itd. Ja staram sie nie rozmawiac z dzieckiem gdy rozmowa zaczyna byc przepychanka slowna. Do przepychanki trzeba dwoch osob, nie daj sie wciagnac. Indianski spokoj.
Jesli corka najpierw wygania brata, a potem chce, by wrocil, to ja bym powiedziala cos w stylu: "Wydaje mi sie, ze potrzebujesz chwile, by ochlonac, zajmij sie chwile czyms sama, Jasiek teraz zrobi to czy tamto, a jak za 10 minut bedziesz chciala sie pobawic z bratem, to ok".
Jak moje mlodsze dziecko podjadalo slodycze w nieodpowiednich chwilach, to zlikwidowalam jej bezposredni dostep do slodyczy i umowilysmy sie, ze wrocimy do niego, gdy bedzie sie stosowac do zasad funkcjonujacych w domu. Czyli nie ze kara, ale wedlug zasady tyle wolnosci ile odpowiedzialnosci.
Moje mlodsze dziecko ma tendencje do lamania i obchodzenia zasad, i dlatego wydaje mi sie szczegolnie wazne, by je egzekwowac. Gdy miala dwa lata i moj tata powiedzial jej, by nie dotykala kontaktu raczka, to ona patrzac na niego dotykala kontaktu... nozka 37.gif Ona z latwoscia sie sama rozgrzesza tekstami typu: "Nie moglam sie powstrzymac", co mnie bardzo niepokoi i pracujemy nad tym. No bo pomysl tylko jakie konsekwencje to moze miec w pozniejszym zyciu 37.gif
Co do rozrabiania i przepraszania, to ja wlasciwie nie oczekuje przeprosin od moich dzieci, tylko wspolnie razem zastanawiamy sie nad sytuacja i co zrobic, zeby sie nie powtorzyla. I zawsze pytam, czy wiedza, dlaczego uwazam, ze cos bylo nie tak - i powiem Ci, ze zaskakuje mnie, co odpowiadaja moje dzieci, to wcale nie jest takie oczywiste, ze patrza na dana sytuacje tak samo jak my.
Ja moja mame przepraszalam, ale nigdy nie czulam, ze zrobilam cos zle, po prostu nie lubilam tej atmosfery. Zazwyczaj czulam, ze i tak mialam racje 48.gif


--------------------
Gosia z edziecka
piÄ…, 28 maj 2010 - 12:02
CYTAT(efka30 @ Fri, 28 May 2010 - 12:27) *
Berek to też nie jest tak , ze my ze sobą ciągle walczymy, ze ja tylko zakazuję , nakazuję albo odpuszczam, ze się gniewam i odcinam zupełnie od niej. Nieraz siedzimy razem na łóżku i tłumaczę, ze ja bardzo kochamy , ale pewne rzeczy są nie do przyjęcia i sprawiają nam przykrość, ona niby okazuje skruchę, wie ze źle robi , przeprasza , ma nawet łzy w oczach a za sekundę mi przerywa i wola ''oooo mamo mamo, musisz mi dać 5e na kino'' 37.gif

Dziecko nie zmieni swojego zachowania od jednej rozmowy icon_wink.gif zwłaszcza jesli jak piszesz sami przyzwyczailiście córeczkę do tego, że jej potrzby materialne sa zapokajane zanim pomarzy.
Tu trzeba zmiany systemu wartości dziecka, tak użyłabym az tak mocnych słów. Na to trzeba czasu liczonego w miesiacach...
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post piÄ…, 28 maj 2010 - 12:02
Post #18

CYTAT(efka30 @ Fri, 28 May 2010 - 12:27) *
Berek to też nie jest tak , ze my ze sobą ciągle walczymy, ze ja tylko zakazuję , nakazuję albo odpuszczam, ze się gniewam i odcinam zupełnie od niej. Nieraz siedzimy razem na łóżku i tłumaczę, ze ja bardzo kochamy , ale pewne rzeczy są nie do przyjęcia i sprawiają nam przykrość, ona niby okazuje skruchę, wie ze źle robi , przeprasza , ma nawet łzy w oczach a za sekundę mi przerywa i wola ''oooo mamo mamo, musisz mi dać 5e na kino'' 37.gif

Dziecko nie zmieni swojego zachowania od jednej rozmowy icon_wink.gif zwłaszcza jesli jak piszesz sami przyzwyczailiście córeczkę do tego, że jej potrzby materialne sa zapokajane zanim pomarzy.
Tu trzeba zmiany systemu wartości dziecka, tak użyłabym az tak mocnych słów. Na to trzeba czasu liczonego w miesiacach...
renata19750702
piÄ…, 28 maj 2010 - 12:36
Ewa, przede wszystkim wypowiadając się na ten temat muszę zacząć od tego, że każde dziecko jest inne i metoda, która na jedno zadziała, u innego okazuje się zawodna. Jak widać po powyższych wypowiedziach nie jesteś jedyną, która ma (czy też miała) podobny problem z własnym dzieckiem. Mnie on też nie został oszczędzony 13.gif. Moja przybrana córka zachowywała się bardzo podobnie w wieku 12 lat. Przetrwałyśmy i Marysia nawet na ludzi wyszła icon_wink.gif, a relacje między nami są dziś świetne.
Osobiście nie polecam Ci od razu radykalnych zmian, ale wprowadzanie ich małymi kroczkami (aczkolwiek konsekwentnie). U mnie to dało efekty, choć oczywiście nie "z prędkością światła". Bywało, że nerwy miałam napięte do granic wytrzymałości icon_wink.gif, a dziś jak czytam o Twojej córce i porównuję zachowanie swojej, to sobie myślę, że te dzieciaki tak mają i jeśli je skierujemy we właściwą stronę, to im się te zachowania nie utrwalają na stałe icon_wink.gif

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 13:50) *
- jak tylko wraca ze szkoły , to już od progu ma zły humor, na moje pytania dotyczące szkoły odpowiada takim tonem , ze brak mi ochoty na dalsze interesownie.


u nas jeszcze do tego dochodziło trzaskanie drzwiami i generalnie wszystkim, czym trzaskać się dało: szuflady, drzwi szafki, kubki...

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 13:50) *
-za każdym razem obiad jest blee i przy stole robi miny jakby zbierało je się na wymioty.


moja wycinała jeszcze nieistniejące żyły z plastrów szynki (wyglądały jak ser z dziurami, tylko różowy

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 13:50) *
-bardzo często łapię ja na kłamstwach i oszustwach


to mnie chyba przerażało najbardziej, bo nawet o nic nie pytana opowiadała swoje zmyślone przygody icon_smile.gif

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 13:50) *
-ciągle jest niezadowolona i nieszczęśliwa, gdziekolwiek pojedziemy czy pójdziemy...chodzi mi o plener (mamy pieska , wiec okazji nie brakuje do wycieczek) ona ciągle narzeka, ze ja nogi bolą , albo jej zimno czy się nudzi.
-możne nie powinnam tego pisać, żeby nie wyszło , ze się chwale ... ale ona posiada wszystkie zbytki, za które inne dzieci dałyby się pokroić ( laptop, własny tv, PSP,PlayStation, aparat cyfrowy, rower, trampolinę i długo by wymieniać ), ale i tak jej wiecznie niedola,


pod tym też mogłabym się podpisać icon_smile.gif

Ja na trzaskanie drzwiami, czy próby wyżycia się na innych reagowałam zdecydowanym - w tym domu tak nie robimy. Jeśli ma jakiś problem, to można o tym porozmawiać, a nie wyżywać się na innych (a może kup jej pamiętnik, taki własny, zamykany? czasami "wylanie bólów" na papier pomaga)

Na dąsy przy jedzeniu duża dawka cierpliwości dla Ciebie - nie zwracaj uwagi na jej reakcje, według mnie w końcu przestanie. Podobnie z nudzeniem się na spacerze. Nie komentuj tego.
Wszystkie jej problemy (nawet te, które wydają się Ci śmiesznie drobne) traktuj z należytą powagą i zrozumieniem. To procentuje na przyszłość.
Znajdź dla niej czas (tylko dla niej).
Wybierzcie się czasami same na jakieś wspólne zakupy okraszone ciastkiem w kafejce.
Pamiętaj, że czasami nawet takie dziecko ma prawo do "gorszego" dnia.
Wprowadź system kar i nagród i bądź konsekwentna.
Nie wiem jak to wygląda u innych, ale u nas działało tak: prosiłam córkę, żeby np. posprzątała w kuchni. Nie posprzątała. Mówiłam jej, że tego nie zrobiła, choć poprosiłam, na następny dzień poprosiłam znów o posprzątanie, dodając uwagę, że więcej przypominać jej nie będę, ale jeśli znów zapomni, to wyciągnę z tego odpowiednie konsekwencje. Nie posprzątała, to miała 2 dni szlabanu na komputer, komórkę, telefon, telewizję i wychodzenie po szkole z domu równocześnie (to była moja metoda, bo u niej akurat to było tym, co jej przynosiło "największe cierpienie").
Nawyk wykonywania moich próśb utrwalił jej się po dwóch takich akcjach, co mnie wprawiło w prawdziwy szok icon_eek.gif
Oczywiście od czasu do czasu zdarzało jej się zapomnieć, ale było to tak rzadko, że bywało iż przymknęłam oko.

Ten post edytował renata19750702 pią, 28 maj 2010 - 12:37
renata19750702


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,546
Dołączył: wto, 05 cze 07 - 09:52
SkÄ…d: podkarpackie
Nr użytkownika: 14,764




post piÄ…, 28 maj 2010 - 12:36
Post #19

Ewa, przede wszystkim wypowiadając się na ten temat muszę zacząć od tego, że każde dziecko jest inne i metoda, która na jedno zadziała, u innego okazuje się zawodna. Jak widać po powyższych wypowiedziach nie jesteś jedyną, która ma (czy też miała) podobny problem z własnym dzieckiem. Mnie on też nie został oszczędzony 13.gif. Moja przybrana córka zachowywała się bardzo podobnie w wieku 12 lat. Przetrwałyśmy i Marysia nawet na ludzi wyszła icon_wink.gif, a relacje między nami są dziś świetne.
Osobiście nie polecam Ci od razu radykalnych zmian, ale wprowadzanie ich małymi kroczkami (aczkolwiek konsekwentnie). U mnie to dało efekty, choć oczywiście nie "z prędkością światła". Bywało, że nerwy miałam napięte do granic wytrzymałości icon_wink.gif, a dziś jak czytam o Twojej córce i porównuję zachowanie swojej, to sobie myślę, że te dzieciaki tak mają i jeśli je skierujemy we właściwą stronę, to im się te zachowania nie utrwalają na stałe icon_wink.gif

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 13:50) *
- jak tylko wraca ze szkoły , to już od progu ma zły humor, na moje pytania dotyczące szkoły odpowiada takim tonem , ze brak mi ochoty na dalsze interesownie.


u nas jeszcze do tego dochodziło trzaskanie drzwiami i generalnie wszystkim, czym trzaskać się dało: szuflady, drzwi szafki, kubki...

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 13:50) *
-za każdym razem obiad jest blee i przy stole robi miny jakby zbierało je się na wymioty.


moja wycinała jeszcze nieistniejące żyły z plastrów szynki (wyglądały jak ser z dziurami, tylko różowy

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 13:50) *
-bardzo często łapię ja na kłamstwach i oszustwach


to mnie chyba przerażało najbardziej, bo nawet o nic nie pytana opowiadała swoje zmyślone przygody icon_smile.gif

CYTAT(efka30 @ Thu, 27 May 2010 - 13:50) *
-ciągle jest niezadowolona i nieszczęśliwa, gdziekolwiek pojedziemy czy pójdziemy...chodzi mi o plener (mamy pieska , wiec okazji nie brakuje do wycieczek) ona ciągle narzeka, ze ja nogi bolą , albo jej zimno czy się nudzi.
-możne nie powinnam tego pisać, żeby nie wyszło , ze się chwale ... ale ona posiada wszystkie zbytki, za które inne dzieci dałyby się pokroić ( laptop, własny tv, PSP,PlayStation, aparat cyfrowy, rower, trampolinę i długo by wymieniać ), ale i tak jej wiecznie niedola,


pod tym też mogłabym się podpisać icon_smile.gif

Ja na trzaskanie drzwiami, czy próby wyżycia się na innych reagowałam zdecydowanym - w tym domu tak nie robimy. Jeśli ma jakiś problem, to można o tym porozmawiać, a nie wyżywać się na innych (a może kup jej pamiętnik, taki własny, zamykany? czasami "wylanie bólów" na papier pomaga)

Na dąsy przy jedzeniu duża dawka cierpliwości dla Ciebie - nie zwracaj uwagi na jej reakcje, według mnie w końcu przestanie. Podobnie z nudzeniem się na spacerze. Nie komentuj tego.
Wszystkie jej problemy (nawet te, które wydają się Ci śmiesznie drobne) traktuj z należytą powagą i zrozumieniem. To procentuje na przyszłość.
Znajdź dla niej czas (tylko dla niej).
Wybierzcie się czasami same na jakieś wspólne zakupy okraszone ciastkiem w kafejce.
Pamiętaj, że czasami nawet takie dziecko ma prawo do "gorszego" dnia.
Wprowadź system kar i nagród i bądź konsekwentna.
Nie wiem jak to wygląda u innych, ale u nas działało tak: prosiłam córkę, żeby np. posprzątała w kuchni. Nie posprzątała. Mówiłam jej, że tego nie zrobiła, choć poprosiłam, na następny dzień poprosiłam znów o posprzątanie, dodając uwagę, że więcej przypominać jej nie będę, ale jeśli znów zapomni, to wyciągnę z tego odpowiednie konsekwencje. Nie posprzątała, to miała 2 dni szlabanu na komputer, komórkę, telefon, telewizję i wychodzenie po szkole z domu równocześnie (to była moja metoda, bo u niej akurat to było tym, co jej przynosiło "największe cierpienie").
Nawyk wykonywania moich próśb utrwalił jej się po dwóch takich akcjach, co mnie wprawiło w prawdziwy szok icon_eek.gif
Oczywiście od czasu do czasu zdarzało jej się zapomnieć, ale było to tak rzadko, że bywało iż przymknęłam oko.

--------------------
Maria Katarzyna ,Jan Aleksander


Dziś wiem, życie cudem jest. Co chcę, mogę z niego mieć, jak dźwięk słyszę jego głos, co dzień pragnę bardziej go.
kasiarybka

Go??







post piÄ…, 28 maj 2010 - 12:39
Post #20

Cholera trudny temat i nie pomogę pewnie za wiele, zastanowiło mnie tylko jedno, w pierwszym poście napisałaś, że Mała ma wszystko.
CYTAT
możne nie powinnam tego pisać, żeby nie wyszło , ze się chwale ... ale ona posiada wszystkie zbytki, za które inne dzieci dałyby się pokroić ( laptop, własny tv, PSP,PlayStation, aparat cyfrowy, rower, trampolinę i długo by wymieniać ), ale i tak jej wiecznie niedola, Jak to mój mąż określił, choćby jej smarować d...miodem to i tak źle.

wydaje mi siÄ™, ze to niedobrze jednak.
Fajnie, że stac Cie na to wszystko, że Córka może miec to o czym zamarzy, uważam jednak, że nie jest to zbyt dobrze wychowawczo, że ma wszystko co chce, za nic.
Ja swoim Dzieciom staram sie przekazać taka prawdę, że nie można mieć w życiu czegokolwiek za darmo.
Pod pojeciem czegokolwiek rozumiem oczywiście rzeczy materialne.
Dzieciństwo jest bardzo krótkie, trudno jest nauczyć w tym okresie Dzieci zdrowego podejscia do swiata, odpowiedzialności, umiejetności dzielenia się z innymi, umiejetności odmawiania sobie pewnych spraw, zrozumienia, że nie zawsze można miec to o czym sie marzy od razu, że trzeba dac z siebie coś, żeby cos otrzymać.
Pomijam prezenty urodzinowe czy swiąteczne, bo to tradycja, chociaż tutaj tez jestem ostrożna. Moje dzieci nie mają wszystkiego o czym marzą, tym bardziej, ze te marzenia zmieniaja się z tygodnia na tydzień....dzisja chce pet szopa , jutro marzy czyms innym, za tydzien wpadnie Jej w oko cos innego.
Mam doskonały przykład dorosłego Człowieka, który był wychowany w podobny sposób....mial wszystko czego chciał, mama była gotowa zdjąć Mu gwiazdke z nieba, jesli by zechciał....w dorosłym zyciu koszmarnie niedorosły Człowiek.
Zero odpowiedzialności, roszczeniowa postawa wobec Rodziców, dzisiaj juz staruszków, roszczeniowa postawa wobec świata, wszystko Mu sie po prostu należy, zero pokory, zero szacunku.

Dostając coś za nic, ot tak sobie, czesto po prostu nie potrafimy tedo docenić, nie włożyliśmy pracy, nie daliśmy nic w zamian, to cos po prostu do nas przyszło....wiec "łatwo przyszło, łatwo poszło" najczęściej.
Moje serce chcialoby dać Dzieciom WSZYSTKO, żeby nie musiały nic robić, moje serce chce wyręczyć Ich we wszystkim, rozum jednak podpowiada, że to nie jest dobry pomysł, jesli maja z Nich wyrosnąć mądrzy, dojrzali emocjonalnie Ludzie.
> proszÄ™ o jakieÅ› wskazówki, problem z 9-latkÄ…
Start new topic
Reply to this topic
2 Stron V   1 2 nastÄ™pna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: sob, 27 kwi 2024 - 07:48
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama