wto, 21 wrz 2004 - 17:08
Zastanawiałyście się kiedyś tak "na poważnie"? Nie na zasadzie "ojej, znowu chore, ciekawe dlaczego", tylko tak całkiem serio: dlaczego jedne dzieci choruja, jak to się mówi "bez przerwy", a inne - w ogóle? W jakim stopniu ulależnione jest to od:
- takich a nie innych genów
- takiej a nie innej naturalnej odporności (czy mozna na nią wpływać?)
- takiego a nie innego postępowania w ciąży oraz postępowania z urodzonym już dzieckiem?
W jakim stopniu możemy na to wpływać? Czy liczą się przyjęte przez nas sposoby postępowania, tradycje, zwyczaje (np. odnośnie hartowania dziecka czy używania/nieużywania pewnych leków) czy też jesteśmy wyłącznie ofiarami niezrozumiałego fatum, które sprawia, że nasze dziecko ciągle choruje? Czy mając zdrowe, nieprzeziębiające się, odporne dziecko, powinnyśmy być dumne, czy taka duma świadczy o głupocie, bo to tylko łut szczęścia? Czy naprawdę dawniej dzieci tak strasznie często nie chorowały, czy to tylko mit? A jeśli prawda, to jak myślicie, dlaczego to się pogorszyło?