CYTAT(milly)
W naszym starym przedszkolu była nauka czytania wg jakiejś pani, której nazwiska nigdy sobie nie przypomnę. Dzieci zamiast znaczków miały podpisane wieszaczki, codziennie wieszano na tablicy kartki z imionami obecnych przedszkolaków, podpisane były imionami krzesełka i szafki. Wszędzie wisiały literki. Jak to zebrać do kupy pojęcia nie mam, ale Jasiek zna cały alfabet - zaczyna skladać literki. Liczy świetnie do nie wiem ilu - ale to już zainteresowania własne
Karolka jest teraz w drugiej grupie - czterolatków, choć jeszcze sama 4 lat nie ma. W środę mieliśmy zebranie i panie z jej grupy właśnie mówiły o takim systemie nauki literek jaki wymieniła milly. Ich zamierzeniem jest, aby każde dziecko znało literki swojego imienia (co bardzo sprawiedliwe jest przy np.: Oli i Karolinie
). Tak samo mają mieć porozwieszane swoje imiona w różnych miejscach. Mają też zaczynać się uczyć cyferek, liczenia... Najpier poznawać swoje imiona, znać litery swojego imienia, a potem nawet innych dzieci
. Cóż zobaczymy co z tego wyjdzie... Podobno dzieci kończące przedszkole, do którego Karolka chodzi - potrafią czytać w większości płynnie, w najgorszym wypadku sylabizując...
Karolka zna już sporo liter - dużych. Z niektórymi ma problemy. Ale ja do niczego jej nie zmuszałam, ona sama pytała mnie o literki, więc jej odpowiadałam. Potrafi też pisać literki, które zna. Krzywo, bo krzywo, ale widać co to jest
.
Cyfer nie zna. A liczy bezbłędnie do 13, dalej często jej się coś myli...