CYTAT(netty5 @ Mon, 10 Oct 2011 - 20:01)
Takie jest moje zdanie i zaznaczam ze nie kazdy musi sie z nim zgadzac.
Ale masz prawo je napisać...?
Ja też mam.
Swoją drogą to ciekawe, że zwrot "z całym szacunkiem" zwykle oznacza brak szacunku
Ad rem.
Też byłam samotną matką. Wprawdzie nie bliźniąt, ale to akurat nie robi znaczącej różnicy. Tu nie chodzi o to, czy nauczysz dzieci zasypiać same - tylko o to, JAK to zrobisz. Kilka wieczorów olewania płaczu przez kwadrans?? To jest bardzo długo dla takiego dziecka...
Nie wszystko się da, niektóre rzeczy trzeba, ale chodzi o podejście. Niestety nie potrafię spokojnie czytać luzackiego podejścia do "wypłakiwania się" dzieci. A teraz szczególnie, bo mam kontakty z ludźmi, których rodzice kochali... ale uważali, że dziecko musi się wypłakać. Albo że lanie to dobra metoda wychowawcza. Albo jeszcze coś tam. Ci ludzie mają spore deficyty emocjonalne wyniesione z dzieciństwa - a przecież ich rodzice nie zrobili im tego z premedytacją. Kochali ich przecież i oni tych rodziców też kochali... a teraz mają popieprzone życia.
Nie rozumiem dlaczego w imię dobrego samopoczucia zamykać się na coś nowego? No na pewno łatwiej jest wyjść z założenia, że ktoś "naciąga i wyolbrzymia", niż się zastanowić. Łatwiej personalnie komuś zarzucić, że psuje sielską atmosferkę wzajemnego ciumciania, zamiast spróbować się wczuć w to dziecko.
Też byłam samotną matką przy pierwszym dziecku i popełniłam sporo błędów. Usiłuję je naprawiać, wychodzić ze złych schematów, a przede wszystkim uczę się właśnie wczuwać się w dziecko, jego uczucia czy emocje. Kiepsko mi jeszcze idzie, bo jak człowiek funkcjonuje w utartym schemacie, to czasami fizyczną niemal niemożliwością jest zachować się inaczej - bo schemat się sam nasuwa... Ale walczę. A przy drugim dziecku chcę po prostu w zły schemat nie wejść.
Oczywiście wydaje się, że samodzielne zasypianie to przecież mały miki, wyolbrzymia wariatka, nie? Tylko że to są kawałki puzzli, które tworzą całość. Zepsujesz jeden, potem drugi, każdy malutki... a potem się okazuje, że w obrazku zieje dziura.