Taaaaaaa...
Znowu powraca tatusiowy problem... a zabic nie można, bo bez nich tez zle
Powiem Wam, że jestem przemęczona, moze nie tyle fizycznie co psychicznie nocnym budzeniem się Agaty. Kiedy kładę się spać, to najczęściej nie mogę usnać albo wiercę się w półśnie aź do chwili kiedy mała obudzi się na żarełko (czyli tak do 1-2giej w nocy) i dopiero potem zasypiam na 2-3 godziny
. Przez ostatnie dwa dni dałam Agacie butle, zanim położyłam się spać, nie czekajac na to, az sama się upomni. Pospała mniej więcej do 4 rano. Dziś się obudziła i dawaj łazić po łóżeczku w rytmie matczynego przeklinania pod nosem
Jak zaczęła się układać na poduszcze, to ją zostawiłam i poszłam do łóżka i padłam. Słyszałam, ze jakis czas potem marudziła, ale nie byłam w stanie sie podnieść. Jar do niej poszedł (święto chyba jakies).
Podjęłam decyzje o poważnej rozmowie. Jako, że w ciąży miałam problemy ze spaniem, to śmialo mogę stwierdzić, że od ponad roku nie mam na swoim koncie całej przespanej nocy
. Wymyśliłam sobie, że jedną noc w tygodniu Jar będzie pełnił nocny dyzur, żebym ja sobie mogła spokojnie odpocząć
Dzień tego dyżuru niech sobie sam ustali, tylko to będzie musiał byc stały dzień, np piatek, tak, zebym ja mogła nastawić się psychicznie na to, ze muszę dotrwac każdego tygodnia do tego dnia
Czuję że jestem o krok od frustracji... Nienawidzę takiego uczucia. Muszę wprowadzić jakieś zmiany, bo inaczej popadnę w paranoję
Dobra pozaliłam się i juz mi lepiej
Annana, jeśli mogę doradzić coś w kwestii usypiania w łóżeczku. Mi udało się nauczyć Agate samodzielnego zasypiania jak była malutka. Kładłam ja do łóżeczka, gasiłam światło i wychodziłam, a ona zasypiala. Potem kiedy zaczęła raczkowac to troche się to zmieniło. Miałam wrażenie, ze jeśli jej nie przypilnuje to będzie łazić w łóżeczku przez wiecznosć. Teraz wyglada to tak, ze wkładam ja do łóżeczka, siadam na narożniku, pozwalam jej trochę połazic, a kiedy za dlugo to łażenie trwa, to ją kładę i zagaduję, zajmuje śpiewaniem, masowaniem brzuszka itp i jakoś usypia.
Jak zaczynaliśmy przygodę z zasypianiem w łóżeczku, to skorzystałam z rady z książki o ktorej kiedys pisałam. A mianowicie, razem z Jarem narysowalismy kredkami obrazek (wiesz: słoneczko, domek, drzewko, autko) który zawisł nad łóżeczkiem a do łóżeczka włozylismy Agacie całkiem nowego misia (takiego, ktorym się wcześniej nie bawiła). Obrazek i misiek to były symbole zmian i odwracacze uwagi. Kiedy Agata marudziła, to zawsze pokazywaliśmy jej obrazek, potem dawalismy miśka, zawsze tak samo, standardowo, ciągle tak samo (czyli tak jak dzieci lubia najbardziej). Annana moze cos takiego pomoze Ci w przyzwyczajeniu Ignasia do spania w łóżeczku. Zawsze kiedy się obudzi, będzie miał przy sobie te same rzeczy?? (mam nadzieje, ze napisałam to wszystko w miarę zrozumiale)