ło matko, ale milczycie
no to ja się odezwę, bo chyba teraz docenię że mogę
(to taki patetyczny początek w nawiazaniu do waszego milczenia)
wpadałam na idiotyczny pomysł, żeby gotować Łukaszowi wodę do kąpieli, bo ma znowu chropowatą skórę i pomyślałam, że może pomoże. No ale przy jakimś kolejnym garze wody odkręciłam kurek ale nie zapaliłam gazu
Gaz był rozkręcony na maksa, leciał conajmniej jakieś 10 minut, zanim o poczułam (bo byłam tak, gdzie jest mały ciąg). ufff
no więc w związku z powyższym rezygnuję z podgrzewania wody. I muuuuuszę gdzieś wyjechać. Tylko że chyba bez sensu byłoby jechać teraz gdzieś na urlop, bo i tak będę siedziała z Łukaszem w jakimś pokoju, gdzie on się będzie nudził. Rozsądek mi każe poczekać do kwietnia. NO i trochę się boję. Wyjeżdżałyście razem z takim małym dzieckiem? Da się to jakoś załatwić organizacyjnie? Bo nie mam co liczyć na towarzystwo inne niż mojego taty, a to trochę trudne organizacyjnie (tzn. wyjechanie z wwy dla nas dwoje, bo zwierzyniec trzeba komuś zostawić). Btw, mojej zaciążonej przyjaciółce lekarz nie pozwala zmieniać radykalnie klimatu przez całą ciążę. Od samego początku ma zakaz wyjazdu nawet nad morze. Też tak miałyście?
!