Dankin faktycznie pustki....
Witamy po krótkiej przerwie
Mięliśmy kompa w serwisie......
Dankin jak tam, niemoc Cię opuściła?? Fajnie, zę zakupki udane
Odnośnie prezentów na urodziny, to my mamy jeszcze sporo czasu do czerwca, więc jeszcze się nie zastanawiałam. Oczywiście jak buszuję po necie, to jest tyle fajnych rzeczy, że najchętniej wszystkie bym kupiła. Ale jak przyjdzie co do czego, to nie mogę się zdecydować......
Kulka jak zwykle urocza
Nińka ja z biciem mam podobnie. Szymo od czasu do czasu z pełną premedytacją podchodzi do mnie i uderza mnie w policzek. Po czym mówi, że bić nie wolno i idzie do kąta. Teraz już kąt nie skutkuje, więc tłumaczę mu, zę tak nie wolno i że nie będę się teraz z nim bawić i nie zwracam na niego uwagi. jak na razie skutkuje.
A odnośnie komputera, to też nie ciągnę Szymka na siłę. Zdarza mu się "pograć" z pięć minut na tydzień, to wszystko. jego bardzo ciągnie do takich "zabawek". uwielbia włączać i wyłączać TV, przeglądać zdjęcia z telefonie, przyciskać przyciski w aparacie i takie tam. Komputer też muszę wyłączać z prądu, bo mógłby cały czas go włączać i wyłączać
.
A my dzisiaj sami spędzamy niedzielkę
. Krzycho pojechał z rodzicami po towar do Łodzi i wrócą pewnie gdzieś koło północy....
.
Przez to serwisowanie kompa nie miałam możliwości napisać Wam, że znowu przyplątało się do nas choróbsko.
W nocy z czwartku na piątek Szymo obudził się około pierwszej w nocy i chciał, żeby go wziąć do nas do łóżka. Ale jakoś tak nie mógł sobie znaleźć miejsca. Płakał i strasznie się wiercił. Pić nie chciał, brzuszek i ząbki go nie bolały. Myślałam, że po prostu wybił się ze spania. W końcu po jakiejś godzinie sam powiedział, że boli go siurak. Myślałam, że może zsikana pielucha go uwiera, tym bardziej, że jak ubrałam mu nową pieluszkę, ładnie zasnął. Ale rano przebierając go zauważyłam, że siurak jest zaczerwieniony. Wiec udało się złapać siku do badania i wieczorem pojechaliśmy do lekarza. Szymo złapał jakiś stan zapalny. Dostał Biseptol i riwanol w żelu. Przy okazji okazało się, że ma zaczerwienione gardełko. Ale na szczęście po zastosowaniu leków na drugi dzień było już lepiej. Teraz jest już całkiem dobrze
.
No i muszę pochwalić mojego smyka. Pierwszy raz był taki spokojny u lekarza. Przeważnie wyglądało to tak, że darł się w niebogłosy już w poczekalni. A w piątek na dzień dobry tylko pomarudził, a potem jak lekarz zaczął go badać przestał płakać. Tylko potem przy oglądaniu gardełka jeszcze zapłakał, ale szybko się uspokoił. Dostał nawet dwie naklejki
.
Tylko trochę się boję, bo pierwszy raz podczas badania nie płakał i lekarz powiedział, że słyszy szmery w serduszku, ale prawdopodobnie jest to spowodowane wyższą temperaturę. Mamy to jeszcze sprawdzić po chorobie......
Jak tylko ogarnę kompa po tym serwisowaniu, to wkleję Wam zdjęcia